Rozdział 12

8 0 0
                                    

Wiedziałam, że będe musiała powiedzieć moim przyjaciołom o tym, że Jason został moim chłopakiem. Obrałam strategie jak im to powiedzieć. Pierw powiem Maya i Vela, a potem reszcie. Nie obawiałam się reakcji dziewczyn, tylko chłopaków. Ale lepiej żeby dowiedzieli się ode mnie niż od kogoś innego.
Rano obudził mnie zapach pancakes.
Obstawiłam, że Nora robi śniadanie. Zapach był tak cudowny, że aż wskoczyłam z łóżka, lecąc do dzwi. Szybko je otworzyłam wybiegając na nie za duży korytarz. Zbiegłam szybko po schodach. Wpadłam do kuchni i wskazałam palcem na pancakes.
- Mogę? - Zapytałam się, patrząc na nią.
- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Kiedy jadłam śniadanie, Dick wrócił z spaceru z Zoey. Wszedł do jadalni z Zoey na rękach. Podszedł do narzeczonej, wreczjac jej córkę i podszedł do mnie.
- Jeszcze przez dwa tygodnie nie pójdziesz do szkoły - oświadczył, górując nade mną. Nie będę ukrywać, że nie lubię chodzić do szkoły, ale moje stopnie mówią coś innego.
- Mogę nakarmić Zoey? - Spytałam się ich, kiedy wkładam naczynia do zmywarki. Podeszłam do tej dwójki. Dick nie był jakoś pozytywnie nastawiony do mojego pomysłu.
- Na pewno? - Zapytał, robiąc duże oczy.
- Rosanna nie ma pięć lat, Richard - powiedziała Nora.
Kiedy Nora chciała nadać powagi daniej sytuacji mówiła pełnym imieniem albo prawdziwym. Mój ojciec też tak robił.
Dick podszedł do mnie z  Zoey i podał jej butelkę. Oni przez chwilę się na nas patrzyli, a Dick rzucił:
- Zrobię wam zdjęcie - powiedział, po czym wyciągnął telefon z keszeni. Wyszczeżyłam się do aparatu, wywołując tym chichot Nora.
- Dlaczego wolisz Dick niż Richard?
Zapytałam się z zaciekawieniem. Mój brata nigdy mi tego nie powiedział. Choć pytałam o to często.
- Dobre pytanie - przytaknęła mi narzeczona mojego brata.
- Mama tak do mnie mówiła. Dała mi na imię Richard, ale mówiła mi Dick.
Ja i Nora uśmiechnęłyśmy się smutno.
- Obejrzyj coś? - Zapytałam się ich.
- W sumnie co nam szkodzi - powiedział Dick
- Nic - rzuciła Nora. Włączyłam Netflix, szukając filmu, ktory nie dawno oglądałam z Tommy. Odnalazłam Glass Onion i włączyłam go.

***

W piątek poprosiłam Jason, żeby nie
wpadła do mnie na weekend. Oczywiście wytłumaczyłam mu dlaczego.
Plany był prosty oglądamy z dziewczynami jakieś film lub serial i mówie co mam do powiedzenia. Zamówiłam dla nas pizze i poszłam do sklepu po jakieś chipsy i słodycze. Na piąta po południu miały przyjąć do mnie Vela i Maya.
Oczywiście jak to one miały w zwyczaju nigdy się nie spóźniały. Dlatego jak zegar wybił piątą zadzwonił mój dzwonek do drzwi.
Poszłam je szybko otworzyć. Wpuściłam je do środka, witając się z przyjaciółkami. Powiedziałam im żeby poszły do mojego pokoju, a ja do nich dołączę. Wzięłam z kuchni miskę z chipsami i ruszyłam do swojego pokoju. Weszłam do środka, siadając obok rudowłosej. Maya zaproponowała serial, który miałyśmy obejrzeć.
- Jak oglądałyście Rick and Morty, to obiecuje, że to wam się też spodoba - powiedziała Maya.
- A co to? - Zapytałam się, po szybkiej wymianie zdań z moim bratem i zamknęłam dzwi.
- Inside job - odpowiedziała Vela.
- Tak w ogóle to był twój brat, co nie? - Zapytała się Maya
- Tak, nigdy go nie widziałaś?
- Tylko na zdjęciach i teraz kumam to co mówiła moja siostra.
- A co mówiła? - Zapytała się jej Vela
- Że jest w chuj przystojny - powiedziala, na co ja i brunetka wybuchnełyśm śmiechem. Kiedy spokczylysmy się wygłupiać Maya włączyła pierwszy odcinek serialu.
Gdy byłyśmy w połowie serialu powiedziałam do dziewczyn:
- Chodzę z Jason Smith.
One odwrócił wzrok od telewizora i krzyknęły:
- Na serio!? - Spoglądając na siebie. - Jak długo!?
- Znowu się wydzierając.
- Od niedzieli - powiedziałam, nie krzycząc.
- Dobra mam lepsze pytanie - powiedziała spokojnie Vela. - Jak zareagował na to Xander?
- Jeszcze nie wiem o tym... Jutro się dowiem.
- To dobrze, że kogoś masz - stwierdziła Maya.
- Tak - dodała Vela.
- Dobra wracajmy do oglądania, bo sie wyciągnełam - powiedziałam.
Maya miała rację te serial był zajebisty.
Kiedy odespałam wiedzór z dziewczynami przyszedł czas na chłopaków. Oni potrafili zniechęcić chłopaków do mnie, ponieważ zawsze grali moich starszych braci.
Choć to ja byłam starsza od nich.
Czasami mi to nie przeszkadzało, a czasami już tak.
Zamówiłam dwie pizze, bo chłopacy na okrągło by ją jedli.
Boże jak dobrze, że oni mają mamy.
Poszłam otworzyć dzwi, kiedy usłyszałam dzwonek. Skierowałam się w tamtą stronę, aby otworzyć dzwi. Tak jak się spodziewałam w dzwiach stał Xander wraz z Gar. Wpuściłam ich do środka, każąc iść do salonu.
- Xander pewnie pamiętasz Nora?
Powiedziałam jak wraz z chłopakami znaleźliśmy się w tym samym pomieszczeniu. Spoglądałam raz na przyjaciela raz na przyszłą bratowa.
- Tak, cześć Nora - powiedział brunet.
- Cześć Xander, a ty to Gar, zgaduje? - Wyciągneła do niego rękę.
- Tak, to ja. Miło mi cię poznać - powiedział do niej Gar, wyciągając rękę.
- Rosie czy z wani mogłaby zostać Zoey? - Zapytała mnie Nora.
- Oczywiście - odparłam. Gar podniósł do góry brwi. Nic mu nie wspominałam, że mój brat ma córkę. Powiedziałam mu, że pójdę po nią, a on niech chwilę zaczekał. Kiedy miałam ją na rękach, zadzwonił dzwonek do drzwi. Z biegłam po schodach z Zoey, by je otworzyć, a w dziwiach ujrzałam Tommy.
- Hej - powiedział, a potem skierował wzrok na dziecko, które trzymałam. - A ktoś ty?
- To jest Zoey, moja bratanica - powiedziałam, wskazuję na Zoey.
- Stój? To jest córka twojego brata? - Zapytał mnie lekko zdezorientowany.
- Wchodź - powiedziałam ze śmiechem.
Weszliśmy do salonu, a Xander i Gar rozmawiali z Dick.
- Mogę potrzymać? - Zapytał się Gar, gdy zobaczył mnie i dziewczynkę.
- Tak - odparł Dick.
- Ile już ma? - Zapytał się Xander
- Trzy miesiące - dopowiedziałam
- Ona jest prze słotka - pisnął Gar.
- Tommy to jest Nora. Nora to jest Tommy
- mówiłam, a ona wyciągneła do niego rękę.
- Miło mi - powiedziała Nora.
- Mi również - odpowiedział Tommy.
- Dobra ja i Nora musimy lecieć. Pawcie się dobrze   
- powiedział do nas Dick
- Dzięki i wzajemnie - odparłam.
Oglądaliśmy Outer Banks. Cała nasza czwórka kochała ten serial całym sercem. Dlatego, gdy tylko byla okazja całą czwórka uwielbialiśmy usiąść przed telewizorem i go oglądać w nieskończoność.
Gar odwrócił się do mnie i Zoey, zrobił nam zdjęcie.
- Mogę wżócić na story? - Zapytał się mnie Gar.
- Możesz - odpowiedziałam, sprawdzając czy ona na pewno śpi. Wielki kamień spadł mi z serca, gdy ona spokojnie spała.
- I cie oznacze i dopiszę "Idealna mamusia,,
- dodał Gar.
Zaśmiałam się, gdy to usłyszałam.
- Muszę wam coś powiedzieć i nie jesteście na to gotowi.
- Dawaj - powiedział pewny siebie Tommy.
Miałam ją zużyć dwoma słowami. 
- Mam chłopaka - powiedziałam szybko, obawiając się ich reakcji. Cała trójca przeniosła wzrok na mnie. Te trzy pary oczów były bardzo piękne.
- Kto jest tym szczęściem? - Zapytał Gar, nie odrywając o do mnie wzroku.
- Jason Smith.
Oni objeli mnie swoimi ramionami i złożyli coś w rodzaju przysięgi.
- Obiecujemy... - zaczął Tommy
- Że go nie pobijemy... - dodał Gar.
- I może z nami siedzieć - do kończył Xander.
- Dlaczego mi to mówicie?
- Bo jesteśmy rodzeństwem - Przypomiał mi o tym Gar.
Nie byliśmy nawet rodziną. Byliśmy tylko czwórkę przyjaciół, którzy traktowoło się jak rodzeństwo. Znaliśmy się przeszło dziesięć lat.
Vela poznaliśmy w pierwszej klasie szkoły podstawowej, więc nie należała do rodzenstwa.
Do rodzeństwa krwi.

***

W następnym weekend odwiedził mnie Jason. Byłam pewna, że przyjedzie po południu, ale przyszedł już z rano, kiedy to ja jeszcze spałam.
Obudził mnie hałas, który do biegał z pokoju obok. Wstałam, by zobaczyć co się dzieje.
- Co do ulicha się dzieje?
Zapytałam, wchodząc do pokoju obok. Przetarłam oczy, bo nie dowieżałam kogo widzę. Moj brat i chłopak składali łóżeczko dla mojej bratanicy.
- Składamy łóżeczko - powiedział Dick, jakby była ślepa.
- Poczekajcie chwilę - powiedziałam i wyszłam z pokoju po okulary, nie mogłam patrzeć na nich. Wróciłam do pomieszczenia. - Pomogę wam, ponieważ moje oczy krwawią.
Pomogłam im przy skręcaniu. Gdy skończyłam wynieśli je do mojej sypialni. Nie zapytałam dlaczego, bo było ta mi obojętne. Pragnęłam zobaczyć minę taty, kiedy przyjedzie na święto dziękczynienia i to zobaczy. Potem zeszliśmy na śniadanie. Przywitałam się z Zoey i Nora. Po czym usiedliśmy do śniadania.
Dick zaczął z serią prze różnych pytań.
- Co łączy cie z moją siostrą? - Zapytał Dick.
- Nic szczególnego - warknąłem do niego.
- Nie pytam się ciebie, tylko twojego kolegi.
Uśmiechnął się do mnie, wskazując widelcem na Jason.
Jason odwaliła pewności siebie i powiedział głośno:
- Rosie to mój dziewczyna.
Nie podnosiłam wzroku z talerza, bo wiedziałam, że mam przejebane i mogę kopać sobie grub.
- No ile można było czekać żebyś sobie kogoś znalazła - powiedział mój brat, wznoszec ręce do góry.
Trochę mnie wyło.
Najpierw moi przyjaciele reagują nad zwyczaj spokojnie, a potem mój brat.
Ten świat na się ku za gładzie i ta czwórka chłopaków to wie.
Po śniadaniu Jason pomógł Nora z naczyniami. Dick upewnił się, że zostali w kuchni.
- Jest fajny i miły.
- Na serio? - Podniosłam jedną brew, ale on mi nie odpowiedział.
Poszliśmy z Jason do mojego pokoju i rozmawialiśmy o tym jak chłopacy spytali się, czy chce z nim siedzieć na stołówce i, czy chodzi ma treningi.
Chlopak był w dużym szoku.
W końcu zagadali do niego troje chłopaków, którzy w naszym liceum byli tym, na których nie chciało się trafić. Sami oni nie byli aż tacy źli. No chyba, że ktoś nie był koniecznie miły dla mnie. Wtedy te trio cię znalazło. Nie wiedziałam nigdy co oni konkretnie robili.
Ale dzięki moim chłopca w szkole okazywano mi ogromny szacunek.
- Nie taki diabęł zły, jak go malują
- podsumowałam, kiedy skończył mi to opowiadać.
W tym samym czasie do mojej sypialni weszła Nora.
- Odbierzesz Lilly z szkoły, włączając to spacer z Zoey? - Zapytała się mnie, kiedy ustałam w dziwiach.
- Jasne - odparłam jej.
- Ja mogę pani pomóc z obiadem - powiedział Jason do Nora.
Chwilę później zorientowałam się, że powiedział do niej ,,pani"
- Nie musisz mi mówić ,,pani" wystarczy mi Nora.

Uwielbiałam spacer, więc to była dla mnie sama przyjemność. Wyszłam godzinę wcześniej, by się nie spóźnić. Zdarzyłam idealnie w punkt, bo jak podeszłam zadzwonił dzwonek. Zauważyłam Xander w towarzystwie rodziców, opuszczającego szkołe.
Krzyknęłam do niego ,,Hej". Odwrócił się do rodziców i coś im powiedział, a potem ruszył w moją stronę. Jego wyraz twarzy wskazywał, że to nie był jego dzień.
- Cześć Rosanna - powiedział do mnie Xander.
Alexander nigdy w życiu nie nazwał, by mnie ,,Rosanna". Mogło by się palić i walić on by mnie tak nie nazwał. Dlatego już wiedziałam, że coś jest nie tak.
- Co się stało? - Zapytałam, a on mnie przytulił i zaczął płakać.
- Lecę z tatą do Son Francisco. Słyszałem tylko tyle, że to nie zaciekowa sprawa. - Ścisnął mnie mocniej - chce żebyś wiedziała, że cię kocham, siostrzyczko.
- Ja ciebie też, braciszku.
Odszedł od swoich rodziców. Jego tata coś się go spytał, a jego mama krzyknęła:
- Dlatego płaczę! - Przeszedł mnie nie wygodny dreszcz.
Olivia Wilson nigdy nie krzyczała. Nie ważne co by się działo. Ona zawsze była opanowana kobietą.
Może dlatego zdecydowałam się wyciągnąć telefon i zadzwonić do taty. Lecz on nie odebrał. Drugi raz. Trzeci. Nic, cisza.
Odnalazłam numer brata i gdy miałam dzwonić zobaczyła szybko biegnącą Lilly w moją stronę.
Dlatego zdecydowałam się szybko schować urządzenie i uśmiechnąć się do siostry.
Nie musiała wiedzieć, że coś jest nie tak.
- Hej - powiedziała do mnie Lily.
- Hej, jak tam w szkole? - Zapytałam, układając sobie w głowie przebieg rozmowy z siostrą.
- Dobrze. Muszę ci opowiedzieć co wydarzyło się na przyrodzie.
Kiedy ona popwiadała mi co się wydarzyło. Ja nie mogłam zapomnieć o tym co się wydarzyło na parkingu.
Nie zdawałam sobie sprawy jakie ta sytuacja będzie niosła za sobą wydarzenia.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz