Statek | Rozdział 12

601 24 4
                                    


Zmiana narracji

Rano wstałam w znakomitym humorze. Od razu chwyciłam za ubrania, które dzień wcześniej mi przygotowano i poszłam do łazienki się ubrać. Założyłam bieliznę i na piersi założyłam specjalną opaskę. Co prawda miałam do wyboru również gorset, ale w momencie, gdy miałam mieć na sobie koszulę i spodnie, był mi on nie potrzeby. Schowałam koszulę w spodnie i założyłam brązowe, płaskie, sznurowane buty. Na koniec związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z pokoju, a następie skierowałam się do kuchni gdzie był już Kaspian.

- No proszę, proszę. Widzę, że siostrzyczka już gotowa – zaśmiał się chłopak, a ja usiadłam naprzeciw niego i się uśmiechnęłam.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu będę poza Telmarem. Że będę na statku! – powiedziałam uradowana, a chłopak tylko głośniej się zaśmiał.

- Cieszę się, że Ty się cieszysz. A teraz jedz. – Spojrzał na talerz, który przede mną postawiono.

Gdy zjedliśmy śniadanie od razu zaczęliśmy zbierać się na statek. Weszłam ostatni raz do swojej komnaty i chwyciłam za torbę, w której były moje książki i latarka. W drodze do portu, który znajdował się dość daleko towarzyszyło nam kilku żołnierzy, ale nie byli oni potrzebni, przynajmniej moim zdaniem. Gdy w końcu znaleźliśmy się na statku wyruszyliśmy.

- Cieszę się, że wyruszasz z nami, Królowo – powiedział Ryczypisk, a ja się do niego uśmiechnęłam.

- Ja również się cieszę.

Cały dzień spędziłam na cieszeniu się słońcem i zapachem oceanu. Dźwięk fal obijających się o statek był przyjemną odmianą dla szumu drzew, który mimo wszystko kochałam.

Przymknęłam oczy i oparłam plecy o burtę. Słońce właśnie znikało za horyzontem, a wiatr zaczynał wiać coraz mocniej.

- Nie myślałaś o zejściu na dół? – zapytał Kaspian podchodząc do mnie.

- Po co? Dobrze jest tak jak jest. Zejdę gdy wiatr zacznie przeszkadzać.

- Nie chcę żebyś zachorowała.

- Na Aslana, Kaspian! Uspokój się! Ja rozumiem, że się o mnie martwisz, ale nie jestem małą dziewczynką. Mam wrażenie, że mniej się martwiłeś podczas wojny trzy lata temu – powiedziałam, a chłopak westchnął.

- Wiem, przepraszam. Martwię się o swoją małą siostrzyczkę – powiedział i zaczął mnie łaskotać.

- Ka-kaspian! Przes-przestań! P-proszę! – krzyczałam próbując złapać oddech. – Już schodzę na dół, t-tylko przestań m-mnie łas-łaskotać!

- Interesy z Tobą to przyjemność – powiedział i poszedł w stronę gdzie był kapitan.

Zaśmiałam się do siebie i ruszyłam pod pokład. Weszłam do swojej kajuty i wyciągnęłam z torby latarkę. Spojrzałam na nią i zaniosłam do głównego pomieszczenia gdzie znajdowały się między innymi mapy, miecz Piotra, łuk i strzały Zuzanny oraz sztylet i leczniczy kordiał Łucji. Włożyłam latarkę do szklanej szafki i ją zamknęłam.

- Wzięłaś ją? – usłyszałam za sobą i wzdrygnęłam się.

- Tak, wolę gdy jest w tym miejscu co ja – powiedziałam i odwróciłam się do brata. – Czuję jakby on też był bliżej.

- Idź się położyć. Już późno – powiedział i obejmując mnie ramieniem.

- A Ty?

Chocolade Eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz