Rozdział 23

8 0 0
                                    

W weekend nadeszły urodziny Florence. W te dzień też zezłościłam się trochę na Alexander, ponieważ bez mojej zgody zaprosił Gar i Tommy. Ale gdy dowiedziałam się, że tylko ich poczułam ulgę. Wyjaśniłam mniej brutalną wersie dlaczego nie było mnie w szkole, oni przyjęli to bez zadawania zbędnych pytań.
Weszłam razem z chłopakiem do salonu gdzie siedziała większą część mojej rodziny. Gdy Flo zobaczyła Alexander krzyknąła:
- Tatusiu!
Podbiegła i się przytuliła. Chłopaki posłali mi podejrzliwie spojrzenie, na co ja  przewróciłam oczami.
- Mamusia dała ci już prezent? - Zapytał, kiedy podnosił ją do góry.
Gdy Alexander robił cokolwiek z małą brunetka zawsze było to coś uroczego. Przez co moje serce się rozpływało.
- Kazała czekać na ciebie - oznajmiła Florence. Nie postawił jej na ziemie, tylko wyciągnął rękę w moją stronę. Przyjęłam ją i poszliśmy pokazać jej prezent.
Wtrapalismy się po schodach. Weszliśmy do mojego pokoju.
- Zamknij oczy - powiedziałam, biorąc ją od Xander. Otworzył strych i weszliśmy. Postawiłam Florence na ziemi. - Możesz już otworzyć oczy
- powiedziałam. Naszym prezentem był pokój dla niej. Był różowo-fioletowy, ponieważ były to ulubione kolory Florence. Na jednej z ścian stała duża i szeroka jak ściana szafa. Koło okna leżały jej zabawki. A kawałek za wejście biurko i duże łóżko na środku. Odwróciła się do nas twarzą i wyciągała ręce w naszą stronę, obejmując nas.
- Dziękuję… Nie tylko za to. Za wszystko - kątem oka spojrzałam na Alexander, który robił to samo.
- Od tego ma się rodzinę - odparł jej Xander.
Każdy lubi rywalizację. Ale Dick i Sonny przegieli i to grubo. Mój brat dał Florence duży domek ogrodowy, do którego z łatwością wejdę. A Sonny nie był lepszy. Dał jej mini plac zabaw. I kiedy myślałam, że to koniec niespodzianke na dziś to wtedy wchodzą mój ojciec i Xander, trzynający jebanego szczeniaka. Florence bardzo się ucieszyłam, nachyliła się do niej i powiedziałam:
- Flo idź się pochwal babci i cioci co dostałaś.
Dziewczyna pobiegła.
Zaczęłam aż owa dziewczynka pójdzie do domu.
- Czy w jesteś normalni? - Zapytałam się naszych braci i ojców.
- Rose urodziny ma się tylko raz w roku - oznajmił Dick.
- Ale w ją w dosłownym słowa znaczeniu rozpieszczacie - odezwał się Xander.
- Nie, że się czepiam, ale ty na czwarte urodziny dostałeś auto do jeżdżenia - powiedział Sonny.
Spojrzałam się na Xander.
- Auto - powiedział Xander.
- JJ i Eonla - dodałam.
Weszliśmy do domu, a tam w salonie moja siostra z swoim chłopakiem dali młodej auto. Było to mały różowy Jeep. Ale okazało się, że Aria z Nick nie byli lepsi. Dali jej domek Lol suprise.
Byłam bliska po zabijania ich.
Brunetka, gdy tylko zobaczyła mnie i chłopaka podbiegła do nas.
- Wujek Gar i Tommy dali mi kolczyki. - Mówiła, pokazując nam uszy, na których widniały srebne kolczyki w kształcie jakiś kwiatów. Nachyliłam się, by spojrzeć dokładnie na kwiaty. Były to srebne róże.
- Zabije was - zwrócił się do nich Xander.
- Od cioci Lilly dostałam łańcuszek z motylkiem
- powiedziała, pokazując nam go na szyi. Był to mały srebrny motylek wysadany małymi diamęcikami. I wtedy ktoś zadzwonił do dzwi. Alexander poszedł odtworzyć.
- Prawdziwe? - Spytałam się Lily.
- Tak - odparła, a w progu salonu stanęła Maya i Vela. Nie przejęłam się tym, że tu są, bardziej co ze sobą wzięły.
Przywitałam się z moim przyjaciółki.
- Gdzie jest nasza solenizanta? - Zawołała Maya.
- Tutaj! - Krzyknąła Florence, podnosząc rękę do góry.
- W takim razie to dla ciebie. Ode mnie i od cioci Vela. - Podała jej torbę.
Podeszłam do Xander, który położył mi rękę na talii, a ja u głowę na ramieniu.
- Jak tak na to patrzę odechciewa mi się mieć dzieci - zaśmiałam się do niego. 
- Przepraszam, że nie zaprosiłem Jason.
- Nie, to dobrze. Wolę to zrobić w spokojniejszy okolicznościach.
Potem za śpiewaliśmy sto lat i zjedliśmy tort. Spedziłam miło czas, ale w dobrym towarzystwie czas szybko leci. Wszyscy musieli się zbierać.
Ja, Xander, Lily i Florence wybraliśmy się na spacer. Florence bardzo nalegała byśmy wzięli jej prezent od Eonla i JJ, więc tak zrobiliśmy. One dwie próbowały nauczyć się tym jeździć.
- Jak chcesz zostań jeszcze tydzień - powiedział, idąc obok mnie.
- Nie, na serio - zapewniłam go, spoglądając na niego.
- Moja mama powiedziała, że jeżeli chcemy to Florence może zostać mu niej. - Mówił również przenosząc na mnie wzrok.
- Świetnie.
Wilson jeszcze raz próbował namówić mnie, aby została jeszcze trochę w domu. Lecz ja mu dosadnie wytłumaczyłam, że czuję się lepiej i jeśli nie wyjdę do ludzi to zgupieje. Po tym już więcej razy nie próbował mnie przekonać.
Wróciliśmy do domu
Kazałam iść dziewczynką myć, a ja w tym czasie sprzątałam salon.
- Zrobisz to jutro, a teraz idź spać - powiedział do mnie, ale ja nie przestałam. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wziął mnie za nogi i zaniósł do mojej sypialni. Położył mnie na łóżku, a ja  zażartowałam:
- Jeszcze mnie umyj.
Znowu mnie podniósł i wszedł ze mną do łazienki. Zostawił mnie na środku i zrobił mi gorącą kompiel. Ściągnął ze mną ubrania. Włożył do wody.
- O to, to nie - mówiłam, na co chłopak spojrzał się na mnie zaskoczony. Uśmiechnął się.
- Wiedz, że nie umiem tobie odmówić - ściągnął z siebie ubrania i wszedł do mnie. Kazałam mu usiąść. Usiadłam na nim i wkurzałam moim włosami. Siedzieliśmy tak dopóki woda nie zrobiła się chłodna. Kiedy wyszliśmy owinęł mnie w ręcznik. Chwilę się na mnie popatrzył.
- Nie zmyłem ci makijażu - odwróciłam się do lustra, by to sprawdzić. Faktycznie miałam nadal ma sobie makijaż. Usiadłam przed toaletą, a kiedy chciałam go zmyć Xander stwierdził, że zrobi to za mnie. Później poszedł po coś w czym mogłabym iść spać. W rezultacie nie znalazł piżamy, tylko dał mi bieliznę. Nawet mnie ubrał. Położył się ze mną, a ja wcisnęłam się mocno w jego ciało.

***

Dzień po urodzinach Flo czułam się fatalnie. Obudziłam się wcześniej i nie mogłam już spać. Nie długi czas, po tym obudziłam Alexander, ponieważ zachciało mi się wymiotwac. Od tamtej pory Xander nie chciał zostawić mnie samej. Zostawił mnie, kiedy przyszedł do nas Sonny. Choć Sonny też trochę odjebało, gdy usłyszał od swojego brata, że źle się czuję. Po jakiejś godzinie skakania nade mną, kazałam mi spierdaliac jak najdalej ode mnie. Wykonali posłusznie moje polecenie.
- Rosie - szepnęł do mnie Wilson.
Jak tylko oni wyszli postanowiłam położyć się spać choć na chwilę. Nie wiedziałam ile spałam, ale czułam się trochę lepiej niż rano. Brunet położył mi jedną rękę na talii, by obrócić mnie tak bym patrzyła na niego.
- Poskręcaliśmy z Sonny prezenty urodzinowe Flo
- mówił łagodnie. Skinęłam głową delikatnie, że rozumiem co do mnie mówi. - I czy możesz zejść na dół?
- Dobrze - odparłam. Chłopak wstał chwilę przed mną, czekając aż i ja wstanę.
Nie wiem czy powinam się ubrać, ponieważ cały dzień chodziłam w szlafroku.
Kto będzie wchodził mi na ogród po to, by zobaczyć mnie w szlafroku?
Wyszłam z pokoju, idąc powoli po schodach. Skierowałam się w stronę ogrodu.
- Co jest? - Zapytałam się gdy stanęłam przy nich.
- Zastanawiam się nad roznieszczeniem
- powiedział Sonny.
- To proste. Trampoliny nie ruszajcie. Domek postawię w prawym rogu, a plac zabaw z lewej
- mówiłam, pokazując im dłonią. Nic mi nie odpowiedział tylko spojrzał na swojego brata.
- To ja idę.
Kiedy miałam już iść Xander podszedł do mnie i pocałował w czoło.
- Teraz możesz iść.

Alexander

Zrobiliśmy z moim bratem tak jak mówiła. Z nie wiadomych mi przyczyn dopiero, gdy Rosie powiedziała nam jak to zrobić, na prawdę wydawało się łatwe. Tak naprawdę Sonny też tak radził, ale ja wolałem spytać się Rosie. Kiedy mieliśmy już iść w ogrodzie nie wiadomo z skąd zjawił się Jason.
- Mówiłem temu chłopakowi, że nie ma tu przyjechać - powiedział do Sonny.
- Cześć - powiedziałem w stronę Jason.
- Ja pójdę a ty z nim pogadaj. Jak nie będzie chciał po dobroci to masz po mnie przyjść - powiedział, kładąc nacisk na ostatnie zdanie.
Wiedziałem, że Sonny kocha bardzo Rosie. Od zawsze był w stanie zrobić dla niej wszystko.
- Cześć, nie wiedziałem, że ty i moja dziewczyna znowu jesteście przyjaciółmi - powiedział Jason, gdy ustałem obok niego.
- Tak wyszło... Czego dusza pragnie? - Zapytał nie ukrywając złości.
Nie powinno go tu być.
- Porozmawiać z Rosie.
- Teraz śpi. I tak szczerze to ja nie chcę żebyś z nią rozmawiał. A teraz idź.
- Ale ja mam w nosie co ty chcesz.
Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, ponieważ przybiegła do mnie Lilly.
- Xander... - Zrobiła sobie przerwę na oddech, ale wiedziałem, że po prostu Rosie się źle poczuła. Od dziś i paru tygodni to normalne.
- Dobra, zaraz do niej pójdę - zacząłem. - Musisz już iść.
Poszłem do Rosie. Ale jeszcze powiedziałem bratu, że jakby koleś sam z siebie się nie ulotnił to żeby mu pomógł. Weszłem do łazienki, a Rosie trzymała głowe w sedesie, więc wymiotowała.
- Jak się czujesz? - Zapytałem się jej, kiedy siadałem obok niej na podłodze.
- Teraz lepiej - powiedziała, kiedy podniosła głowę.
- Umyjesz sama zęby? - Zapytał, kładąc rękę na jej włosy.
- Tak… A ty zadzwoń do Nora.
Wyszłem z jej łazienki i zadzwoniłem do Nora. Zanim ona odebrała, Rosie zdążyła przyjść do pokoju.
- Hejka Rosie - powiedziała w słuchawce Nora.
- Czy możesz chwilę poczekam? - Spytałem się jej.
- Jasne.
Ściągnęłem z Rosie szlafrok i położyłem ją do łóżka, przykrywając ją kocem.
- Dobra, jestem - powiedziałem do Nora.
- Dobrze. Z czym do mnie dzwonisz?
- Rosie wymiotowałam, a ja jestem zielony w medycynie.
Zachichotała.
- Co dzisiaj jadła?
- Makaron z truskawkami… Ogólnie od paru tygodni się tak dzieje.
- Przecież jadła go już wcześniej i nic jej nie było
- zastanowiła się. - Mam znajomą, która pracuje tu w LA mogę do niej zadzwonić i umówić na wizytę?
- Jak możesz to tak.
- Dobra ja do mniej zadzwonię i ci powiem 
- rozłączyłem się. Spojrzałem na Rosie, która w tym czasie zasnęła. Nie obudziłem jej, tylko wyszłem. Mój brat siedział na tarasie, obserwował dziewczyny. Usiadłem obok niego.
- Będę się zwijać - oznajmił mi Sonny i powoli zaczęł się zbierać. Lilly, gdy zauważyła, że jestem na tarasie. Zeszła z trampolin i podeszła do mnie.
- Ty nadal kochasz moją siostrą?
Spojrzałem się na mnie, jakby powiedziała coś nie zwykłego.
- Tak - odpowiedziałem bez chwili namysłu.
- To czemu jej tego nie powiesz?
- Bo się boje, że znowu spierdolę.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz