ROZDZIAŁ 21 - Cisza przed burzą

1.5K 57 2
                                    

POV: LAUREN ANDERSON

Przez cały ostatni tydzień wszyscy byliśmy bardzo zajęci przez przygotowania do dwóch ważnych dla nas uroczystości. Jakąś godzinę temu dolecieliśmy do Madrytu w składzie ja, Rafael, Victor, Sarah, Carmen, Manuel oraz dzieci. Rodzice pary młodej mają być jutro nad ranem tak samo jak Noah – brat Sarah. Dzisiejszy wieczór spędzimy osobno. Victor przez cały tydzień błagał swoją przyszłą żonę aby zrobić sobie i chłopakom wieczór kawalerski.

Cieszył się jak dziecko gdy usłyszał od Sarah, że mogą się wybawić ale bez głupstw. No i przede wszystkim rano mają być trzeźwi. Państwo młodzi zapewnili opiekunkę dla Rose i Meredith na ten weekend. Więc my wychodzimy, a dziewczynki zostają pod opieką w hotelu. 

Na ten weekend przywiozłam sobie bardzo dużo sukienek, bo nadal nie wiedziałam w jakiej pójdę na ślub. W tygodniu kupiłam dwie w galerii handlowej ale nie przemawiają do mnie. Najlepszą sukienkę kupiła sobie Carmen. Piękną, lekko obcisłą sukienkę w odcieniu jasnej zieleni. Idealnie podkreśla jej sylwetkę.

Już prawie gotowa stałam przed szafą patrząc się na wiszące na wieszakach sukienki. Na dzisiejszy wieczór miałam do wyboru długą sukienkę w odcieniu pudrowego różu, albo jasnoniebieską ale krótką.

- Ja wybrałbym tą różową. – powiedział Rafael wychodząc z łazienki ubrany w czarną koszulę, która idealnie opinała jego mięśnie.

- Czyli ubiorę jasnoniebieską – odpowiedziałam

- Co jak co ale styl to ja mam dobry.

- No jak wspominam twoje outfity z czasów szkolnych to nie jestem przekonana.

- Wtedy to większość ciuchów kupowała mi Valeria. – spojrzałam na niego wymownie, aż odpowiedział – No dobra, dawała mi pieniądze na nie, a ja sam je kupowałem. Ale wtedy była inna moda. Ty chodziłaś w legginach galaxy i malowałaś sobie wąsy na palcu! – powiedział podchodząc bliżej mnie.

- Wtedy była inna moda – powtórzyłam to co on powiedział mi dosłownie przed chwilą – Dobra ubiorę tą różową. – powiedziałam, a on złożył na moich ustach pocałunek – Już wychodzisz?

- Tak. Victor zaplanował, że musimy odwiedzić jego wszystkie ulubione kluby w Madrycie i wypić po każdym jego ulubionym drinku.

- Jutro macie być trzeźwi, bez kaca. – powiedziałam

- Wiem, dlatego po zamówieniu podejdę do lady poprosić barmana o połowę mniej alkoholu. Albo przynajmniej dla mnie bez. Dobra to ja się zbieram bo jak byłem w łazience Victor robił mi spam wiadomości. To cześć mi rubéola.

- Cześć – powiedziałam a następnie wyszedł.

Przed wyjazdem byliśmy na przedostatniej wizycie kontrolnej Rafaela. Jego pamięć magicznie wróciła po moim wyznaniu jemu miłości. Teraz pewnie boi się przyznać bo wie jaki opierdol dostałby. Ale nawet lekarz go chroni. Przypomniał sobie nawet sytuację kiedy Carmen go podtapiała, a nie Xawiera.

Ale może to i dobrze, że wyznałam mu wreszcie prawdę? W końcu czuję się inaczej. Czuję się dobrze z tym, że nie trzymam niczego w sobie. Cieszę się, że mam osobę której mogę powiedzieć wszystko, bo w życiu nigdy nie miałam wsparcia ze strony ojca.

Tak jak obiecałam Rafaelowi ubrałam na siebie różową sukienkę, a do niej białe conversy. Wzięłam swoją torebkę z dokumentami i wyszłam z pokoju, idąc w kierunku sypialni Carmen. Zapukałam do drzwi, a gdy Carmen mi otworzyła wydawała się lekko zestresowana.

- Nie wiedziałam, że stresujesz się moją osobą – powiedziałam schodząc do środka.

- Bo myślałam, że napiszesz jak będziesz do mnie szła. – odpowiedziała. Carmen na dzisiejsze wyjście ubrała również długą, zwiewną sukienkę w kolorze jasnoniebieskim.

Lost HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz