Czas na finał kochani <3
Epilog zaraz wleci, a po nim książka Remind Me i jej prolog ok. 13/14
Miłego czytania
POV: LAUREN ANDERSON
Gdy się obudziłam Rafaela nadal nie było w pokoju. Nie wiem gdzie spał i co robił. Podejrzewam, że Victor go kryje i o dziwo jeszcze się nie wygadał. Po wstaniu z łóżka wzięłam prysznic na przebudzenie i przebrałam się w moją ulubioną sukienkę. Gdy podeszłam do kuchni zobaczyłam, że na blacie kuchennym czeka już na mnie gotowa kawa i zrobione śniadanie.
Podeszłam bliżej, a przy filiżance kawy leżała karteczka. Boże nie mów mi że sytuacja sprzed dziesięciu lat się powtarza. Zaniepokoiłam się troszeczkę, jednak ulżyło mi gdy przeczytałam co jest na niej napisane.
Nie mogę zjeść dziś z tobą śniadania Mi rubéola...
Praca mnie potrzebuję, ale wieczorem zabiorę cię w wspaniałe miejsce i wszystko wynagrodzę.
Obiecuję <3
R. J.
Praca? W Niedziele?
Okłamuje mnie albo serio mówi prawdę. Wypiłam szybko ciepłą kawę i do ręki wzięłam crossantta. Ubrałam trampki i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Poszłam do pokoju, w którym moje dziecko i Meredith spędziły noc. Zapukałam do drzwi, a otworzyła mi opiekunka.
- Dzień dobry pani Anderson.
- Dzień dobry, jak Rose? – zapytałam
- Wróciłyśmy przed chwilką ze śniadania.
- Super to ja mogę już wziąć dziewczynki i pani zapłacić.
- Oh pani Anderson, chyba zaszło nieporozumienie.
- Dlaczego?
- Bo moja praca się jeszcze nie skończyła. Pan Jones wynajął mnie do jutra.
- Do jutra? – zapytałam
- Tak. Powiedział, że spędza z panią wieczór.
- Z tym się zgodzę, ale myślałam że....
- Spokojnie pani Anderson. Wszystko jest w porządku. Takimi aniołkami nigdy w życiu się nie opiekowałam.
- Mamusia! – powiedziała radośnie Rose.
- Cześć kochanie, jak się spało?
- Super, pani Ana jest wspaniała. – powiedziała moja córeczka.
- A Meredith gdzie jest? – zapytałam
- Pani Rodriguez już ją zabrała, powiedziała, że pod wieczór ją przyprowadzi.
- A dobrze. To Rose może pójdziemy się przejść po mieście?
- Takkk! Do zobaczenia pani Ano!! – powiedziała moja córka wychodząc z pokoju.
- To do zobaczenia Rose – powiedziała, zamykając za sobą drzwi.
- To co idziemy po ciocię Carmen? – zapytałam
- Oczywiście.
Na szczęście Carmen mieszkała zaraz niedaleko pokoju, w którym spały dziewczynki. Zapukałam kilka razy do drzwi, a drzwi otworzył nam Manuel.
- O cześć Lauren – powiedział – Nie wiesz jak dziś nam się zajebiście spało.
- Na pewno. Mogę wejść? – zapytałam
CZYTASZ
Lost Hearts
RomanceCzęść I Trylogii Roses Lauren Anderson 25-letnia silna kobieta, wychowująca samotnie pięcioletnią córkę dostaje informację o tym, że jej babcia z Nowego Jorku zmarła i pozostawiła jej w spadku swój cały majątek i dom niedaleko miasta. Kobieta nie ch...