#5 Blond czupryna

250 13 0
                                    

Harry prawie przez cały obiad zmartwiony obserwował raz wejście do wielkiej sali, a raz stół węża, poszukując znanej mu blond czupryny, bez skutku, nigdzie go nie było, obiad powoli się kończył, było coraz mniej uczniów, Harry miał już się poddawać i wychodzić, jednak w ostatniej chwili Draco Malfoy przekroczył drzwi wielkiej sali, ale nie na długo poszedł do początku stołu, zgarnął trochę jedzenia i skierował się do wyjścia, Harry wręcz pobiegł za nim, zapytacie czemu, przecież sam w końcu zwyzywał mu rodzinę, ale to było nie ważne, nic mu tak mocno nie siedziało w głowie jak właśnie ta blond czupryna.

-Malfoy, możemy pogadać- zignorował go, i szedł dalej przed siebie- Na Merlina mówię do ciebie!- krzyknął, łapiąc go za ramie, które Malfoy wyszarpał jak poparzone, dalej na niego nie patrzył, jednak zatrzymał się- Pogadamy?

-O czym do kurwy chcesz gadać? Że ojciec mnie torturuje? Chociaż to też już wiesz -syknął chłopak.

-Nie chce ci tego wypominać, czy śmiać się z tego, po prostu chce, żebyś wiedział, że nie chce ci zostawić z tym samego.

-Potter, za bardzo się poczuwasz, odwal się ode mnie najlepiej.

-Proszę cię.

-Czemu do kurwy nie odpuścisz? Przecież to ja twój odwieczny wróg, okropny śmierciożerca

-Malfoy, nie mów tak.

-Ale taka prawda!- oburzył się, odwrócił się z zamachem i spojrzał mi w oczy, mimo wrogiego tonu jego oczy takie nie były...

-Możemy pogadać, wiesz, że ja też nie miałem łatwego dzieciństwa, nie będę cię przez to oceniać, proszę.

-Ugh Dobra

Nie oglądając się za mną, ruszył w stronę łazienek, poszedłem od razu za nim, znowu się bezpośrednio na mnie nie patrzył, stanął przy umywalkach, a jego wzrok czasem powędrował na odbicie w lustrze, a dokładnie na mnie stojącego za nim.

-Mówiłem ci, że od dziecka tak było- zaczął cicho i nie pewnie- jednak nie tak często, po prostu gdy byłem niegrzeczny czy nie posłuchałem matki, z wiekiem było to przy każdym najmniejszym błędzie, z czym liczyło się, że zaczęły pojawiać się liczne rany, których ślady zostały już na zawsze na moim ciele, ukrywałem to, wstydziłem się tego okej? Draco Malfoy król Slytherinu torturowany przez własnego ojca, wiedzieli o tym tylko rodzice, Pansy, Blaise i Snape, który pomagał mi to ukrywać, jednak to jezioro musiało być magiczne, przez co czar znikł i pojawiły się blizny, które zauważyłeś- wraz z każdym zdaniem jego ręce coraz bardziej zaciskały się na umywalce, do takiego stopnia, że kostki zrobiły się jasne, a jego ręce zaczęły się trząść- ja nie mam kochającego ojczulka, który przyjdzie i powie, że nic się nie stało, tylko dowali mi jeszcze bardziej i zostawi po tym ślady.

Podszedłem do niego cicho, co jednak nie uszło jego uwadze, złapaliśmy kontakt wzrokowy przez odbicie w lustrze, jednak gdy stałem centralnie za nim, przytuliłem go, tak po prostu, na początku zadrżał jeszcze mocniej na mój dotyk, jednak po chwili się rozluźnił, obrócił się w moją stronę, również mnie przytulając, nie wiem, ile staliśmy w takiej pozycji, nie obchodziło mnie to, tak samo to, że ktoś w każdej chwili mógł tam wejść, ale w tej chwili byliśmy tylko my, przytuleni do siebie, nic innego się nie liczyło, do momentu kiedy Malfoy jęknął przeokropnie z bólu, odskoczyłem od niego jak poparzony, a ten dalej sycząc z bólu, trzymał się za przed ramie.

-Draco...- podszedłem do niego.

-Wzywa..mnie, on mnie wyzywa- jego głos drżał,  w oczach było widać czystą panikę- jak ja mam wyjść...jest środek dnia.

-Mam pomysł- grzebiąc chwilę w torbie znalazłem to czego szukałem, podając to zdezorientowanemu blondynowi- to jest peleryna niewidka, wyjdziesz z nią bez problemu- uśmiechnąłem się do niego smutno.

Another Side Of Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz