- Powiedz co u ciebie słuchać? - Zapytała spokojnym głosem.
Miałam ochotę udusić ją za ten głos.
- Chujowo, a u pani? - Odpowiedziałam, szczerząc się do szatynki.
- Nie rozmawiamy tu o mnie, tylko o tobie. Więc powiedz czemu jest chujowo.
Wdech i wydech, Rosie. Zawsze mogło być gorzej.
- Mój brat się wyprowadził. Oczywiście nie na koniec świata, tylko do Filadelfii. Moja siostra wyprowadziła się na studia. - Spojrzałam się w bok, bo dodawała mi to odwagi.
Nienawidziłam zwierzać się ze swoich problemów.
- Ja dobre wiem, że mój brat ma dwadzieścia sześć lat i swoją rodzinę, a siostra dorasta… Ale to jest moje rodzeństwo i nie zapomnę o nim z dnia na dzień.
- Czy miałaś związane z tym dziwne myśli?
- Zapytała się.
- Tak, miałam…
Zastanów się czy, aby na pewno chcesz jej o tym mówić, szepnęł cichy głos w mojej głowę.
- Kiedyś się obudziłam jednego dnia zaczełam... Nie wiem jak to nazwać? Wrażenie, że oni zginęli do tego stopnia, że poszłam do mojego tata z pytaniem, czy oni żyją.
- Dobrze, że o tym mi mówisz. Jak myślisz dlaczego tata pomyśłał, że masz problem z agresji?
- Jestem nad pobudliwa. Zawsze byłam, ale ostatnio zaczęły nabierać na siłę. To chyba to, ale nie wiem - powiedziałam, a kobieta zaczęła coś pisać. - Czy mogę założyć słuchawki?
- Tak. Ja poproszę twojego tata.
Gdy tata wszedł do gabinetu, a ja niby słuchając muzyk i wpatrując się w okno. Za oknem wiał spokojny wiatr. Świeciło słońce przez co nawet chciało mi się coś robić. Wpatrywałam się w nie, udającą, że ich nie słyszę
Ona zaczełam:
- Analizując wypowiedzi pan córki. Dochodzę do wniosku Rosanna zaczyna chorować na dwóbiegumowość. Problem z agresjią mogę na razie przepaść leki. Gdyby się pogorszyło zaczniemy terapię. To na tyle.
- Dziękuję - odparł kobiecie tata.
- Taka jest moja praca - uśmiechnęła się na pożegnanie
- Dowidzenia - powiedziałam, otwierając dzwi.
Tata przepuścił mnie w dzwiach, a ja podziękowałam. Skierowaliśmy się w stronę samochodu. Tata zaczął mi o czymś opowiadać ja słuchałam i co jakiś czas wtrącała swoje trzy grosze.
- Chce iść spać - powiedziałam, przenosząc wzrok na tata. Wydawał się rozbawiony moimi słowami, posłał mi szczery uśmiech.
- Ja też
Odpowiedź mojego taty dość mnie zaskoczyła, ponieważ on nigdy nie był zmęczony. Nie powinnam słuchać muzyki, kiedy jest śpiąca, bo zasnęłam. Tata obudził mnie przed galerią, gdy byliśmy w drodze do sklepu zapytałam swoim znęczomym głosem:
- Zucisz mi wszystko ze popszednio go telefon na nowy?
- Tak słoneczko - powiedział, po czym mnie objął jednym ramieniem.
Mój tata dla mnie surowy i chłodny. Ale nie był taki od zawsze. Stał się takim po odejściu Josephine. Ale stał się tylko taki dla mnie. Nienawidził mnie, bo przypominałam mu jego zmarłą żonę. Pamiętam po dzień dzisiejszy jak na krzyczał na mnie, bo przypominam mu moją mamę i jak bardzo mnie za to nienawidzi.
Przypominał mi tym wszystkim mojego brata. Tylko, że różnica pomiędzy ta dwojka była taka, że mój brat uczył się na błędach, a ojciec nie.
A te wszystkie miłe słowa i drogie prezeny były tylko po to, aby pokazywać jakim on jest dobrym ojcem.
- Taki sam jak tamten? - Zapytał gdy byliśmy już w sklepie. Po tym co sobie przypomiala nie miałam ochotę z nim na żadne interakcje.
Skinęłam głową.***
W piątek siedziałam przy stoliku, który najczęściej zajmowaliśmy z moim przyjaciółmi. Ten dzień był do dupy i miałam dość wszystko. Zaczęłam żałować, że nie powiedziałam ojcu, że mam okres. Wtedy nie musiałabym iść do szkoły przez najbliższe tygodnie.
Trzecia lekcje miałam z Alexander, który cały czas uważnie mi się przyglądał. Wiedziałam czemu to robił. Szukał czegoś ci by mu powiedziało co się ze mną dzieje. Jednak na lunchu odpuścił to sobie i po prostu mnie przytulił.
I o mój Boże jak ja tego potrzebowałam.
Zamknęłam oczy, zapominając o otaczającym mnie świecie.
Był tylko on i ja.
- Rosie! - Krzyknąła Vela. Nie odsunęłam się od niego tak szybko. Nie chciałam puszczać. Wreszcie czułam się dobrze.
Dlaczego miała karać się na samotność, której nienawidziłam?
- Już dobrze… Jestem tu - wyszeptał, a te słowa dały mi odwagę by się odsuwać.
- Pamiętasz co mówiłaś w maju, kiedy graliśmy w prawda, czy wyzwanie? - Usiadła na przeciwko mnie, wciąż ciężko dysząc.
- Powiedziałam, że nigdy więcej w to nie zagram
- przypominałam sobie swoje słowa.
- Dlaczego!? - Gar i Tommy się zapytali.
Miałam zacząć opowiadać, ale Vela była szybsza o do mnie:
- Jak o ostatni raz graliśmy Conrad zadał Rosie jakiś tam pytanie. Nie pamiętam... A Rosie powiedziała, że jednak wyzwanie...
- Kobieto miej litości i mów - przerwali jej chłopacy.
- Conrad powiedział, że by pocałowała Xander. Ale nie o to mi chodzi. Wiecie jak Xander po tym pocałunku podniecony.
- Nie byłem - powiedział chłodno owy chłopka.
I tyle mi wystarczyło, by wiedzieć, że kłamał.
- Lecisz na Rosie? - Zapytał go Tommy. A ja chciałam wejść po stół. Miałam dwa powody. Pierwszy pytanie Tommy. Drugi, że zaczełam się czerwienić. Miałam ochotę udusić Vela i Tommy. Jeszcze jakby było mało siedziałam obok Xander. Z nerwów w sunełam się pod stół.
- Skarbie wyjdź z tamtą, proszę - mówił do mnie łagodnie.
- Od powiedz im, to ja wyjdę - przedctawiłam mu mój warunek.
- Tak, lecę na Rosie. Teraz ty wychodzi albo ci pomogą - zarządał.
- Nie ma chuja, że wyjdę.
- Okej, ja dałem ci wybur.
On po tych słowach na prawdę mnie wyciągnął.
Dzwonek uratował mnie przed dalszą rozmową. Lecz nie unikmełam rozmowy z Gar, z którym miałam biologie. Nie wiem co mnie podpuściło, żeby z nim usiąść.
- Czy on ci się też podoba? - powiedział nad wyraz spokojnie
- Nie wiem - odparłam.
- Nie musisz. Ale jedno mi obiecaj. Jak coś ci zro...
- To Xander - przerwałam mu. - Nie pierwszy lepszy. Mu zależy. Mimo tego on ci tego nie powie, ani nie pokaże. Powtarzam, że to mój przyjaciele, ale tego nie czuje. - Mówiłam, opierając się o jego ramienie.
Prowadziliśmy naszą rozmową dalej nie zwracając uwagi, że jest lekcja. Dziwiło mnie jedno. Najstarszy brat Gar był lekarzem i to z nim miałam korepetycje z biologii, dzięki czemu zaliczyłam na A. Gar nawet nie ogarniał podctaw, ale to moja za sługa, że on miał z niej B.
Do końca dnia w szkole prowadziłam rozmowy z Gar, a potem zaproponował mi podwieźenie do domu, kiedy byliśmy przy bramie podziękowałam i zamknęłam za sobą dzwi.
Gdy wchodziłam do domu załóżyłam, stojące w korytarzu waliski.
Wreszcie, pomyślałam jak ściągałam buty.
Wchodządz do salonu, zobaczyłam jak tata i Amy żegnają się z Lilly.
- Czyli widzimy się dopiero na świętu dziękczynienie? - Zapytałam, wchodząc w głąb salonu i odłożyłam plecak na kanapę. Oboje w tempie ekspresiwym mnie objeli. - Dobra dość tych czułości, bo jeszcze się popłacze - rzuciłam ironicznie. Oderwali się ode mnie, a tata powiedział łapiąc mnie za ramiona.
- Pilnuj jej - pokiwałam głową, a tata jeszcze raz mnie objło.
Czy on zamierza zostać w tym Son Francisco na zawsze?
Po czym zniknął mi z Amy z zasięgu mojego wzroku.
Usiadłam na kanapie obok Lily.
- Lekcje odrobione? - Zapytałam się siostry, przenosząc na nią wzrok.
- Tak... Mogę mieć pytanie? - Spojrzałam się na nią, a ona wiedziała, że może. - Jaki najlepszy prezent do stałać od cioci?
- To był czas. - Lilly oparła głowe o swoją rękę, a ja wiedziałam, że mam kontynuować. - Według niej najlepszym prezentem jaki możemy dać to czas. Ponieważ czasu nie kupimy. Mogłam od dziecka mieć wszystko co chciałam, ale ja wolałam czas. I jestem za to bardzo wdzięczna.
- Bo jej już nie mam?
- Tak.
Widziała, że zawsze kiedy spominam mamę zbierało mi się na łzy.
Wzięłam plecak.
- Jak coś jestem w pokoju - skinęła głową na moje słowa.
Moim transie odrabiania lekcji przerwała mi wiadomości od Alex.Od Xander: Przepraszam za to co powiedziałem na stołówce. Nie chciałem już okłamywać siebie, ciebie i całej reszty.
Może to tak działało?
Że mu znów zależało, a mi przestawało.
CZYTASZ
My first love
RomanceRosanna Beck Warr i Alexander Wilson znają się od dziecka. Oboje mają ze sobą wiele różnych wspomnień. Alexander z czasem zaczyna coś czuć do przyjaciółki. Jednak na droczę dziewczyny staje jej nie znany chłopaka. Do którego Rosanna coś poczuła. Jak...