Rozdział 28

3 0 0
                                    

Po całej tej akcji w głowie ciągle siedziały mi słowa Sonny. To nie dawało mi spokoju. Więc poszłem porozmawiać z Dick, o tym co powiedział mi brat.
- Nie przeszkadzam? - Zapukałem lekko w dziwi. Otworzyłem je lekko i zobaczyłem jak Dick trzyma na rękach Zoey, która nie miłosiernie płakała. Dick spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie, w choć.
- Pomóc ci z nią? - Wskazałem palcem na Zoey.
- Rosie pokazywała mi jak to się robi.
Dick bez chwil namysłu podał mi dziewczynkę, a ja zrobiłem jak uczyła mnie Rosie. Dziewczynka powoli płakała co raz ciszej, Dick przyglądał mi się uważnie. Do pokoju głośno weszła Nora. Przenieśliśmy na nią spojrzenia. Była w dużym szoku, kiedy jej córka spała spokojnie.
- Czy ona? - Zapytała Nora.
- Tak, moja droga - odparł jej Dick.
- Alexander jesteś pieprzonym bogiem. Jak mam ci się odwdzięczę? - Zapytała Nora, podchodząc do mnie.
- Czy mógłbym zamienić dwa słowa z Dick?
- Zapytałem, a ona skinęła głową, zabierając Zoey i wyszły.
- Słucham cie - powiedział, siadając na łóżku, usiadłem obok niego.
- Sonny powiedział mi, że Rosie podcięła sobie żyły przez ciebie. A mi nie chce się w to wierzyć.
- Sonny mówił prawdę - powiedział, a ja spojrzałem się na niego zdziwiony. - Miałem problemy. Musiałem brać leki, by zachowywać się normalnie. Ale tego dnia zapomniałem je wziąć, a na dodatek wszystko wokół się piepszyło. Akurat Rosa było w pobliżu i powiedział jej parę okropnych słów… Popełniłem błąd, którego bardzo żałuję. Od czterech lat żyje z faktem, że zabiłem własną siostrę.
Ludzie których miałem za piepszonych ideałów, wcale nie byli tak idealni jak mi się wydawało.

***

Spędziłem na pewno miły weekend z Florence. Ale nie obeszło się bez pytań ,,Czy mamusia na pewno wyzdrowieje?" Rozumiałem ją. Od urodzenia nie miała matki, albo kogokolwiek kto mógł zastąpić jej matkę. Gdy ją wreszcie dostała los postanowił odebrać ją znowu. To jest nie fair. Ta czterolatka niczym sobie nie założyła na taki los.

Trzy tygodnie przed egzaminami ojciec oświadczył mi, że w przyszłym tygodniu ma odbyć się ostatnia rosprawa dotycząca Jason. Jednak to nie poprawiło mi humor. Bo parę dni temu usłyszałem jak Nora mówiła do William, że obawia się najgorszego. Od tamtego momentu nie umiem się skupić na czymkolwiek.
W wtorek miała odbyć się rosprawa. Nie byłem za bardzo na niej skupiony, ponieważ Will powiedział mi w tajemnicy, że będą próbować wybudzić Rosie. Przez całą rosprawe trzymałem telefon w ręce i cały czas na niego spoglądałem. Rosie, kiedy mieliśmy po siedem lat powiedziała: ,,Nie wiem co by musiało się stać żebyś nie miał w sobie nadziei"
I teraz też ją miałem.
Byłem pełny nadziei, że jeszcze raz usłyszę jej głos, że jeszcze raz ją przytulę, że jeszcze raz ją pocałuje, że jeszcze raz zobaczę moją Rosie.
Nie wiedziałem przez ten fakt, czy Jason poszedł siedzieć tyle ile Ezra i Dick chcieli. Kiedy wyszliśmy z sali rospraw moja ciotka Mona spytała się Ezra i Dick:
- Czy wyrok się podoba?
- Wolałabym żeby dostał dożywocie, ale piętnaście lat też nie jest złe - powiedział Dick. Zrobiłem wielkie oczy, kiedy to usłyszałem. Moja ciotka to na serio świetny prawnik. Kiedy oni jeszcze rozmawiali zadzwonił mój telefon. Ma ekrenie widniało imie ,,Rosie". Serce mi stanęło i odebrałem bez namysłu. Usłyszałem kaszel.
Kaszel mojej Rosie.
- Hej... - To był zachrypiały głos Rosie. Nie odpowiadałem przez chwilę, bo nie do wierzyłem, że to ona do mnie mówi.
- Zaraz będe - powiedziałem i się rozłączyłem.
Klepałem Dick w ramię.
- Rosie się wybudziła!
Aczkolwiek powiedziałem to tak szybko, że na pewno mnie nie zrozumiał.
A potem pobiegłem do samochodu. Mój ojciec parę razy do mnie zadzwonił, ale ja nie odebrałem. Będąc już w szpitalu szybkim tempie poszłem do sali, w której leżała Rosie. Zanim weszłem usłyszałem jak Rosie kaszlała, ale to był jej kaszel.
Mojej Rosie.
Ustałem w dziwiach i podbiegłem do jej łóżka. Nie zwracałem uwagi, czy ktoś z nią siedzi, czy jest sama. Po prostu pragnąłem się do niej przytulić.
- Dobra, bo mnie udusisz - powiedziała, a ja ją puściłem. Usiadłem na łóżku i złapałem ją za dłoń na której wenflon. Ona podniosła tę rękę.
- Wiesz jak oni to bestialsko nazywają? - Zapytała się, a ja się zaśmiałem.
- No jak? - Zapytałem się jej, kładąc jej rękę na dół.
- Wenflon! Ty to rozumiesz? Ja na to od dziecka mówię motylek - znowu się zaśmiałem. - No i co się śmiejesz? - Zacząłem śmiać się jeszcze głośniej, wkurtając ją tylko. Kiedy skończyłem się śmiać, zacząłem się patrzeć na nią. Ona w czasie zaczęła się wiercić. Kiedy znalazła idealną pozycje nachyliła się i mnie objęła.
- Tęskniłeś za mną? - Zapytała się mnie, a ja nabrałem ochoty, by jej wyjebać, jak jeszcze nigdy.
- Tęskniłem to za mało powiedziane! Twój móżdzek nie zdaje sobie sprawę jak bardzo. Myślałem, że znowu spierdoliłem...
Nie dokończyłem, bo Rosie przyłożyła mi do twarzy rękę.
- Ależ ty nigdy nie spierdoliłeś. Nawet jeśli to byłeś sobą i takiego cie najbardziej kocham. Nie, idealnego Alexander Wilson z idealnym życie, bo takiego ciebie nienawiedzę. Kocham cię najbardziej na świecie - odsunęła dłoń od moje twarzy. Kiedy przy niej siedziałem, gdy była nie przytomna wypowiedzenie tych słów było łatwiejsze niż teraz. Nie odpowiedziałem jej. Na pewno się na mnie zawiodła. - Nic nie szkodzi
- powiedziała, a ja poczułem się strasznie. Chciała usłyszeć, że ja ją kocham i to tyle. Położyła się, a do sali weszli mój ojciec, Ezra, Dick, Sonny i Mona. Rosie na widok mojej cioci podniosła głowę i posłała jej spojrzenie, którego nikt nie rozumiał poza nimi dwiema. Mona złapał mnie za ramię i wyszliśmy.

Rosanna

- Czy możecie się ulotnić, bo chciałbym porozmawiać z siostrą? - Zapytał się mój brat tych, którzy zostali. A oni wyszli bez zadawania zbędnych pytań. Kiedy wyszli Dick usiadł obok mnie i poprawił mi włosy.
- Powiedział ci? - Zapytał się.
- O czym? - Zapytałam się zdezorientowana.
- Xander sądził tu każdego dnia, kiedy nie mogłem. Przyznał mi się, że to był on ojcem twojego dziecka, nawet naszemu ojcu. Will mówił, że zabije kogoś dla ciebie. Przynosił ci co jakiś czas twoje ulubione róże. Przyznał się, że cie kocha nam wszystkim. Alexander nie umie powiedzieć nagłos, że cie kocha, ale my wszyscy o tym wiemy.
- Wyjaśnił mi Dick.
Ja gdzieś w głębi duszy wiem, że on mnie kocha. Musiałam mu pokonać, że jak to powie nic złego się nie stanie.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz