Rozwalili wszystko, zdemolowali całą wielką salę, a Draco z bólem w oczach mógł tylko to obserwować, i to wszystko było przez niego, gdyby nie ta szafka zniknięć wszystko byłoby nienaruszone.
Wyszli z Hogwartu, dom Hagrida płonął, a śmiech Bellatrix dzwonił mu w głowie.
-Draco!- usłyszał przeraźliwy krzyk, obrócił się gwałtownie, żeby zobaczyć stojącego kilka metrów dalej Harry’ego- Czemu to robisz?! Nie jesteś złym człowiekiem!
-Takie jest moje życie Potter!
-Wiem, że tego nie chcesz!- krzyknął, po czym z impetem odleciał kolejne kilka metrów z zasługi zaklęcia rzuconego przez Bellatrix
-Oj bredzisz Potter- syknęła kobieta.
Odeszli zostawiając Pottera leżącego bezładnie na ziemi, z bezsilności zaczęły spływać mu łzy po policzkach, a z jego gardła wydobył się głośny krzyk, Draco niestety nie mógł sobie pozwolić na łzy, idąc w towarzystwie śmierciożerców, jednak w środku, wył jak małe dziecko.
Przez następne kilka dni w Hogwarcie panowały restrykcje śmierciożerców, Harry wiedział, że nie może tam być, ale jednocześnie martwił się strasznie o swojego chłopaka, nie wiedział co u niego, nie wiedział, jak to znosił, co prawda Pansy mówiła mu o wszystkim, lecz ona sama wiedziała, że wszystko, co mówił jej blondyn, jest kłamstwem.
-Harry! Błagam, pomóż nam!- wbiegła czarnowłosa ślizgonka, do dormitorium Harry’ego w wierzy Gryfindoru, do którego wrócił mimo zapewnień Blaise, że może u niego zostać.
-Nie możemy znaleźć Draco...- w jej oczach było widać przerażenie, złapałem za mapę Huncwotów, przeszukując każdy zakamarek Hogwartu.
-Nie ma go..- przestraszyłem się.
-Wyszedł?! Zawsze nam mówił, jak go wzywali czy coś takiego.
-Nie...ja chyba wiem, gdzie jest, ale nie wróży to nic dobrego- wybiegłem z pokoju, a dziewczyna ruszyła za mną.
-Co to znaczy?!
-Jest w pokoju życzeń!
Zestresowani stanęli przed ścianą, błagając, żeby pokazały się drzwi, co też się stało, z drżącymi nogami ruszyli do środka, zastając to, czego Harry najbardziej się obawiał, niestety wiedział, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale tak bardzo nie chciał dopuścić tego do siebie a właśnie stał przed wykrwawiającym się Draco Malfoyem
-Biegnij po Snape'a!-krzyknąłem przerażony, padając przy chłopaku na kolana, podciągnąłem go tak, żeby jego głowa spoczywała na moich kolanach, jego lewe przedramię...było całe w krwi, całe pocięte czy podrapane, leżał nieprzytomny w swojej krwi nie wiadomo jak długi czas, jego tętno było bardzo słabo wyczuwalne, wręcz Harry przez chwilę myślał, że się spóźnili, przez co momentalnie rozpłakał się jak małe dziecko, ale w końcu wyczuł bardzo delikatny puls, kamień spadł mu z serca, rozerwał kawałek koszulki, owijając nim ranne ramie chłopaka, chcąc jak kolwiek zatamować krwawienie.
-Kochanie...błagam cię, nie zostawiaj mnie...- trzymałem mocno jego ciało w swoim ramionach.
W kolejnych kilkunastu minutach do pokoju życzeń wbiegł spanikowany Severus
-Błagam, pomóż mu! On umiera!- wyjęczałem żałośnie.
Snape od razu padł na kolana, odwijając kawałek zakrwawionego materiału z ramienia chłopak, po czym zaczął rzucać wszystkie uzdrawiające zaklęcia, jakie były tu wstanie pomóc, dzięki czemu udało mu się zatamować krwawienie, rana sama w sobie zaczęła wyglądać lepiej, jednak tętno Draco dalej było słabo wyczuwalne.
-Dasz radę go podnieść?
-Tak..- chciał wierzyć, że tak, jednak bał się, że jego ciało odmówi współpracy, czuł się, jakby był z waty, ale podniósł blondyna i czym prędzej ruszyli w stronę skrzydła szpitalnego, gdzie już zaalarmowana Pomfrey przygotowała się do pomocy chłopakowi, również pod skrzydłem już stali nasi przyjaciele równie przerażeni obserwując stan Draco, położył go delikatnie na łóżku szpitalnym, odsuwając się kawałek, żeby pielęgniarka miała do niego całkowity dostęp.
-Muszę dokończyć to co zaczął Dumbledor- powiedziałem cicho stojąc w obecności Severusa
-Horkruksy
-Tak, znajdę je wszystkie i zniszczę.
Jeszcze w tym samym dniu Harry wraz z Hermioną która nie była w stanie go puścić samego, wyruszyli w poszukiwaniu, pozostałych horkruksów.
Draco wpadł w śpiączkę z powodu bardzo dużej ilości straconej krwi, jednak jego stan był stabilny, minęły niespełna dwa tygodnie, zanim się obudził, nie wiedział, co się stało, tak bardzo chciał umrzeć, a leżał w skrzydle szpitalnym, z wielkimi zawrotami głowy podniósł się do siadu, przez co Pomfrey od razu zwróciła na niego uwagę.
-Panie Malfoy! Niech pan natychmiast położył!- podbiegła do niego pielęgniarka a on grzecznie znowu się położył.
-Co się tu wydarzyło- zapytałem słabo..
-Już powiadomię profesora Snape'a, on ci wszystko wytłumaczy.
Już po chwili do skrzydła szpitalnego wbiegł Severus
-Draco obudziłeś się.
Niestety- mruknąłem, przez co spotkałem się z zabójczym wzrokiem Snape'a- Jak mnie znaleźliście.
-Harry cię znalazł- Draconowi mocniej zabiło serce na wzmiankę o chłopaku jednak także się nie przyjemnie ścisło- Gdy się pojawiłem obok was, błagał mnie, żebym cię uratował, siedział tam, mocno cię przytulając cały zapłakany, uwierz mi tak przerażonego Pottera, nigdy nie widziałem.
-Gdzie on jest...
-Nie ma go Draco... w tym samym dniu zniknął wraz z Granger, szukając pozostałych horkruksów, do tej pory nie wrócili.
-Dlaczego mnie uratował.
-Jak to dlaczego Draco, on cię tak cholernie kocha.
-Ale przecież ja miałem...
-Harry był tam wtedy, widział wszystko- powiedział Snape, na co Draco wytrzeszczył oczy- chwile przed tobą przyszedł do Dumbledora, bał się o ciebie.
-Mogę zostać sam?
-Oczywiście, pójdę już, ale nie obiecuję, że nie przybiegnie tu zaraz Parkinson.
Tak jak powiedział Severus, chwile po jego wyjściu wpadła tam Pansy wraz z Blaise’em.
-Draco! Tak się martwiliśmy- podbiegła zapłakana dziewczyna.
-Ciii żyje przecież- chciałem uspokoić dziewczynę bez skutku.
-Dlaczego to zrobiłeś...
-Nie rozmawiajmy o tym okej, żyje.
-Draco zrozum, że my się naprawdę o ciebie martwiliśmy- powiedział cicho Blaise.
-Przepraszam was.
-To Harry cię znalazł...gdyby nie on.
-Wiem Severus, mi już powiedział- mruknąłem cicho- wiecie coś o nich, gdzie są cokolwiek.
-Hermiona wysłała mi list tydzień temu, że udało im się znaleźć jeden horkruks, a na drugi mają trop, ale nie mów o tym nikomu...nie powinna nic do mnie wysyłać, ale to ja ją o to prosiłam.
-Dobrze, przepraszam was, ale mógłbym zostać sam?
-Och, rozumiemy.
Pożegnali się i wyszli, Draco patrzył się w sufit, nie mógł sobie nic poukładać w głowie, to on zaczął ignorować Harry’ego, ale widział go, a teraz tak cholernie się o niego martwił, nie wiedział, gdzie jest, nie wiedział, czy jest bezpieczny, ale jedno wiedział, tylko jak wróci, musi z nim pogadać, nie może go stracić na dobre, Harry był tak dobrym człowiekiem, mimo że źle go potraktował on i tak się o niego bał, przejmował się nim mimo wszystko, Draco tak bardzo chciał go zobaczyć, rzucić się mu w ramiona i zacząć przepraszać.
CZYTASZ
Another Side Of Draco Malfoy
FanfictionZ końcem wakacji Harry wraca do Hogwartu na 7 rok, co niestety przybliża ich tylko do wojny z Voldemortem, sam miał już dość całej tej otoczki złotego chłopca każdy wymagał od niego nie wiadomo jakiego cudu, odizolowywal sie coraz bardziej od swoich...