Rozdział 26 ,,Cześć Tatooo''

1.6K 72 34
                                    


- Nie musisz, Gabriel. - zaczęła Cass, gdy zaciągnąłem ramię najebanego Garego by mógł się o mnie oprzeć.

- Nie zostawię cię z tymi ... zwłokami. - powiedziałem zniesmaczony zachowaniem Kutasa i ruszyliśmy z taksówki pod drzwi ich domu.

Cassie wyciągnęła klucze z małej torebki, wsadziła w zamek i przekręciła. Tymczasem Gary wisiał na mojej szyi i zionął mi alkoholem wprost w policzek.

- Maaam najwspanaidlxszą żooonkę na świejcieeeee.

Zamknij mordę.

Cassie spojrzała na mnie przepraszającym wzrokiem, ja tylko kiwnąłem głową, żeby prowadziła do sypialni. Nie byłem na nią zły, tylko na tego idiotę. Jak można doprowadzić się do takiego stanu i kazać własnej żonie się odprowadzać do domu? Wiem, że to Jordan była powodem jego stanu, złapał ją gdy wychodziła z łazienki i kazał jej się wynosić z przyjęcia, że to nie jest miejsce dla takich jak ona.

- Położymy go na łóżku. Pójdę tylko po octanisept, ładnie się musiał wyrżnął. - dotknęła rozciętej wargi Gary'ego, po czym wyszła do łazienki.

Gdyby tylko wiedziała, że to moja sprawka, Kutas dostał w mordę za znieważenie Jordan. Chciałem mu dołożyć jeszcze za Cassie, ale Tony mnie powstrzymał.

Gnój od kilku dni wiedział, że Jordan nosi jego dziecko. Powiedziała mu, a on zaproponował jej pomoc...w pozbyciu się problemu. Jeśli wszyscy dowiedzą się, że zdradzał żonę, z którą od lat starał się o dziecko, a na dodatek ta kobieta jest z nim w ciąży, wpłynie to na jego reputację. Zdawał sobie z tego doskonale sprawę, szkoda, że nie pomyślał o tym zanim wyciągnął kutasa.

- Buziacszzzczek w usta wysssstarczy. - bełkotał. Zacisnąłem dłonie w pięści. - Co tyyy tuuu robisz? - uniósł się na łokciach, na kilka sekund trzeźwiejąc, po czym opadł na łóżko i zamkną oczy.

- Przywlokłem twoją zdzirowatą dupe do łóżka. - warknąłem cicho.

W odpowiedzi usłyszałem tylko mlaśnięcie.

- Mam, ale jest przeterminowany. - do sypialni wróciła Cassie z butelką płynu i gazą.

- Twój mąż chyba zasnął. - odezwałem się zniesmaczony widokiem.

Westchnęła i odstawiła przybory na stolik nocny.

- Chodź, odprowadzę cię do drzwi. - powiedziała cicho i zacisnęła palec na moim palcu.

To była absurdalna sytuacja.

Szedłem za nią po schodach i wpatrywałem się w jej nagie plecy, w mięśnie, które pracowały pod skórą.

Miała już za dużo na swoich barkach. Niech to się, kurwa już skończy.

- Dziękuje za pomoc. I przepraszam. - szepnęła zawstydzona zachowaniem Gary'ego. Nie spojrzała mi w oczy. Uniosłem jej podbródek, nasze spojrzenia się spotkały.

- Nigdy nie przepraszaj mnie za jego żałosne zachowanie. Pomogłem tobie, nie jemu. Dla mnie mógłby teraz leżeć pod stołem na tym bankiecie. - powiedziałem szeptem. - Chodź tu.

Cassie wtuliła się całym ciałem w mój tors, a ja nasłuchiwałem czy Kutas nie schodził po schodach. Prawdę mówiąc, raczej by się z nich spieprzył niż zszedł. W tym momencie nabrałem ochoty, by tak się właśnie stało. Może niefortunnie złamał by sobie kark. Odrzuciłem te myśli i przyciągnąłem Cass bliżej siebie, kładąc brodę na czubku jej głowy. Nie wiem jak długo tak staliśmy, ale po pewnym czasie poczułem, że jej ciało w końcu się rozluźnia, jakby mój dotyk dawał jej poczucie bezpieczeństwa.

Pan Architekt [ zostanie wydane! 🥹]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz