Rozdział 7 ,,Istnieje jakiś powód dla którego dzwonisz?''

1.7K 74 63
                                    

Nie wiem czy jestem zazdrosna o niego, o rodzicielstwo czy o zasugerowanie nie bycia fair w stosunku co do męża. Czuję się jak skończona idiotka, nie powinnam na niego naskakiwać, nie powinnam go obrażać. Boże! Czy jest cokolwiek co powinnam zrobić?

Nie byłam przygotowana na kolejne dziecko. Nie zrozumcie mnie źle, lubię dzieci, one lubią mnie, ale zazdrość, która wlewa mi się w serce jest nie do zatrzymania. Nienawidzę się za to, że zamiast cieszyć się szczęściem innych, coraz trudniej mi powstrzymać łzy, że to nie ja zobaczyłam dwie kreski na teście, to nie ja wstaje w nocy do dziecka, to nie ja zmieniam tę zasraną pieluchę. Moją głowę wypełniają tylko myśli o kolejnych wizytach, tabletkach, zastrzykach, dniach płodnych i o tym, że między mną a Gary'm nie dzieje się najlepiej.

W telefonie mam nawet ustawione, którego dnia zrobić test ciążowy. Tak, za każdym razem beznadziejnie wpatruje się kilka minut w zwykły plastik z nadzieją, że pojawi się więcej niż jedna kreska. Niestety, nigdy nie było dane mi jej ujrzeć.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu, dzwonił Gary.

- Gdzie jesteś? - zapytał, a ja już dobrze znałam ten ton. Był wściekły.

- W domu. Źle się poczułam. - skłamałam na zawołanie, chociaż nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło.

- Podobno wyszłaś z naszym architektem. - powiedział i po chwili dodał już znacznie ciszej - Co ty sobie wyobrażasz? Wiesz w jakiej sytuacji mnie postawiłaś?

- Przepraszam.

"Przestań przepraszać".

Źle się poczułam, Gabriel mnie tylko odprowadził. Muszę wziąć proszki i się położyć.

- Trzeba było więcej wychlać tego wina. Przestajesz o siebie dbać, Cassie. Wieczorem o tym porozmawiamy. - starał się mówić tak cicho, żeby ludzie wokół nie usłyszeli jaki jest apodyktyczny. Nagle uniósł nienaturalnie głos. - Odpocznij kochanie, jeśli źle się czujesz. Kocham cię.

Ja już dobrze wiedziałam co znaczy porozmawiamy, Gary będzie przemawiał, a ja będę przytakiwać jak posłuszna żona. Nie mogę się kurwa doczekać.

Skąd we mnie tyle buntu ostatnimi czas? Wiele lat go tłamsiłam, nawet nauczyłam się cicho płakać, żeby nie podawać na tacy kolejnego powodu do wywodów Gary'ego. Dusiłam się niewypowiedzianymi słowami, zduszonymi emocjami. Czułam się ostatnio jakby ktoś ściągał mi z głowy czarny worek, żebym mogła lepiej widzieć otaczający mnie świat.

Zakochałam się w Gary'm bardzo szybko. Był szarmancki, zabawny, troskliwy chwilami lekko zaborczy. Spędzaliśmy każdą wolną chwilę ze sobą pomiędzy studiami, a moją pracą. Z każdym semestrem przybywało godzin, które musiałam spędzać na uczelni, a ilość nauki zaczęła mnie przytłaczać. Wiedziałam, że nie mogę odpuścić nauki, rodzice Gary'ego jasno przedstawili swoje oczekiwania co do swojej przyszłej synowej. Odbiło się to mocno na moim zdrowiu. Nowo poznany mężczyzna, który chciał spędzać ze mną każdą swoją wolną chwilę nie ułatwiał mi wcale sprawy. Rozpraszał mnie na każdym kroku, a ja byłam tak zakochana, że nie protestowałam, gdy zapraszał mnie na wycieczki przed zaliczeniami. Nie musiałam się niczym martwić, gdzie pojedziemy, za co, gdzie będę spała, albo chociaż co jadła, raz nawet sam mnie spakował i zjawił się pod uczelnią z biletami w ręku na kolejną podróż. Otoczył mnie opieką i miłością, której nie mogłam doświadczyć w dzieciństwie. Dlatego tak mocno się go trzymałam.

Katy uparcie twierdziła, że to nie jest normalne zachowanie. I zapewne takowe nie było, ale na tamtą chwilę, gdy różowe okulary przysłaniały mi widoczność, wszystko było w porządku.

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz