Bukiet | Rozdział 21

394 19 3
                                    

Patrzyłam na pierścionek w jego dłoni i wstrzymywałam oddech. Oświadczał mi się? Teraz? Tutaj?

- Wiem, że nie żyjemy i to dość dziwne aby brać ślub po śmierci, ale czy mnie to obchodzi? Nie.

- Dobrze, że jesteś szczery. – odpowiedziałam z uśmiechem i również klęknęłam aby być z nim twarzą w twarz. – Nie obchodzi mnie czy żyjemy, czy nie. Dla mnie liczy się to, że jestem tu z Tobą. Dlatego tak, zostanę Twoją żoną.

Chłopak założył mi na palec pierścionek i wstał, ciągnąc mnie za sobą, a następnie pocałował namiętnie. Usłyszałam oklaski i zobaczyłam jak z między drzew wychodzą moi przyjaciele.

- To o tym wczoraj rozmawialiście? – zapytałam z uśmiechem, a Louis przytaknął.

Zakryłam usta dłonią i kilka łez popłynęło mi po policzku. Przytuliłam się do Edmunda, a on obkręcił nas wokół własnej osi. Pocałował mnie w policzek, a później w nos. To jak bardzo byłam szczęśliwa jest wręcz niewyobrażalne. Przytuliłam się również do pozostałych i starałam się nie płakać.

Gdy tylko wróciliśmy do zamku, przytuliłam się do mamy, która zaczęła mi gratulować. Zobaczyłam jak tata podchodzi do Edmunda i coś do niego mówi. Zaśmiałam się cicho, widząc strach w oczach, Edmunda, gdy delikatnie pokiwał głową.

- Twój ojciec mnie przeraża – szepnął mi do ucha i przytulił mnie, a ja pogłaskałam go po włosach.

- Zagroził, że Cię zabije? – zapytałam ze śmiechem.

- Zagroził, że jeżeli Cię skrzywdzę, to obedrze mnie ze skóry, spali, a na koniec rzuci zwierzętom na pożarcie.

- Oj, biedy Ty mój – powiedziałam i położyłam swoje wargi na jego. Poczułam jak jego palce zaciskają się na mojej talii, przez co się uśmiechnęłam. – Kocham Cię,

- Wiem, ja Ciebie też.. – mruknął mi w usta i odsunął się, patrząc mi w oczy.

Pogłaskałam jego policzek i splotłam nasze palce, gdy ruszyliśmy do naszej komnaty. Położyłam się na łóżku, z wielkim uśmiechem na ustach i spojrzałam na Edmunda, który położył się na boki i podparł głowę dłonią, patrząc na mnie. Widziałam iskierki szczęścia w jego oczach, gdy przyglądał się mojej twarzy.

- Co?

- Nic, podziwiam Cię - odpowiedział i nachylił się całując moje czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie i przymknęłam oczy. - Chyba nie zamierzasz iść teraz spać, śpiochu?

- Daj mi spokój - mruknęłam i również położyłam się na boku, aby móc się przytulić do narzeczonego. Patrzyłam przez chwilę w jego czekoladowe oczy i pogłaskałam jego policzek. - Wiesz, że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu? - Chłopak położył dłoń z tyłu mojej szyi i położył swoje czoło na moim.

- Wiem, kochanie - szepnął. - A ty jesteś całym moim światem.

I to te słowa sprawiły, że poczułam jakbym zakochała się w nim od nowa. Jakbym to wszystko co miało miejsce kilka lat wcześniej, zupełnie zniknęło, a ja znów byłam w kopcu, kilka godzin po tym jak prawie zginęłam. Znów czułam to szczęście gdy czułam jego oddech na swoich ustach po raz pierwszy. Uśmiech na mojej twarzy się powiększył i podniosłam się delikatnie, aby móc go pocałować. Pasja między nami wzrosła, gdy poczułam jego dłoń na biodrze i jak usta Edmunda poruszają się tak jak moje. Czułam jak z każdą sekundą zatracam się w nim coraz bardziej. Po chwili się odsunęłam i pozwoliłam sobie na chwilę oddechu. Edmund zaczął się śmiać, a ja zaraz po nim. Co mnie rozśmieszyło? Nic. I właśnie to było najwspanialsze. Fakt, że nie potrzebowałam dużego powodu aby się śmiać, bo wystarczał mi on.

Chocolade Eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz