Cora | Rozdział 22

472 25 7
                                    


Stanęłam przed lustrem w samej bieliźnie i delikatnie dotknęłam brzucha. Patrzyłam z zaciekawieniem i przekręciłam głowę na bok. Brzuch mi się powiększył, przez co moje suknie zaczynały być nieco za ciasne.

- O Aslanie.. - szepnęłam do siebie i zakryłam usta dłonią.

- Bella? Jesteś tutaj? - Usłyszałam i podskoczyłam. - Co robisz?

- Nic - odpowiedziałam szybko, za szybko.

- Bella - naciskała Łucja. Dziewczyna spojrzała na mój brzuch, a później w moje oczy. - Czy Ty.. jesteś w ciąży?

- Nie mów Edmundowi. Proszę.

- To niesamowite! - Podbiegła do mnie i położyła ręce na brzuchu. - Będę ciocią! Ale.. dlaczego nie chcesz, żebym mu powiedziała?

- Bo.. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie miałam powodu by mu nie mówić, ale obawa przed jego złą reakcją była zbyt duża. - Nie chcę żeby na razie wiedział.

- Przecież się ucieszy.

- Łucja - przerwałam jej ostrym tonem. - Nie mów mu. Sama mu powiem, dobrze? - zapytałam już spokojnie, a dziewczyna przytakiwała. - Po co przyszłaś? O czym chciałaś porozmawiać?

- Bo ja i Henry- - Nie pozwoliłam jej dokończyć.

- Wiedziałam! Jesteście razem, tak?! - Dziewczyna zrobiła się czerwona, ale pokiwała głową. - O jejku! Brawo! Nawet nie wiesz jak się cieszę!

Dziewczyna lekko się zaśmiała, a ja ją przytuliłam. Byłam bardzo szczęśliwa ponieważ dobrze znałam Henry'ego i wiedziałam, że jej nie zrani. Rozmawiałyśmy jeszcze chwilę, a w tym czasie się ubrałam w jedną z ostatnich, pasujących sukni.

- Kiedy mu powiesz? - Spojrzałam na Łucję i przetarłam twarz. - Może.. dzisiaj? Wiesz, chyba lepiej żeby dowiedział się szybko.

- Może.. - szepnęłam i przegryzłam wargę. - Po prostu się boje jego reakcji. Skąd pewność, że się uciesz?

- Znam go, Bellatrix. To mój brat i wież mi, gdy wróciliśmy do naszego świata, czasami słyszałam jak płakał w nocy. Rozmawiałam z nim o tym i przyznał, że marzył o tym by być z Tobą i mieć dziecko. Przynajmniej jedno.

- Dobrze, masz rację. Powiem mu, może nawet zaraz. - Dziewczyna mnie przytuliła i zaczęła wręcz wypychać z komnaty. - Wiesz gdzie jest?

- Powinie zaraz wrócić z Piotrkiem i Kaspianem z polowania.

- Dziękuję - powiedziałam i pobiegłam do stajni, skąd akurat wyszli chłopcy.

Przytuliłam się do Edmunda z całej siły i podniosłam nogi do góry, przez co chłopak utrzymywał cały mój ciężar.

- Aż tak się stęskniłaś? - zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego i odebrało mi mowę.

- Muszę Ci coś powiedzieć - powiedziałam poważniej niż chciałam.

- Coś się stało? - zmartwił się, a ja pokręciłam głową i złapałam go za rękę, prowadząc do ogrodów. - Wyglądasz na zdenerwowaną. - Usiadł w ślicznej altance i posadził mnie na swoich kolanach.

- Musisz mi obiecać, że nie zaczniesz krzyczeć, albo ze szczęścia, albo złości.

- Dobrze, obiecuję. Co się dzieje?

- Daj mi rękę i zamknij oczy - rozkazałam, a on niepewnie wykonał rozkaz. Położyłam jego dłoń na swoim brzuchu i szepnęłam mu do ucha: Będziesz tatusiem.

Chocolade Eyes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz