#23 Naprawdę?

139 7 0
                                    

Weszliśmy w piątkę do pociągu, kierując się do przedziału ślizgonów, jednak Harry zaciągnął mnie do osobnego przedziału. 

-Hm, coś się stało?- powiedziałem zdziwiony.

-Chciałem z tobą pogadać, na jeszcze jeden temat- powiedział Harry dość cicho.

-Jaki to temat?- usiedliśmy w przedziale, patrząc sobie w oczy.

-Draco czy ty...naprawdę chciałeś mi się oświadczyć?- zapytał równie cicho, na co od razu się speszyłem. 

-Aaa o to chodzi...tak chciałem- zrobiłem pauzę, drapiąc się po głowie- ale jak teraz o tym myślę to, byłoby to śmieszne, takie chyba niezręczne. 

-Byłaby to najlepsza rzecz, jaka by mnie spotkała- powiedział pewny siebie, a ja spojrzałem mu z nadzieją w oczy.

-Naprawdę? Zgodziłbyś się?

-Tak Draco, oczywiście, że bym się zgodził, bez zawahania- położył mi rękę na dłoni, czułem, że coś w niej trzyma- więc czas, żebym ci to oddał- zdjął rękę z mojej dłoni, ukazując dobrze mi znane małe pudełeczko z pierścionkiem wewnątrz. 

-Och zatrzymałeś to...

-A co bym miał innego zrobić? Trzymałem to cały czas przy sobie, mając nadzieję, że będzie możliwość, żebym mógł ci to oddać. 

-Harry przepraszam cię jeszcze raz, mogłem się od razu domyślić, że to sprawka Voldemorta, jestem kretynem, że cię nie posłuchałem. 

-Nie mów tak o sobie, jesteś najwspanialszą osobą, jaką znam, miałeś całkowite prawo poczuć się zraniony..

-Ale gdybym tylko dał ci szanse, kolejny raz zwaliłem sprawę.

-Nie zwaliłeś, a teraz będzie już tylko lepiej.

Przybliżyłem się powoli do chłopaka, składając delikatny pocałunek na jego ustach, przerodził się on w dłuższy, ale jednak spokojny i namiętny pocałunek, tak bardzo brakowało mi tej czułości Harry’ego, ze zbliżenia wyrwało ich zatrzymanie się pociągu, odsunęli się delikatnie, od siebie wciąż się uśmiechając. 

-Czas wrócić do nich, aż dziwne, że nie zaczęli nas szukać. 

-Podejrzane lepiej wróćmy- zaśmiałem się, podniosłem się z fotela i wystawiłem dłoń w kierunku Harry’ego, on od razu załapał za moją dłoń i również się podniósł, splotłem nasze palce ze sobą i wyszliśmy z przedziału, idąc w kierunku, w którym zapewne siedzieli nasi przyjaciele. 

-A was gdzie wcięło?- zapytała Parkinson. 

-Musieliśmy pogadać- zagadnął Harry.

-Och okej- wspomniała dziewczyna..

Usiedliśmy naprzeciwko dziewczyn, Blaise rozwalił się na osobnym siedzeniu, booo jak to stwierdził, ma plan przespać całą podróż, dziewczyny zaś grały w karty, tylko po zakończonej rundzie dołączyłem się do nich, głowa Harry’ego zajęła miejsce na moim ramieniu, najpierw przyglądał się naszej rozgrywce jednak nie na długo, bo dość szybko zasną.

Pociąg w końcu ruszył po godzinie, okazało się, że jakieś drzewo się złamało i spadło na tory, z czym mieli wyjątkowy problem, żebym się go pozbyć, w końcu po jakimś czasie dziewczyny znów grały same, a ja postanowiłem także iść spać, ułożyłem się w miarę wygodnie, przesuwając Harry’ego, żeby bardziej leżał na mnie, nie chce mi się, potem słuchać jak go wszystko boli, bo źle zasnął.

-Ile bym dała, że zrobić im teraz zdjęcie- westchnęła cicho Pansy, przyglądając się śpiącym chłopakom.

-Hmm chyba powinnam mieć mugolski aparat- wstała Hermiona, przeszukując swoją torbę- Mam!- krzyknęła dziewczyna, sama natychmiast się uciszając, zważając na to, że są jedyne w przedziale, które nie śpią, usiadła na miejscu, po czym zrobiła zdjęcie, a już po chwili zdjęcie samo wysunęło się z aparatu.

-Ale ono jest czarne.

-Spokojnie ono potrzebuje trochę czasu.

-Zrobiłabyś jeszcze jedno? Wzięłabym sobie na pamiątkę- powiedziała Pansy, przyglądając się zdjęciu.

-Och jasne.

Minęła kolejna godzina, zanim Draco się obudził, większość przedziału też już nie spała, ale z ich piątki nie spała tylko Pansy.

-Długo już jedziemy?

-Licząc godzinny postój, to jakieś dwie i pół godziny- zagadnęła Pansy, wyciągając coś z kieszeni, po czym podsunęła kawałek kartki?

-Co to?

-Obróć, to mogolskie zdjęcie, strasznie słodko spaliście- rzeczywiście po drugiej stronie było zdjęcie, uśmiechnąłem się, przyglądając się jemu, podniosłem wzrok z powrotem na Pansy, która zaś patrzyła na mnie z czułym uśmiechem. 

-Ciesze się, że znowu się pogodziliście.

-Ta... znowu, gdyby nie ja, to by nie było żadnych kłótni.

-Och Draco, nie obwiniaj się o to.

-Czasem myślę, czym sobie na niego zasłużyłem. 

-To nie jest coś, na co trzeba zasłużyć Draco, to przychodzi naturalnie.

-Ale dlaczego akurat ja?

-Bo jesteś wyjątkowym człowiekiem, troszczysz się o swoich, jesteś najlepszym człowiekiem, jakiego spotkałam, i na pewno Harry też tak uważa.

-Bardzo mocno go kocham- westchnąłem, przyglądając się śpiącemu chłopakowi.

-Wiem Draco, wszyscy to widzimy.

-Ale mam wrażenie, że moim zachowaniem tylko nie potrzebnie go ranie.

-Och Draco, nie myśl tak, widać, że Harry przy tobie, jest szczęśliwy i to bardzo, ranić go ranisz, gdy go od siebie odsuwasz, przy tym ranisz sam siebie.

-Nie chce go więcej ranić...

-To bądź przy nim już zawsze.

-Chce się znowu mu oświadczyć.

-To wspaniale Draco, na pewno się zgodzi.

-W końcu koniec wszystkiego, będziemy żyć w spokoju- Draco przestał mówić, gdy zobaczył, że Harry, zaczyna się ruszać.

-Długo jeszcze będziemy jechać?- zapytał zaspanym głosem.

-Nie, może z jakąś godzinkę- uśmiechnąłem się do niego, również odgarniając mu włosy z czoła, na co on słodko zmarszczył nosek, po czym znowu się we mnie wtulił, przeniosłem swoją dłoń na jego plecy, delikatnie je masując- Harry.

-Hm?

-Dziwnie się czuje z tym wszystkim.

-Z czym dokładniej- poniósł głowę, w jego oczach było widać obawę. 

-Och nie martw się, to nic poważnego, po prostu Syriusz zna mnie pewnie wciąż jako rozpieszczonego dzieciaka, a Remus to już w ogóle, boję się go- westchnąłem, na co Harry cicho się zaśmiał.

-Nie masz czego się obawiać, Syriusz dawno zmienił o tobie zdanie, pisałem o tobie w listach do niego, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszył, że się pogodziliśmy, trzyma za nas kciuki, Remus może być delikatnie uprzedzony, przez fakt, że widział naszą wcześniejszą relację, jednak w głębi duszy wiem, że też jest szczęśliwy i nam kibicuje- uśmiechnął się słodko Harry.

-I tak obawiam się, że mnie nie polubią...

-Nawet jeśli to nie mają wpływu na to co do ciebie czuje, jednak muszę cię powiadomić, że są delikatnie opiekuńczy.

-Chce, by mnie polubili...

-Na pewno dostrzegą w tobie wspaniałego i opiekuńczego człowieka, tak jak ja cię wiedzę, mogę ci to obiecać.

-Nie jestem wspaniały.

-Jesteś, i nawet nie próbuj zaprzeczać.

Another Side Of Draco Malfoy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz