Rozdział 27

4 0 0
                                    

Alexander

- Czy my się znamy? - Zapytałem się tego człowieka. Był to mężczyzna nie co niższy ode mnie. Był ubrany tak samo jak Nora.
- Alexander czy ty masz skleroze? - Zapytał się mężczyzna, popatrzył chwilę na mnie. - O mój Boże! To ja William.
To w ogóle mi nie pomogło.
Westchnął cicho.
- Starszy brat Gar.
Nadal patrzyłem się na niego, ponieważ nie wyglądał jak Will, którego znałem. Podszedł do Rosie i przechylił jej lekko głowę. Przyglądałem się temu uważnie.
- Czy od takich rzeczy nie macie pielęgniarek?
- Odwrócił się do mnie.
- Mamy, ale tu nie chodzi tylko o zdjęcie bandaża.
- Dobra, a co robisz? - Ciągnąłem temat.
- Oglondam ranę - Znowu chciałem zadać pytanie, ale wyprzedził mnie. - Przy wypadku jakieś ostry elementy uszkodził jej tętnice szyjną - odkleił i przykleił bandaż. Rzucił z niej kołdrę podniósł lekko ubranie, a moim oczą ukazał się całe zawinięte udo Rosie w bandaż.
- Ta też jest uszkodzona? - Zapytałem się.
- Nie. Nora nalegała, by ją zabandażować - nagle do sali weszła Nora, by upewnić się, czy Dick na pewno poszedł.
Oderwałem wzrok od Will, przenosząc go na Nora. Przyglądałem się jej i zastanowiłem się, jak ona rozgryzła Richard. Uśmniechneła się, kiedy zauważy, że przyglądam się jej. Podeszła do mnie, położyła mi rękę na jednym ramieniu i powiedziała:
- Will nic jej nie zrobi. Ręczę za niego
- uśmiechnąłem się delikatnie.
Kurwa oni wszyscy wiedzieli, że ją kocham.

***

Tygodnie mijały. Rosie jak leżała w śpiączkę tak leżała. Kurewsko bolał mnie ten fakt. Wcale nie pomogło, kiedy trener powiedział, że nasza drużyna zagra z jakąś drużyną z innej szkoły. Nie lubiłem gry w football. Po prostu mój ojciec wpadł na mało genialny pomysł, żeby należał do tej drużyny. Polubiłem ten sport w momencie, kiedy Rosie przyszła na jeden z moich męczy. Wtedy ona wpadła na pomysł, że będzie należeć do szkolnego drużyn cheerleaderek. I to zapoczątkował naszą małą tradycje. Wyglądała tak, że nie ważne czy przegraliśmy, czy wygraliśmy, ona zawsze mnie przytulała.
- Alexander - powiedział do mnie trener, kiedy skończyliśmy trening.
- Tak? - Zapytałem się go.
- Przyjdziesz do mnie na pięć minut? - W odpowiedź pokiwałem głową. Trochę się obawiałem, że powie mi, że nie mogę zagrać. Na serio bym czuł się chujowo, gdyby mi tak powiedział.
Przebrałem się i poszłem do niego. Zapukałem, pozwolił mi wejść.
- Chciał pan ze mną mówić - mówiłem, siadając naprzeciwko mężczyzny.
- Czy na pewno chcesz zagrać? - Zapytał się mnie, kładąc ręce na biurku.
Zostanę pierdolonym jasno widzem.
- Tak na pewno - oznajmiłam bez chwil namysłu.
- Dlatego pan pyta?
- Słyszałem, że ostatnio w twoim życiu dużo się dzieje.
- Nie ma pan czy się martwić. Nie zawiodę drużyny - skinął głową, a ja wyszłem.

