ROZDZIAŁ 8 - Rybka i jego kwiatuszek

4.4K 122 22
                                    

HEJ! Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA JAKIEKOLWIEK BŁĘDY! JUTRO POPRAWIĘ <3

poprawione ;) chyba

MIŁEGO CZYTANIA!!!

...

POV: LAUREN ANDERSON

Na konferencji starszy pan zaczął omawiać prezentację, która była wyświetlona za nim. Słuchałam z ciekawością, bo mówił o całkiem przydatnych rzeczach dla przedsiębiorstw. Za to Rafael ziewał co chwile i nie wydawał się zbytnio zainteresowany prezentacją czy tym co mówił ten miły, starszy pan.

Miejsce obok Rafaela, nadal było puste. Widocznie ktoś nie mógł się zjawić. Jego lub jej strata bo są to bardzo ciekawe informacje. Gdy tylko usłyszałam jak drzwi od sali konferencyjnej się otwierają, przyglądnęłam się tej osobie. Niestety stał tyłem do mnie . Jedyne co zdążyłam zobaczyć to to, że jest to wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami w czarnej koszuli. Nie skupiłam na nim jakoś dużo uwagi. Znów wróciłam wzrokiem na prezentację wyświetlaną przez prowadzącego.  Nieznajomy mężczyzna zajął miejsce obok Rafaela. I wszystko byłoby w najlepszym porządku, dopóki nie usłyszałam tego jednego znajomego głosu.

- Hej Lauren – miał skierowaną głowę ku mnie, a na twarzy ten piękny uśmiech. Popatrzyłam z niedowierzaniem czy aby na pewno to był on. – Cześć, pamiętasz mnie jeszcze?

- O matko Landerson, cześć. Dawno się nie widzieliśmy. – Ucieszyłam się gdy znów zobaczyłam niebieskie tęczówki tętniące życiem. Eric Landerson to dwa lata młodszy ode mnie chłopaczek, a właściwie już mężczyzna. Widzę, że ma więcej tatuaży niż wcześniej i tą czarną koszulę, która opina mu jego mięśnie...

Chociaż na twarzy nadal ma lekkiego baby face'a. Eric studiował razem ze mną przez dłuższy czas, dopóki nie wyjechał na wymianę, właśnie do Włoch. Po pół roku wymiany zdecydował, że już tam zostanie na stałe. Przez co kontakt nam się urwał.

Ale przez okres studiów przyjaźniliśmy się. Jeśli tak to można było nazwać.

Spotykałam się z nim na taką małą relację bez zobowiązań. W końcu on był ode mnie młodszy, a ja nie chciałam aby wplątywał się w „rolę ojca" . W dodatku „rolę ojca" nie swojego dziecka. Był po ciężkim zerwaniu ze swoją dziewczyną, która zdradzała go od dobrych kilku lat.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. Masz czas dziś wyskoczyć na małą kawę? Żeby powspominać stare lata studiów? – zapytał, mierząc mnie tym samym wzrokiem, co kilka lat temu w jego sypialni. Zrobiło mi się lekko gorąco na samą myśl o tamtej nocy, a moje mięśnie lekko się spięły.

- Wiesz, mam zaplanowany dzisiejszy dzień. Ale w sumie, jak będzie przerwa możemy napić się kawy. – odpowiedziałam. Mina Rafaela była bezcenna. Był zazdrosny. Ściskał dłonie, aby przypadkiem Eric nie dostał.

- Nie ma problemu, kwiatuszku. – Zaczęło się....

- Cześć jestem Rafael Jones. Szef Lauren i właściciel firmy Be J&O.  Miło mi cię poznać. – powiedział Rafael podając swoją dłoń Ericowi. Zapowiada się nieźle. Brakuje tylko, aby wzięli razem współpracę.

- Witam. Nazywam się Eric Landerson. Najlepszy przyjaciel Lauren ze studiów i nie tylko przyjaciel. – puścił oczko w moją stronę. – Zarządzam firmą Land-Landerson. Wspieram również małe przedsiębiorstwa, które dopiero zaczynają.

- Muszę przyznać, że mi imponujesz. Może spotkamy się aby omówić, pewne kwestie jakieś współpracy? – zapytał Jones, a ja popatrzyłam na niego, mrugając trzykrotnie czy mi się nie przesłyszało.

Lost HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz