Podjechałam pod Jolene z nową dostawą babeczek. Prawdopodobnie zrobiłam o jakieś sto sztuk za dużo, ale pieczenie zawsze mnie relaksowało, a ostatnimi czasy stresu miałam aż nadto.
Gabriel nie odezwał się do mnie od wczorajszego ranka. Dzisiaj nie pojawił się również w ogrodzie, co bardzo mnie zmartwiło. Miał dużo pracy czy mnie unikał? Może byłam zakazanym owocem i jak mnie posmakował - dosłownie - to mu się znudziłam? Wyrzuciłam od razu tę myśl z głowy, Gabriel nie należy do tego typu facetów.
- Cześć. - przywitałam się z młodą dziewczyną, stojącą za ladą. Nigdy nie pamiętam jej imienia.
Uśmiechnęła się na przywitanie i dalej majstrowała przy ekspresie. Weszłam na zapleczę, by zostawić blachę z wypiekami.
- Matta nie ma? - zapytałam zdziwiona, wychodząc z pomieszczenia.
Byłam z nim tutaj umówiona. Gdy dzwoniłam, zaskoczył mnie, że sam chciałby ze mną porozmawiać. Mam nadzieję, że nie rezygnuje z mojej pseudo pracy. To jedyny zajęcie, jakie mi zostało.
- Powinien niedługo być, zrobić ci kawę?
Zgodziłam się i usiadłam w mojej ulubionej odgrodzonej od wszystkich loży. Tej, którą za pierwszym razem wybrał Gabriel, gdy tu przyszedł. Wybrałam jego numer, nie pozwolę, żeby się przede mną chował.
- Dzień Dobry. - usłyszałam czuły męski głos po drugiej stronie słuchawki.
Uśmiechnęłam się pod nosem i odchyliłam głowę do tyłu. Moje policzki na pewno są w kolorze buraka.
- Dzwonię...
- Taaak, wiem, że dzwonisz. - zażartował.
- Spadaj. - parsknęłam śmiechem. - Czy coś się stało? Od wczoraj się nie odzywasz.
Kelnerka postawiła filiżankę z czarną kawą na stole, posłałam jej uśmiech w podziękowaniu.
- Mam sporo na głowie. Wysypała mi się jedna firma dostawcza, próbuję to ogarnąć, dodatkowo Emma się rozchorowała i zaraziła Nancy, więc mam w biurze pięciolatkę, która - urwał w połowie zdania. - Emma! Zostaw to proszę. -powiedział to ostrym tonem. - Poczekaj chwilę. Jordan! Weź małą na chwilę, proszę. - nastała cisza. - Już jestem. Przepraszam cię, sama widzisz, że ledwo ogarniam.
- Pomóc ci jakoś? - zapytałam z troską w głosie.
Samotny ojciec z baaaardzo żywą pięciolatką, który prowadzi własny biznes. Nic dziwnego, że jest zmęczony.
- Jak? Chciałabyś naszkicować jakiś ogródek czy potaplać się w ziemi? - zaśmiał się uroczo. Moje bębenki eksplodują od tego dźwięku.
- Obojętnie, byle nie siedzieć w domu. Może wezmę Emmę na spacer? Aaah tak, jest chora. - pokręciłam głową, byłam lekko zdenerwowana.
- Wiesz co... - zamyślił się chwilę, a ja oczami wyobraźni widziałam jak przejeżdża palcami po swojej delikatnie zarośniętej brodzie.
W ułamek sekundy zobaczyłam go między swoimi nogami i głośniej zassałam powietrze.
- Co jest? - mruknął.
- Niiiiic.
- Yhym...Nie wierze ci, kłamczucho, ale dla twojej wiadomości, też nie mogę przestać myśleć o naszej wspólnej nocy.
O Boże, moje tętno przyspieszyło do galopu.
- Ja wcale nie my...
Przerwał mi.
- To dlaczego masz taki urwany oddech?
Odchrząknęłam i nerwowym wzrokiem omiotłam restaurację.
- Masz mnie. - przygryzłam wewnętrzną stronę policzka.
CZYTASZ
Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]
RomanceCassie Warner to perfekcyjna pani domu, doskonała żona, kochana sąsiadka i wspaniała synowa. Mieszka z mężem po środku idealnego sąsiedztwa. Przez wiele lat udaje jej się oddychać tym sztucznym powietrzem, gdy pewnego dnia w progu staje Gabriel Horn...