Na parkingu zastałem Lilly w nie ciekawej sytuacji. Dałbym sobie rękę uciąć, że Jason szarpał Lilly. Również byłem w szoku, że już wyszedł ze szpitala.
- Liliana?! - Krzyknąłem tak do niej celowo. To nie było jej prawdziwe imie, tylko ludzie często myśleli, że skoro wszyscy wołają do niej ,,Lily" to jej pełne imię to Liliana.
- Tak? - Zawołała, kiedy mnie zauważyła. Jason nadal jej nie puścił. Podeszłem do nich. Nigdy nie widziałem Lilly takiej zapłakanej jak w tamtym momencie.
- Lubisz mieć problem z tą rodziną - chłopak, tylko przewrócił oczami na to. - Ci ludzie ci tego nie odpuszczą - odeszłem z Lilly. Nie pytałem się jej czego ten dureń od niej chciał. Nie zawiozłem jej do domu, tylko pojechała ze mną do szpitala. Żeby powiedziała Ezra albo Dick o tym czego chciał od niej Jason.
Zaparkowałem, wzięłam kwiaty i poszliśmy.
- Rosie ulubione - powiedziała, kiedy już się uspokoiła. - Ty na serio wiesz o mojej siostrze wszystko.
- Ktoś musi. - Zaśmiała się, kiedy to usłyszała. Nie wiem czy, ale ani Aria, Eonla czy Lilly nie miały tak pięknego śmiechu jak ich siostra.
Zanim wyszliśmy usłyszałem:
- Mona będzie waszym prawnikiem - powiedział mój ojciec. Spojrzałem na Lilly, która poparła moją myśl, że nie wchodzić, tylko pod słuchać.
- Czy Mona znaj jakiegoś siedzie? - Zapytał się Ezra.
- Nie mogę działać nie zgodnie z prawem - odezwał się Dick.
- Dobrze, by było wsadzić go na parę ładnych lat i przy okazji nasrać mu w papierach - odezwał się nie znamy mi głos. Lilly kiedy to usłyszała podniosła brwi. Wiedziała co to za człowiek.
- Nasramy mu w papierach, już się o to nie martw, Jaiden - dodał Ezra.
- Ciekawe co ma na myśli tata? - Wyszeptała Lily, odwróciłem głowe.
- Twoja siostra była w ciąży i poroniła. Prawdopodobnie chodzi im o to. - Wyjaśniłem młodej Warr.
- Z tym chujem?
- Wielkie dzięki.
Lilly otworzyła szerzej oczy. Weszła do sali, a ja truchtem za nią.
Uwaga pasze państwa najmłodsze dziecko Warr robi show w stylu sióstr Warr.
- Siema, to my - zaczeła, a ja kiwnąłem ręką.
- Dlaczego do chuja nie powiedzieliście mi, że. Moja siostra. Podkreślam. Moja siostra! - Pokazała na siebie dramatycznie palcem. - Była w ciąży?
Normalnie Eonla Warr i Rosanna Beck Warr w jednej postaci.
Mój ojciec, Ezra i ten facet zrobili duże oczy. Oprócz Dick, który nie podzielił się z nikim tym co usłyszał ode mnie. O Jezu jak wdzięczny mu byłem, że nikomu nie powiedział.
- Nora powiedziała mi w dniu wypadku. A nie powiedziałem wam o tym, bo wiedziałem, że ty tato będziesz wściekły na nią i na tego chłopaka
- powiedział Dick.
- Owszem zajebie tego szmaciarza - odezwał się Ezra.
- Ale to nie on. - Odezwałem się, a wszystkie oczy były skierowane na mnie. - Tylko ja - moje oczy automatycznie zrobiły się szklane. - Bo ja na serio ją kocham. Nie wiem co mam robić, albo pokazać żebyście mi uwierzyli.
W tym momencie Ezra wstał z miejsca, na którym siedział. Zaczął kierowca się w moją stronę. Powiedzieć, że byłem zesrany to jak nic nie powiedzeć. Ja na serio bałem się tego człowieka. Stanął przede mnie, podniósł moją podbródek tak, by nasze spojrzenia się spotkały.
- Co się stało, Lilly? - Nie odwrócił się do niej.
- Chciałam powiedzieć co zrobił Jason
- odpowiedziała mu.
- Dobrze, opowiesz o tym wujkowi.
Cała reszta wyszła, oprócz mnie i Ezra.
Ten człowiek wyślę mnie do piachu.
- Wieże ci, że ja kochasz bardzo niż ktokolwiek inny. - Puścił mój podbródek i odszedł. Po dłuższej chwili wrócili ci którzy wyszli. Powiedzieli wszystko co się wydarzyło. A Ezra stwierdził, że doda to do oskarżenia.
Na prawdę nie chciałbym mieć problemów z tą rodziną.

Lilly

Ze szkoły dowiedziałam się, że licealna drużyny piłki nożnej gra w ten piątek mecz. Rosie zawsze chodziła na miecze Xander. Obstawiam, że gdyby nie leżała w szpitalu pewnie zabrała, by Florence na ten mecz. A że moja siostra posiada najlepsze siostry na tym świecie. Postanowiłam, że ja, Eonla i Florence pójdziemy na ten mecz. Po części chciałam sprawdź, żeby Xander się uśmiechnął, bo ma na prawdę śliczny uśmiech.
W piątek około godziny czwartej po południu powiedziałam Florence, że ma dla niej niespodziankę. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
Od wypadku Rosie Florence się nie uśmiechała, ani nie śmiała. Po prostu od tamtego dnia nie przeżyła żadnego szczęśliwego dnia. Pomimo tego, że Xander stawał na uszach, by była szczęśliwa, ale nawet mu się nie udało.

Poszliśmy na stadion, na którym odbywało się wydarzenie. Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie tak, by Xander nas zobaczył. Kiedy drużyny liceum, do którego uczęszczała moja siostra weszła poszukałam chłopaka z napisem na koszulce dwadzieścia jeden i znalazam.
- Widzisz tego chłopaka z napisem dwadzieścia jeden na koszulce? - Zapytałam się Florence, nachylając się do niej.
- Tak, widzę - odezwała się. - Ale dlaczego on idzie w naszym kierunku?
Xander jednak nie był ślepy i nas zobaczył. Podbiegł i ściągnął to coś co miał na głowie. Wtedy zobaczyłam jego wielki uśmiech, również pojawił się na twarzy Florence. Florence wstała, by go objąć. Gdy ją przytulał powiedział do mnie i Enola:
- Rosie na dwie najlepsze siostry na tym świecie.
Jakieś chłopaka podbiegł do Alexander i powiedział:
- Zaczynamy.
- Dobra - odsunął się od Florence. - Wygram to dla ciebie, dobrze? - Ona pokiwała głową i usiadła pomiędzy mną, a Enola.
- Kiedy grał swój pierwszy mecz też tak powiedział Rosie - oznajmiła Eonla.
- Wygrał go? - Zapytałam się z ciekawością.
- Grał za całą drużynę byle to wygrać.
Może i Xander czasami w moich oczach uchodził za chłopca z wielkim ego, ale nie w stosunku do Rosie i Florence, czyli do swojej rodziny.
Stało się tak jak mówiła Eonla. Xander zgrał za całą drużynę, bo obiecał to swojej córce. Usłyszałam jak trener chwalił Alexander, ale on miał to w dupie. Liczyło się tylko że wygrał to, ponieważ obiecał to komuś ważnemu.

Enola

Jak tylko wróciliśmy do domu z Alexander. On i Florence poszli do jej pokoju. Poprosiłam JJ, żeby dla Alexander jakieś dresy. On to zrobił bez jęczenia, że musi to zrobić. Poprosiłam Xander, żeby spędził weekend z Florence, bo już od dawna nie widziałam jej tak szczęśliwej. On się zgodził. Kiedy zmieniałam pościel w pokoju Rosie, żeby Xander mógł tu spać. Usłyszałam jak kładzie Florence spać.
- Czy wygraliśmy dla kogoś oprócz mnie?
- Zapytała się Florence swojego taty.
- Tak. Była to twoja mama. Pamiętam jak bardzo nie chciałem grać, ale zobaczyłem twoją mamą i stwierdziłem że wygram to dla niej... Dobranoc skarbie.
- Dobranoc tatusiu - zanim wszedł zdążyła go zatrzymać. - Kocham cię, tatusiu - nic nie słyszałam przez chwilę.
- Też cie kocham - powiedział Alexander. Zastanowiłam się czy to na pewno powiedział Xander, ale to on to powiedział.
Alexander Wilson powiedział, że kogoś kocha nagłos.

Alexander

Rano obudził mnie Ezra z próbą, żebym z Florence zeszedł na dół. Obudziłem Florence, by zejść na dół. Ja poszłem jeszcze do toalety, a ona poszła na dół. Kiedy już wychodziłem usłyszałem, jakby Florence zaczęła płakać. Z biegłem na dół, by sprawdzić co się dzieje. Razem ze mną poszedł to sprawdzić Dick.
Rozumiałem czemu płakała. W jadalni siedział Jason z swoimi rodzicami. On był powodem jej płaczu, bo może ona miała tylko cztery lata, ale wiedziała co ten człowiek zrobił. Podeszłem do niej w nadzieji, że przestanie, ale ona nie przestawała. W końcu w pewnym momencie Dick mi ją zabrał i powiedział ściszony tonem, by tylko nasza trójka słychała.
- Obiecuje ci, że wsiądę tego kutasa na wiele lat
- przysunął ja przycisnął do swoje klatki piersiowej. Sonny może wtedy kłamał, ponieważ nie chciało mi się wierzyć, że Rosie mogła zrobić coś sobie przez swojego brata. - A my nie mamy o czym rozmawiać - spojrzał na tą trójkę. - Więc albo wyjdziecie sami, albo każe im żeby wam pomogli
- wskazał na facetów, którzy stali koło dzwi w jadalni.
Wzięłam Florence.
- Zgadzam się z synem - dodał Ezra.
- Aczkolwiek nie rozumiem jednego - odezwałem się, a wszyscy spojrzeli się na mnie. - Na pewno ktoś ostrzegał wa...
- Ale kto tobie chłopcze pozwolił się odezwać
- przerwała mi matka Jason.
- On nazywa się Wilson. W tym domu może wszystko - wyjaśnił jej Ezra.
- Wszystko? - Powtórzył ojciec Jason. Ezra posłał mi spojrzenie. Postawiłem Florence na ziemi i skierowałem się do facetów.
- Panowie.
Moja mama była by ze mną dumna, że odnoszę się z takim szacunkiem.
Jeden z facetów kiwnął głową i pomogli im wyjść.
- Jak ludzie mogą być tak bezczelni? - Zapytała się Amy.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz