W niedzielę wieczorem szykowałam się na kolację z rodziną Wilson.
Szczerze mówiąc: bała się powody, dla którego miałam tam iść. Ale wpadałam na pomysł dlaczego mamy iść tam moja rodzina i Wilson. Podejrzewałam, że chcą powiedzieć, że Aria jest w ciąży.
Wiedziałam, że na kolacji zjawi się Alexander. Mogłam uniknąć spotkania z nim w jeden sposób. Pójście do taty i powiedzenie mu, że mam okres. Wtedy za pewne przez tydzień bym z domu nie wychodziłam.
Gdy ten pomysł zawitał do mojej głowy sprawdziłam godzinę w telefonie.
Szósta pięćdziesiąt siedem.
Jeszcze mogę się wycofać.
Plan był dobry, tylko pojawił się mały problem.
Najsławniejszy z braci Wilson, by powiedział, że stchórzyłam przed spotkaiem z nim.
Dlatego postanowiłam iść na tą kolację tylko by pokazać mu ile stracił.
Ja mam chyba jakiś problemy emocjonalne.
Miałam godzinę.
Godznie, by wyglądać jak jebana gwiazda Hollywood. Oraz by młody Wilson postał się na mój widok.
Weszłam do garderoby, zapalając światło. Ustałam na środku, zastanawiając się co moje na siebie włożyć. Mega pomagał mi fakt, że wiedziałam co chłopka lubi.
Moja uwagę przykuła sukienka, która miałam tylko raz na sobie.
Miałam ją tylko raz, bo nie podoba się Dick. Według niego odsłaniała za dużo.
Była całą czarną. Miała cieniutke ramiączka. Góra była gorsetowa i miała nie za duże wycięcia w talii. Dół był opinajacy. Plus jej był taki, że była długa aż do samej ziemi, więc na spokojnie mogłam założyć converse.
Była wręcz Idealna na te okazję. Co się dziwić w końcu dostałam ją od niego.
- Biedaczysko.
Podskoczyłam, kiedy do moich uszu dotarł głos JJ. Obróciłam się cała, by na niego spojrzeć.
JJ oparł się o framugę w dzwiach.
- To mi chodzi - mówiłam, idąc do garderoby po torebkę. Wróciłam, szukając telefonu. - Niech z podniecania nie śpi w nocy.
Zaśmiał się, wchodząc do mojego pokoju. Podszedł do mnie, dając mi telefon. Podziękowałam, ale ten nie odsunął się ode mnie.
- Dochodzę do wniosku, że młodsze lepsze
- zaśmiałam sie z jego słów, dajac krok w jego stronę. - Za piętnaście minut na dole.
I wyszedł.
Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Zeszłam z schodów do kuchni, szukając Lilly. Zapytałam się osób w kuchni, czy widzieli Lilly, ale oni mi powiedzieli, że jeszcze się szykuje. Zamierzałam poczekać na nią w salonie, gdzie siedział ojciec. Wzięłam telefon, by nie musieć rozmawiać z członkiem, który siedział przede mną. Jednak on był zbyt zajęty swoim telefonem. Nawet na mnie nie spojrzał, gdy siadałam.
Bolało. Pomino, że nie powinno, bolało.
Zauważył to Richard. Nie wiedziałam co robił, bo wszedł do kuchni, gdy ja wychodziłam.
Usiadł obok mnie, komętując mój strój.
- Nie przejmuj się nim - szepnęł do mnie. - Muszę choć bardzo nie chce… Ładnie wyglądasz.
- Szukałaś mnie - powiedziała szatynka, której szukałam.
Kątem oka spojrzałam na ojca.
Wciąż nic.
- Jedziemy razem? - Zapytałam.
Ona przytaknęła. Wstałam, mówiąc do brata, że my będziemy się już zbierać. Przeżyliśmy całą kuchnie. Zatrzymałam się, by otworzyć dzwi od garażu
- Jedziecie razem? - Zapytała zdezorientowana Aria.
- Tak - odparła jej Lily.
Weszłyśmy do garażu. Spojrzałam w kierunku w którym zawsze stał mój Jeep. Lecz od jakiegoś czasu stał w warsztacie. Mail zbyt wiele usterk, więc nie mogłam nim jeździć. Miałam jeszcze czarne lamborghini revuelt.
- Wolę Jeep - powiedziała, gdy wsiadała.
Bardzo lubiłam lamborghini ale nie używałam go często. Wolałam mojego Jeep.
Nie zajęło mi długo wychechanie z dzielnicy. Dlatego zatrzymałam się na pierwszej lepszej stacji benzynowej, aby napiąć do kuzynki lub jej męża. Sięgnęłam po telefon, wystukując wiadomości. Odpowiedź z adersm dostałam dosyć szybko. Wklepałam adres i ruszyliśmy.
To była ta sama restauracji, do której poszłam z Alexander.***
Zaparkowałam przed miejsce naszej podróż.
Weszłyśmy do środka. Wystrój lokalu nie zmieni się prawie w ogóle. Podszedł do nas młody kelner. Na oko miał może dziewiętnaście, dwadzieścia lat, nie więcej. Zaprowadził nas do stolika, a ta siedziała prawie cała rodzina Nicolas. Oprócz Nick i Alexander.
Pierw przywitałam się z Sonny. Choć dziś inaczej niż zwykle, bo dzisiaj się do mnie przytulił. Podeszłam i przywitałam się z państwem Wilson. Nie zdążyłam się obrócić, a przybiegła do mnie Mia, która przytuliła się do moich kolan.
Zajęłam swoje miejsce.
- Co tam u ciebie, Rosanna? - Zapytał się mnie Noah, odkładając telefon na stół.
- Dobrze, a u państwa?
Nie wiem dlaczego czułam się niekomfortowo, gdy z nimi rozmawiałam.
- Cała Rosanna - odezwała się Olivia. - Kultura ponad wszystko.
- Cześć sorry za obsówe - powiedział mi dobrze znamy głos.
Przyglądałam się jego rodzicą.
Znałam tych ludzi wystarczająco długo, aby stwierdzić, by że oni mają obsesję na punkcie bycia kulturalnym.
- Alexander - powiedziała Olivia.
- Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie
- powiedział niechętnie Alexander i zajął miejsce obok mnie.
- Odpowiedź ci Rosanna na pytanie u nas też dobrze - odparłam mi Noah.
Nagle zadzwonił telefon Noah, przez chwilę wpatrywał się w niego. Wstał od stołu i odebrał.
Gdy juz wrócił przyszli z nim Dick, Nora, Zoey i moi rodzice. Podeszła do Nora i przejęłam Zoey. Młoda wbiła swoje piwne oczy w Alexander, on również jej się przygłądał.
- Ile ma już miesiący? - Zapytał się młodszy Wilson.
- Siedem - odparłam mu, wpatrując się w jego tęczówki. Nie odzywałam się do niego, ani on do mnie, tylko patszyliśmy.
- Wygląd…
- Dzień dobry przepraszamy za spóźnienie
- powiedziała Aria, tym samym przerywając Alexander. Chłopak przeniósł na nią wzrok. Gdyby Wilson umiał zabijać wzrokiem pozbawił by moja kuzynkę życia.
Jednak się nie poddał i nachylił się nade mną.
- Wyglądasz przepekinie - szepnęł, kładąc palce na moim gołym ramieniu. - Błagam cię wyjdźmy stąd i chodźmy do mnie. Mam wielką ochotę zerwać z ciebie te sukienkę.
- Jesteś zjaramy - szepnęłam.
- Nie zawiódłbym cię skarbie - zapewnił.
Wiedziałam że ma rację. Alexander nie miał sobie równych w łóżku.
- …nie jest auto Rosie - zaśmiał się Nicolas, czochrając mnie po głowie.
Dobrze byłoby wiedzieć o czym rozmawiali.
Usiedli i wreszcie zjedliśmy kolację. Podczas jej trwania rozmowiałam z Alexander. Głównie dlatego, że obok mnie siedziała Zoey, z którą bym się nie dogadałam. Rozmawiało mi się dobrze dlatego, że był nieźle zjarany.
Alexander nigdy nie ćpać i właśnie dlatego zaniepokoił mnie stan w jakim chłopak się znajdował.
Cały czas mówił, że może jednak stąd wyjdziemy i pójdziemy do niego. I byłam bliska zgodzenia się, nie dla przyjemności tylko po to, by dowiedzieć co się stało. Wilson nie uprawie seksu dla przyjemności tylko po to by uciec od problemów.
I choć dziś nie znaczyliśmy dla siebie kompletne nic, to ja wciąż widziałam w nim czteroetniegi chłopca, który pocieszla mnie gdy mojej mamy nie było.
Przez tą myśl, nie zwracając uwagi na nic przytuliłam się mocno do chłopka, mówiąc ciche ,,już jest dobrze".
Zabolało, gdy on mi nic nie odpowiedział tylko jeszcze mocniej się do mnie przytulił.
Byłam już gotowa do zabrać, gdy Nicolas i Aria chcieli coś ogłosić.
- Moi drodzy. Chcemy wam coś powiedzieć
- powiedział Nick. Spojrzał się na moją siostrą i złapał ją za rękę.
- Jestem w ciąży - oznajmiam Aria. Większość było w szoku tylko ja i Alexander patrzyliśmy się na nich jak na idiotów. Reszta zacząła im gratulować.
Już miałam się podnieść, gdy moja uwagę przykuł dzwoniący telefon ojca.
Ezra przed kolacją opowiedział mi o tym co podsłuchałam w święta.
Ojciec wstał i wykonał swój gest ręką, który oznaczał, że mamy iść za nim. Nie wiedziałam, że Sonny oraz Alexander też wiedzą o co chodzi z tym gestem.
Wstaliśmy trochę później niż ojciec, by dać mu chwilę na spokojna rozmowę.
Choć zważając na ten gest nie będzie spokojna.
Wyszliśmy tak, by nas nie słyszeli. Doganiliśmy go w odpowiednim czasie, bo gdy podchodziliśmy skończył rozmawiać.
- Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. - Oznajmił ojciec.
- Zacznij od dobre - powiedział Noah.
- Dobra jest taka, że gość, który zabił wasza matkę nie żyje.
Spojrzałam na brata, który zrobił to samo. Oboje czuliśmy wielka radość, że ten człowiekiem jest teraz martwy. W końcu czekaliśmy na ten dzień dwanaście lat.
- A ta zła? - Zapytał się Alexander.
Tata za nim odpowiedział wziął głeboki wdech.
O nie.
- Leo nie żyje - powiedział poważnie.
Z nieruchomialam na jego słowa. W patrzyłam się w ojca, nie mogąc oderwać wzroku. Z każdą minutą ciszy docierało do mnie, że to prawda. Gdy pierwsza łza spływała po moim policzku, osoba stojąca obok mnie mocno mnie przytuliła. Od razu wyczułam kto mnie objął.
- Będzie dobrze - wyszeptał do mnie Alexander. Gdy usłyszał, że mój płacz nie ustaje, objął mnie jeszcze mocniej.
- Nie… - zaczęłam, ale urwał mi się glos. - Ten człowiek na córkę, ktora miał tylko go.
- Xander zabiesz Rosie do domu - rozkazał Richard.
Zrobil jak kazał mu mój brat.
Jak już się trochę uspokoiłam wyszedł ze mną na zewnątrz. Skierowaliśmy się tam gdzie on został swój samochód. Nie chciał abyśmy jechali od razu do domu. Powiedzał mi, że mam trochę pochodzić po parkingu. Jednak ja stałam jak kołek, wpatrując się w jeden punkt. Byłam obróciłam do niego tyłem, gryząc paznokcie. On jednak to zauważył i podszedł do mnie. Nie spojrzałam na niego tylko dalej wpatrywałam się w jakiś baner reklamow. Usłyszałam jak wzdycha i ponownie mnie objął.
Nie zorientowałam się, kiedy znaleźliśmy się w samochodzie. Jak siedziałam w idealniej ciszy zamknęłam oczy, po czym zasnęłam.
Gdy otworzyłam oczy. Leżałam w swoim łóżku. Byłam przykryta kołdrą, po sama szyję. Rozejrzałam sie po pomieszczeniu. Zwróciłam uwagę, że dzwi balkonowe był otwarte. Żadne światło się nie paliło. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Kołdrą, która była przykryta odsłoniła moje ciało, na którym nie miałam nic.
- Alexander… - mój głos był cichy i ochrypniety.
- Jestem - odpowiedział od razu, gdy mnie usłyszał. Okryłam się szczelnie kołdrą, aby spojrzeć w kierunku, z którego dobiegł jego głos. Wychyliłam delikatnie głowę znad łóżka. Zmrużyłam oczy, gdy zauważyłam, że Wilson coś pali. - Nie obudziłem cię, tak?
- Dlaczego palisz? - Zapytałam się, ignorując jego pytanie. Moje było ważniejsze.
Musiałam wiedzieć dlaczego znajduje się w takim stanie.
- Długo, by opowiadać - zbył mnie.
- Mam czas - szłam w szaparte.
- Gdy wyjechałem do Son Francisco było ciężko. W chuj ciężko. Głównie dlatego, że nie było w nim Rosie.
Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam swoje imię. Przecież teraz ze mną romawil więc czemu nie powiedział ,,Ciebie"?
Jednak mu nie przerwałam, uznając to za konkretny powód.
- Ryczałem za nią jak ona za swoją mama w dzień pogrzebu - Coś boleśnie zakuło mnie w klatce piersiowej na to wspomnienie. Pamiętałam jak bardzo za nią płakałam. - Każdego jebanego dnia za nią ryczałem. A wiesz dlaczego?
Skierował swoje pytanie do mnie. Pokręciłam głową, w nie wiedzy.
- Bo zdałem sobie sprawę, że straciłem ją na zawsze. Ma teraz jakiegoś koleś. Nienawidzę siebie za to jak bardzo spierdoliłem. Ona mogła byś moja… I tu jest odpowec na twoje pytanie. Bo nie mam nic do stracenia.- Spojrzał na mnie, marszcząc brwi. - Mogę położyć się obok ciebie?
Skinęłam głową.
Alexander ściągnął swoje spodnie garnitórowe. Gdy wstał już nie miał koszyli.
Położył się obok mnie. Chwilę się mi przygłądał, a potem pszyłożył moją głowę do swojej klatki piersiowej. Objął mnie, a ja odwzajemniłam uścisk. Położył mi brodę ma głowę, a jedną ręką gładził mnie po włosach.***
Rano obudziłam się, a ku mojemu boku nadal leżał Alexander. Spokojnie spał przez co poczułam ogromną ulgą. Zajęło mi trochę czasu za nim przypominałam sobie dlaczego on ze mną spał. Pierw zrobiło mi się przykro, a potem jeszcze bardziej.
Jego wczorajszy stan był spowodowany tym co ostatnio wydarzyło się w naszej relacji. Było mi go szkoda, bo dobrze rozumiałam co czuł.
Nie jestem w stanie ile razu ryczałam przez niego.
- Dzień dobry - powiedział zachrypiały. Nie odpowiedziałam mu tylko podniosłam na niego wzrok. - Czy możesz mi powiedzieć co ja robię u ciebie w łóżku. Z naga tobą i do połowy nagim mną.
- W skrócie sytuacja nie jest ciekawa - zacząłem.
- Ale nie martw się do niczego nie doszło.
Posłałam mu blady uśmiech.
- Nie bierz tego do sie…
- Powiedziałeś mi co wydarzyło się w Son Francisco - przerwałam mu.
On nie powiedzał na to nic tylko wtulił się w moją szyję.
- Tęskniłem - mówił, nie odrywając się ode mnie.
CZYTASZ
My first love
RomanceRosanna Beck Warr i Alexander Wilson znają się od dziecka. Oboje mają ze sobą wiele różnych wspomnień. Alexander z czasem zaczyna coś czuć do przyjaciółki. Jednak na droczę dziewczyny staje jej nie znany chłopaka. Do którego Rosanna coś poczuła. Jak...