Nie zwracając na dziwne spojrzenia, złapałem Harry’ego za rękę i pociągnąłem go w stronę stołu węża, a on poszedł za mną, bez jakiego kolwiek sprzeciwu, i już po chwili usiedliśmy naprzeciwko Pansy i Blaise'a, którzy spojrzeli na niego zdziwieni.
-Harry? Nie spotykany widok widzieć cię przy naszym stole- zaśmiała się Pansy- oczywiście ciesze się z tego..
-Założyliśmy się przed meczem, że przegrany siada przy stole wygranego, a że przez nasz wypadek przerwali mecz, wygraliśmy-wyjaśniłem..m
Po czym zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i niczym, na początku ślizgoni trochę sceptycznie się przyglądali, ale już po chwili kilku przyłączyło się do rozmowy, totalnie ignorując fakt, że siedzi z nami gryfon.
-Harry tobie po tym upadku już chyba serio się poprzewracało- prychnął Ron.
-Czym sobie zaszczyciłem, że się do mnie odezwałeś? Przecież przez ostatnie tygodnie dla ciebie nie istniałem- powiedział Harry.
-Cóż byłem w stanie przeżyć fakt, że jesteś pedałem, ale z tego co widzę, odnalazłeś się wśród tych obślizgłych ślizgonów- syknął z pogardą- powiedz jeszcze, że jesteś dziwką Malfoy'a, albo jeszcze lepiej to on jest twoją dziwką.
-Koniec tego! Zamknij łaskawie swoją mordę i wróć sobie do swojego kochanego stoliczka- wstałem od stołu, uderzając w blat pięścią.
-Oho książę broni swojej własności, co jeszcze rzucisz na mnie jakąś klątwę, jak to masz w zwyczaju.
Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego, uderzając go prosto w nos, aż się zatoczył i upadł na podłogę.
-Jeszcze raz go tak kurwa nazwij!
-A co zabijesz mnie?!
Już miałem mu znowu przywalić, ale Blaise i Nott złapali mnie w ostatniej chwili, a do nas już biegli nasi wychowawcy.
-Panie Malfoy! Co to ma znaczyć?!- krzyknęła Mcgonagall
-Sam się prosił, zaczął mnie i Pottera wyzywać od dziwek!
-Panie Malfoy przemoc to nie jest rozwiązanie, a ty Panie Weasley pogadamy sobie w skrzydle szpitalnym, wstawaj raz-dwa- wstał posłusznie i ruszył za nią wcześniej pokazując mi fucka
-Panie Malfoy, za mną- powiedział Severus, popatrzyłem na resztę i ruszyłem za nim do jego gabinetu, w którym nas zamknął po chwili, usiadł przy biurku, nie odzywając się przez dłuższą chwilę- Draco wiesz, że to, co robisz jest nieodpowiedzialne? A do tego rzucasz się na Weasley'a, nie powiem, że mu się należało, bo nie przystoi nauczycielowi, ale ogólnie.
-Wiem, nie powinienem tego ciągnąć ze względu na bezpieczeństwo.
-Ale?
-Lubię go okej, po prostu czuje się przy nim dobrze- westchnąłem cicho.
-Jest coś pomiędzy wami?
-Tak...wiem niebezpieczne to.
-Nie jestem tu po to, żeby ci czegoś zakazywać, byłoby to nie humanitarne, zakazać kogoś kochać, ale wiesz, że odpowiadam za twoje bezpieczeństwo.
-A co mam zrobić?
-Głos rozsądku mówi mi, że powinienem ci powiedzieć, żebyś to zakończył, jednak zależy mi na twoim szczęściu, więc nic z tym nie zrobię.
-Dziękuję...
-Jednakże musisz odbyć jakąś kare- powiedział trunfialnie
-Ugh jaką?
-Idź, poukładaj składniki w spiżarni, nie powinno ci to długo zająć, bo ostatnio jacyś 4 roczni tam sprzątali.
-Dobra
Nie zajmie ci to długo, mówił, a ponoć tam sprzątali, a takiego syfu dawno tam nie zastałem, przez co trochę mi to zajęło i wyszedłem stamtąd dopiero gdy zbliżała się 22,na szczęście przez ten „szlaban” ominął mnie obchód i mogę iść już tylko do pokoju, myślałem tylko o jednym, umyć się i iść spać, wchodząc do środka mojego dormitorium, trochę się zdziwiłem, że nie byłem tam sam, a dokładniej na fotelu drzemał sobie Harry, nie budząc go cicho, ruszyłem pod prysznic, nie zajęło mi to długo, bo już po 15 minutach wyszedłem z łazienki ubrany tylko w spodnie od piżamy, podszedłem do Harry’ego, kucając przed nim, odgarnąłem mu kosmyki włosów, które opadły mu na oczy, po czym założyłem krótki pocałunek na jego czole, przez co chłopak się przebudził.
-Co tutaj robisz?- zagadnąłem, przeczesując mu włosy.
-Nie wróciłeś na kolację, na początku siedziałem z Pansy i Blaise’em w pokoju głównym, ale potem Pansy mnie tu wpuściła, bo stwierdziłem, że na ciebie poczekam- przeciągnął się.
-Słodko, zostaniesz na noc? Późno już
-Jasne, tylko nie mam, w co się przebrać.
-Dam ci- wyprostowałem się i podszedłem do szafy, szukając jakiejś bluzki, bo spodenki wszystkie chyba by z niego spadły- Masz, idź się umyj, poczekam na ciebie- wskazałem na łazienkę, zabrał ode mnie bluzkę i szybko ruszył w jej stronę, a ja usiadłem na łóżku, łapiąc jakąś książkę.
Po jakiś 20 minutach wyszedł z łazienki z jeszcze mokrymi włosami, ręcznikiem na szyji poklepałem miejsce, przed sobą na łóżku sygnalizując, żeby usiadł tam, co zrobił prawie od razu, złapałem ręcznik i zacząłem wycierać staranniej jego włosy.
-Jest tu chłodniej, niż w wierzy Gryfindoru, co mogłeś zauważyć, nie chce, żebyś się przeziębił.
-Och nie przesadzaj- mruknął, choć siedział grzecznie gdy ja dalej wycierałem jego włosy, kiedy były już o wiele suchsze odłożyłem na bok ręcznik- wyglądasz o wiele lepiej bez żelu na włosach, już z żelem twoje włosy wyglądają na bardzo miękkie a co dopiero bez- przeczesał moje włosy.
Nigdy nie lubiłem gdy ktoś dotykał moich włosów, ale gdy robił to brunet, było to miłe i uspokajające, podciągnąłem go tak, że wylądował na moich kolanach, a gdy pochyliłem się do tyłu, żeby ułożyć się na poduszkach, on już leżał całkowicie na moim torsie, dalej przeczesując moje włosy, zamknąłem oczy i zamknąłem go w mocnym uścisku, na co on wtulił się jeszcze bardziej we mnie.
-Idziemy spać?- zapytał cicho.
-Yhm- mruknąłem cicho.
-Uznam to za tak- zaśmiał się cicho.
Ułożyłem nas bardziej na boku, żeby było nam bardziej wygodnie, ucałowałem jego głowę szeptając ciche dobranoc, po czym oddaliśmy się w objęcia Morfeusza, rano wstałem pierwszy, byłem mocno uwięziony w uścisku Harry’ego, że był weekend, pozwoliłem Harry’emu pospać dłużej, przez co się nie ruszałem, po jakiś 40 minutach podjąłem próbę obudzenia go.
-Harry- mruknąłem mu do ucha, przeczesując mu włosy, na co zaczął się wiercić- czas wstać.
-Nie chceeee- jęknął cicho.
-Śniadanie przegapimy, musimy wstać.
-Mogłeś iść sam, nie musiałeś czekać na mnie- przyciągnął się, wstając.
-Nie chciałem, żebyś obudził się sam w pokoju- powiedziałem, na co się uśmiechnął- wstawajjj
-Ale nie nakładaj dziś żelu- zrobił oczka szczeniaka..
-Dobraaa
Po czym wstaliśmy z łóżka, a że Harry nie miał czystych swoich ubrań, znowu pożyczyłem mu swoje, które trochę na nim wisiały, ale dalej wyglądał dobrze, w międzyczasie też się ubrałem i ruszyliśmy do wyjścia, w pokoju głównym było już kilku ślizgonów w tym Pansy i Blaise, który skupili na nas wzrok.
-Coś tak czułam, że Harry nie wrócił do siebie- zaśmiała się, po czym spojrzała na Blaise.
-Było późno, został u mnie, nie dopowiadaj sobie niczego- odpowiedziałem zażenowany.
Chwilę się jeszcze pośmiała i ruszyliśmy w czwórkę na śniadanie, już mieliśmy wchodzić do wielkiej sali, ale zatrzymał nas głos.
-Cześć Harry, i cześć wam..
CZYTASZ
Another Side Of Draco Malfoy
Fiksi PenggemarZ końcem wakacji Harry wraca do Hogwartu na 7 rok, co niestety przybliża ich tylko do wojny z Voldemortem, sam miał już dość całej tej otoczki złotego chłopca każdy wymagał od niego nie wiadomo jakiego cudu, odizolowywal sie coraz bardziej od swoich...