Rozdział 2

20 2 0
                                    


- Narywam się Anonymous Smith. Pracujesz w wolontariacie szkolnym, prawda? - Zapytał mnie pan Smith.
- Tak to prawda, ale też wolontariacie miejskim, a czy mogę wiedzieć dlaczego pan pyta? - Zapytałam z ciekawością.
- Oczywiście, że możesz. Moja mama, twoja sąsiadka dużo mi opowiadała o wolontariuszce z sąsiedztwa. Widocznie chodziło jej o ciebie
- dokończył z uśmiechem na twarzy, lecz ten jego uśmiech był przepełniony smutkiem. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a facet dalej kontynuował: - Dziś około godziny dziewiątej zmarła - patrzyłam się na niego z nie dowiażeniem.
- Moje kondolencje.
Porozmawiałam jeszcze z chyba moimi nowym sąsiadem. Opowiadałam na parę jego pytań, którę utwierdziło mnie w przekonaniu, że chce się tu przeprowadzić.
- Dowidzenia Rosanna.
- Wolę jak mówi się do mnie Rosie - powiedziałam, na co on pokiwał. - Dowidzenia - dodałam szybko.
Weszłam do domu, ściągając pospiesznie buty i marynarkę. Weszłam do salonu, aby zobaczyć swoje siostry - Lilly, ktora jest niską szatynka o pieknych włosach. Odkąd ją poznałam uważałam, że ma wyjątkowe oczy a to z powodu, że ma heterochromie częściową. Obok mnie siedziała druga siostra Enola, która ma ciemne długie włosy i jasnobrązowe oczy - siedzące na kanapie.
- Będziemy mieć nowych sąsiadów - mówiłam, będąc już w salonie. Zajęłam miejsce obok młodszej siostry patrząc na dziewczyny.
- Dlaczego? - Zapytała młodsza siostra Lilly, przenosząc na mnie wzrok.
- Bo Pani Sophia zmarła dziś.
Mimo tego, że Lilly miała dopiero jedenaście lat to rozumiała wiele pojęć. Według mnie, aż za wiele.
- A czy wiesz kto dokładnie? - Zapytała się mnie moja starsza siostra Enola.
- Tak, jej syn z swoją rodzinę.
W pomieszczeni zapadła na chwilę cisza, która nie trwała zbyt długo. Ponieważ musiałam zadać siostra bardzo ważne pytanie.
- Dick wam mówi? - Zapytałam się sióstr.
- Co?!
Moje siostry krzykły w tym samym czasie. Przez ten czas mój brat był w kuchni. A one spojrzały się w tamtą stronę.
- Mam dla was wszystkich niespodziankę - nalał sobie wody do szklanki i wziął łyka. - I nic wam nie powie, a teraz idę się pakować - spojrzałyśmy się na niego, jak na debila.
- Na co pakować? - Zapytałyśmy równo częściej.
- Amy i tata zabierają nas do Nowego Jorku. Nie mówcie że zapomiałeś?- powiedział z niechęcią. Po tych słowach zerwałyśmy się z kanapy i po schodach po pędziłyśmy się pakować. A Dick dobał, że wylatujemy w poniedziałek, czyli po weekendzie i to na dwa tygodnie. Przdbrałam się w jakieś brudne ubrania, bo nadal zastanawiałam się jak taki ważny wyjazd móg mi i moi siostrą wypaść z głowy. Wyciągnęłam walizke z moje garderony, zostając tam odpaliłam telefon, ponieważ przygotowałam sobie listę nie było tam wcale dużo rzeczy tylko cztery topów, dwie bluzy z kapturem, trzy zwkłe bluzki na krutki rękaw, spodnie dresowe, spodenki i sukienka. To wszystko wpakowałam do nie zadurzej walizki. Gdy miałam już wyłaczaś moj telefon to zobaczłam, że mam drugą listę tam były takie rzeczy jak: sztoteczka do zębów, pasta do zębów, ręczniki, moja mała szkatułka i mała kosmetyczka. I po trzech godzinach pakowania, wyszłam na korytarz i krzyknęłam:
- Jestem kurwa pierwasz
Zaczęłam tańczyć na korytarzu i nabijałam się z rodzeństwa. Chyba byli w takim szoku, że mi nic nie odpowiedzeli.
Kiedy skończyłam się wygupiaś, na ekranu mojego telefonu wyświetlała się wiadanaści od Gar.

Od Gar: Roise ekipa się pyta czy możesz dzisiaj wyjść?
Do Gar: Oczywiście, że mogę.

- Wychodzę z Gar i nie wiem, o której będę w domu! - krzyknęłam na cały dom. - Kocham was.
Skierowałam się jeszcze do mojego pokoju po converse. Założyłam je i ruszyłam szybkim krokiem do dzwi. Wybiegłam z domu. Gdy wyszłam z domu na drodze stali Gar, Vela, Tommy i Xander.
Vela najnisza osobą z naszej ekipy. Miała lekko pofalowane brązowe włosy i wyjątkowe oczy.
A dlaczego wyjątkowe?
Dziewczyna miała je wręcz złote.
Tommy, który wzrostem był równy z Gar. Miał takie same oczy jak ja tylko, że ciemniejsze. Jego szatynowe włosy teraz żyły własnym życiem.
I on.
Xander był najwyszy z naszej ekipy. Miał ładne brązowe włosy, a jego oczy. Były one o dwóch różnych odcieniach, jedno było zielone, jak moje, a drugie niebieskie.
Xander pomachoł do mnie na znak, że to napewno oni podbuegłam do nich. Ruszyłam szybko w ich stronę a Vela od razu mnie przytuliła.
- Czy macie plany na wakacje? - Zapytał się Tommy, jak szliśmy do parku.
- Jadę pomagać dziatką w rolnictwie i będę siedzieć tam, aż do końca lipca, a jade w poniedziałek, a w sierpniu jadę na dwa tygodnie do rodzimy w Australii - powiedział Gar
- Ja jadę z moją kuzynką do Włoszech wyjeżdżam w pierwszy dzień czerwca, a wracamy w ostatnim dniu czerwca, później jadę z rodzicami do Grecji na trzy tygodnie, a po Grecji będzie mi dawno obieywana Pensylwania do Filadelfii tam kiedyś mieszkała nasza Rosie.
Tommy i Gar otworzyli w szoku usta, a Xander przewrócił oczami.
- Mieszkałaś w Filadelfii? - Zapytali równocześnie.
- Tak mieszkałam, kiedy miałam cztery lata przeprowadziliśmy się do Las Angeles.
- Na dwa tygodnie no i resztę wakacji spędźe na nudnych spotkaniach rodziny. - Dokończyła Vela.
- A ty? - Spytałam się Tommy, uśmiechnął się do mnie.
- Jadę do mojego cioci i wujka pomóc przy zbieraniu warzyw i owoców, a potem jej sprzedawać no i to tyle. A ty Rosie?
- Przypominam jestem bananowym dzieckiem
- powiedziałam, a wszyscy wokół się zaśmiali. Wszyscy oprócz Xander. - Jadę na dwa tygodnie do Nowego Jorku z rodziną. Potem wraz z siostrami jedziemy pomóc w przygotowaniach na ślub moje kuzynki, na który też zostałyśmy zaproszome. No i Dick szukaje jakaś niespodzianka, czyli tydzień tu, Eonla wymyśliła Włochy na trzy tygodnie, a Lilly na trzy tygodnie do Hiszpanii i ostatni tydzień w domu.
Xander nie odzywał się przez całą drogę do parku, byłam w szoku. Był osobą, której gęba się nie zamyka, a teraz był cicho. Bardzo chciałam z nim porozmawiać, ale nie przy wszystkich. Jak tylko Tommy ujrzał butkę z lodami zapytał się:
- Ktoś ma kasę?
- Ja mam - powiedziała Vela, ściągając okłatkę z telefonu, wyciągneła pięniadze. Vela i chłopacy oprócz Xander, zebrali ode mnie i bruneta zamówienia, a ja miałam chwilę, by porozmawiać z Alex.
- Co się dzieje? -Zapytałam się nie pewnie
- Nic naprawdę się nie stało.
Ja jestem Beck Warr, ja prędzej czy później się do wiem.
- Słuchaj nikt nie wie o naszej tajemnicy. Wykorzystanie tego argumentu nie było mądrym, ale przynajmniej zadziała. Wziął głeboki wdech.
- Pamiętasz Maddy z obozu pływackiego - mówił.
- Tak, pamiętam. Jak na nią wpadłeś i pomagałm jej wstawać. A dlaczego pytasz?
- Tydzień temu zaginęła.
Widzałam jak łza spływa po jego policzku. Xander należał do grupy z jedną żelazną zasadą: Nie płacze publicznie i przy ludziach. Ale ja byłam dla niego wyjątkiem, zawsz przymie płakał, czy to ze szczęścia, czy ze smutku. Podeszłam do niego i przytuliłam go, jak najmocniej potrafiłam, a on zaczął płakać głośnie tak żeby moje nie dosłyszące ucho to słyszało.
Kiedy usłyszeliśmy głos Gar, chlopak przetarł oczy i zaczął się zachowywać, jakby mi nic nie powiedział.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz