Rozdział 20

7 0 0
                                    

Lubiłam ferie zimowe, ale była jedna rzecz, której nie lubię robić od dziecka, czyli pakowanie prezentów. A że każdemu co roku daje prezent (nawet przyjaciołom). Zajęło mi to do trzeciej w nocy, ponieważ zawsze kupuje za mało papieru do pakowania. Pospałam sobie do ósmej rano. Wstałam i pomogłam w kuchni. W moim domu w ten czas pomaga każdy kto umie włączyć kuszenie i piekarnik, ale w końcu nadszedła kolację. Jednej rzeczy w domu nigdy nie rozumiałam. Wszystko zawsze było dopięte na ostatni guzik.
Ja się pytam jak?
Kolacja przebiegła sprawnie i po moje myśli. Po niej powiedziałam, że jestem znęcania. Pobiegłam do mojego pokoju i położyłam się na pięć minut, a z tych pięciu minut zrobiło się pięć godzin. Było po dwunastej wieczorem. Usłyszałam szuranie na korytarzu i wyjrzałam z pokoju. Gdy na nim była zauważyłam, że dziwi od gabinetu taty się zamykają. Podbiegłam do nich, by przy słuchać się ich rozmowy.
Tak wiem, że tak się nie robi, ale ciekawość wzięła górę.
- Nie wygadałeś się nic Rosanna? - Zapytał sie poważnie tata.
Ezra tylko gdy sytuacja była poważna mówił do ludzi pełnym imieniem albo prawdziwym.
- Oczywiście, że nie - mówił mój brat. - Czemu na nie wiedzieć?
- Ponieważ wsiadła, by w samolot i poleciała do samego Maimi - powiedział do niego ojciec. Jego ton głosu wydawał się bardzo poważny. - Na początku nowego roku wyślę ludzi, którzy się tym zajmą. Tak, że po gościu nie zostanie śladu.
Po jego słowach usłyszałam kroki w kierunku dzwi. Wyższej siłe dziękować za nie daleko był schowek na graty. Podbiegłam chwyciłam za klamkę i je otworzyłam, w biegająca do środka. Serce zaczęła mi mocniej bić, a ręce trzęść.
Kurwa błagam nie teraz.
Usłyszałam jak bardzo cicho zamykają się drzwi. Odczekałam jakieś parę minut i pobiegłam do mojej sypialni. Trzasnęłam lekko drzwiami, ale chyba nikt tego nie usłyszał. Usiadłam na podłodze i próbowałam się uspokoić. Wyszło to mi po jakimś czasie, ale się udało. Spojrzałam na zegarek, a on pokazywał pierwszej. Poszłam się umyć i dalej spać.

***

Rano obudziła mnie Lilly. Weszła... Wpierdoliła się jak do siebie i mnie obudziła, bym poszła odtworzyć prezent. Na dole był już Jeremiah i Devon. Spojrzałam na Jeremiah, a on ma mnie.
- Dzieci - powiedział zaspany. - Obudziła ci?
- Zapytał. Odparłam również zaspana, jak on. Może po między nami było cztery lata różnicy. Mimo to dogadywaliśmy się jakbyśmy byli rówieśnikami. W sunie to całkiem słotke. Usiedliśmy z Jeremiah na kanapie, a rodzeństwo podało nam prezenty. Zazwyczaj dostaje prezenty od Dick, taty i przyjaciół, ale w tym roku dostałam również od Eonla i jej chłopak. Oraz od Jaiden, który napisał mi ,,Nie mów do mnie wujek, tylko Jaiden". Zaśmiałam się, gdy to przecztałam. Nic nowego, że od taty i brata dostaje ubrania, torebki, buty, biżuterię i kosmetyki.
W końcu byłam bananowym dzieciakiem.
Ale za to od siostry i jej chłopaka dostałam nasze zdjęcie. A na odwrocie było na pisanie ,,Dla najlepszej siostry na świecie. Ps. nie mów tego Lilly" A po tym jej imię. ,,Dla najlepszej: córki, siostry, przyjaciółki oraz dziewczyny Rosanna Beck Warr." I jego imię. Devon podał mi ładnie zapakowane pudełko, z dopiskiem ,,Od Devon dla Rose".
Dzięki temu dziecku znów polubię skrót Rose.
W środku były dwa różne buty. Jeden czerwony, a drugi bordowy. Na bordowym bucie była Scarlett Witch, czyli moja ulubiona antagonista z MCU. A na drugim był Red Hood, czyli mój antagonista z DC.
- Nienawidzę Red Hood - oznajmił mi Jeremiah.
On nie wiedział o tym, że oto tymi słowami wywołał trzecią wojnę światową. Odwróciłam dramatycznie głową i powiedziałam:
- Przepraszam, bo?
- Zabił Hank!
Zaczynamy jazdę.
- Dawn zabiła Hank, ponieważ pociągnęła za spust.
- Ale nie wiedziała, że trzyma detonar.
- O co się kłócice? - Zapytała się nas Eonla, gdy wszodchła do salonu.
- Kto zabił Hank? Dawn czy Jason? - Zapytałam się.
- Oczywiście, że Down - odparła Eonla. A zaraz pujniej do naszej rozmowy dodałączyli się JJ i Richard. Również mnie poparli. A przez ten czas Lilly i Devon pszysłuchiwali się naszej rozmowie. W sumie można nas wziąć za pierdolniętych, ponieważ czwórka dorosłych i jedna nastolatka kłócą się o jakieś serial. Ale rzecz biorąc to rację miał Jeremiah, bo to Jason zabił Hank. Ale przynajmiej mogliśmy się podroczyć. Odłożyłam pudełko i wzięłam te od Jaiden. Był to srebrny łańcuszkiem z srebrną obrąkczą wysadzony małymi diamecikami, a w środku złota literka ,,J". Przyglądałam mu się przez chwilę, po czym dałam Jeremiah łańcuszek i się odwóciłam, by mi zapiął. Zapiął go i spytał się:
- Dlaczego "J,,
- Moja mama nazywała się Josephine
- uśmniechneła się. - Mogę mówić ci Jere?
- Tak, a ja tobie Ro?
- Oczywiście - za śmialiśmy, a Aria zawołała nas na śniadanie. Czasami się monęty, w których nienawidzę swojego życia, ale potem przychodzą takie monęty jak ten i znowu je kocham.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz