Kiedy doszliśmy do domu pożegnałam się z Jason. Odszukałam szybko wzrokiem siostry, aby krzyknąć jej, że idziemy do domu.
Weszłyśmy do domu, a ja krzyknęłam, że to my. Przywitałam się z tatą i jego żona. Weszłam do kuchni, szukając mojej ulubionej szklanik. Nalałem do niej wody i skierowałam się w stronę schodów, po których szybko wbiegłam. Weszłam do swoje sypialni, odkładając wodę na biurko wraz z telefonem. Skierowałam się do garderoby, by poszukać jakiś dresów. Wyciagnelam pierwsze z brzegu, przebierając sie w nie.
Wychodząc z garderoby zwróciłam uwagę, że ekran mojego telefonu się świeci. Podeszłam do niego, aby zobaczyć wiadomości od Vela.Od Vela: Dlaczego nam nie odpisujesz od wczoraj?
Poczułam nie przyjemny stres. Nigdy nie zdążyło mi się okłamać Vela. Dlatego odpisanie zajęło mi trochę czasu.
Do Vela: Strasznie was przepraszam, ale źle się czułam.
Od Vela: Nic się nie stało
Od Vela: Wiem że nie powinam ale wiesz dlaczego Alex wczoraj nie mógł
Od Vela: To po prostu dziwne, on zawsze może
Do Vela: Nie mówił mi nic o tym.
Od Vela: Dzięki do zobaczenia w szkole.
Do Vela: Do zobaczenia.Czułam się wstrętnie, że ją okłamałam.
Oczywiście zdążyłam mi się małe kłamstwa, lecz nigdy nie czułam się z tym jak dziś. Poczułam, że muszę z kimś o tym porozmawiać.
Zaczęłam się zastanowić z kim się mogę z tym podzielić. Musiałam też znaleść osobę, która nikomu się pisnie ani słówka. Dlatego najbezpieczną obcją okazał sie być Tommy.
Połączenie zostało odebrane natychmiast przez co się trochę zdziwiłam.
- Hej Rosie - powiedział jego młodszy brat Max.
- Hej Max, dasz brata? - Zapytałam się chłopca.
- Prosze - odpowiedział od razu. Przez chwilę słyszałam tylko przyspieszony oddech chłopca. Po jakimś czasie się zatrzymał i powiedział do brata kto dzwoń.
- Nie zgadniesz kto ma problem - powiedziałam gdy miałam pewność że starszy z braci trzyma telefon.
- W jakie teraz nie właściwiej osobie się zakochałaś? - Zapytał się ze śmiechem.
- To nie osoba. Okłamuje was wszystkich. Ciebie, Vela i Gar. Nawet Maya. I z tym wszystkim jest mi kurewsko źle - wyjaśniałam.
- Dlaczego mi to mówisz? - Zapytał zaciekawiony
- Bo jako jedyny będziesz mnie słuchał... Do końca
- powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Mów - rozkazał.
- Ostatnio jak Gar pytał się, czy mogę wyjść nic nie odpisałam. A później paliłam głupa, że się źle czuje. To nie prawda. Spotkałam się z Xander.
- Czyli on też kłamał. Stąd ta wasza mała wpatka na szyji. Jak ty kurwa byłaś zdesperowana?
- Zapytał, śmiejąc się na co jego brat krzyknął.
- Powiem rodzicą, że przeklinasz!
- A ja powiem, że jesteś nie grzeczny i co?
- zripostował go. Zachichotałam, a Tommy wrócił do rozmowy ze mną. - Może odpuść sobie na jakiś czas. Nie mówie żebyś o do razu go skieśliła.
- Rozumiem. Dzięki Tommy.
- Służę pomocą.
- A kocham cię.
- Ja też, pa - pożegnał się ze mną i szybko się rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni moich spodni.
Po całej rozmowie z przyjacielem miałam wrażenie, że to jest jak na razie dobra rada. Postanowiłam go ignorować przez tydzień. Jeżeli poczuje się lepiej to zmów zaczną z nim rozmawiać.***
Przez moje chwilowy problem całkiem straciłam poczucie czasu.
Zgodnie z moim planem po skończeniu rozmowy miałam się wziąć za umycie podłogę, ale zamiast tego położyłam się w łóżku i przespałam dwie godziny. Kiedy wstałam musiałam się spakować na jutrzejszy dzień w szkole.
Gdy skończyłam się pakować usłyszałam jak Amy wolała mnie i siostre na kolację. Zbiegłam szybko po schodach, wpadając do jadalni. W niej siedział tata, który robił coś na laptopie. Usiadłam, a on spojrzał na mnie z nad laptopa.
- Czy coś się sało? - Zapytał się mnie, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku.
- Nie - odezwałam się szybko. Włożyłam rękę do kieszeni w poszukiwaniu mojego mojego telefonu.
- Jesteś obraż...
- Nie jestem obrażona - wtrąciłam.
- Twoje zachowanie mówi coś innego i nie mnie do niego żalu o to, że się wyprowadził. A wszyscy pamiętamy jak ostatni raz skończyło się twoje milczenie.
- Kurwa jak mam mieć żal do osoby, która tak na prawdę mnie nienawidzi i nie muszę z tobą o tym rozmawiać! I. Nic. Mi. Nie. Jest - powiedziałam, po czym podniosłam się wychodząc z jadalni. Przy schodach minęłam Lily, która szła w tamtym kierunku.
Postanowiłam wyjść z domu na schody. Wiedziałam, że uciekanie od problemów to nie najlepsze rozwiązanie, ale ja nie umiem inaczej. Nikt nigdy nie uczył mnie, że można inaczej. Nikt nigdy nie poalzla mi, że można inaczej.
Spojrzałam na ekran mojego telefonu, na którym miałam ustawioną tapet z Dick. Rzuciłam nim przed siebie a po chwili dotarło do mnie co zrobiłam.
- Co jest ze mną nie tak? - Zapytał sama siebie. Przybliżyłam nogi do klatki piersiowej, chowając w nich głowę.
- Łatwo się pszywiązujesz - powiedzał dobrze mi znamy głos. Uniosłam głowię żeby zobaczyć, czy się nie mylę. Stał tam Gar, który widział jak rzuciłam telefonem.
- Nie patrzy się tak ma mnie - powiedziałam do niego.
- Dobrze - mówił podchodząc bliżej mnie.
Usiał obok mnie podaję mi telefon.
- Co się dzieje? - Zapytał się szczerze zmartwony
- Nic - skłamałem. Ale to był błąd.
On wiedział.
Zawsze wiedział.
- Kłamiesz! - Krzyknął.
- Sama nie wiem. Po prostu kiedyś było inaczej. Łatwiej... - powiedziałam to co leżało mi na sercu.
- Kiedyś pilnowano cie żeby brała leki - zauważył Gar.
- Może powniam znow je brać? - Zapytałam, szykajac u niego ptwierdenia. Ten skinął głową na mój pytanie. Posłałam się patrząc się na niego z góry. - Aczkolwiek najpierw powiem tacie telefonie - zaśmiałam się do niego. Pożegnałam się z Gar i skierowałam się w stronę domu. Weszłam po cichu do środka. Przywitałam mnie nie miłą niespodzianka, która był mój tata, czekając za mną. Tata gdy mnie tylko zobaczył powiedział chłodny głosem:
- Musimy porozmawiać - skinęłam głową na zgodę, a tata dodał: - Do swojej sypialni natychmiast
- powiedział. Szybko pobiegłam po schodach do swojego pokoju.
Gdybym powiedziała, że był na mnie zły było, by to duże wybrzmienie.
Kiedy byłam w pokoju zauważyłam, że mam otwarte drzwi na balkon. Wyszłam na niego, by sobie popatrzeć. Stałam ta jakieś pare minut.
- Powiedziałem w sypialni, a nie na balkonie
- mówił wchodząc do pomieszczenia tata.
Znówu skinęłam głową.
Zauważyłam, że tata trzyna teczkę.
Kurwa tylko nie to.
- Wiesz o co chodzi, prawda? - Zapytał, odkładając teczkę na moje biurko.
- Tak, wiem - mruknęłam.
- Ostatni raz u psychiatry byłaś sześć miesięcy temu. Badania pozwoliły ci odctawić leki. Lecz patrząc na ostatnie wydarzenia... - zrobił sobie przerwę na odech. - Będziesz musiała znówu je brać.
- Dlaczego mi to mówisz? - Zapytałam się, nie rozumiejąc sensu jego wypowiedzi.
- Ponieważ jutro jedziemy do psychiatry po szkole.
- podeszł do mojego biurka. Nie stał tak chwilę.
- Chcesz mi coś powiedzieć?
- Rozwaliłam telefon - wpatrywałam się w jego plecy.
- Pokaż - mówił odwracając się w moją stronę. Wyciągnełam telefon z kieszeni bluzy. Ojciec pobracał nim w ręce, oddając mi go. - Jutro kupię ci nowy.
Byłam piepszony bananowym dzieckiem.
- Dobranoc - mówiłam, patrząc jak ojciec wychodzi z pomieszczenia.
- Dobranoc - odpowiedział, zamykając za sobą dziw.
Westchnęłam głośno, wstając. Podeszłam do komody, wyciągnełam mój popszedni telefon. Zobaczyłam czy jest na nim Spotify, wziełam słuchawki i poszłam spać.***
Kiedy obudziłam się rano nie planowałam ściągnąć słuchawek. Wziełam plecak i książkę, wyszłam z domu bez śniadania. Do szkoły tego dnia poszłam z buta.
Gdy dotarłam do szkoły, usidłam sobie na korytarzu i zaczełam czytać książkę.
Kiedy kończyłam rozdział ktoś dotknął mojego kolana. Rzuciłam słuchowki i pszestraszona powiedziałam:
- Jesteś kurwa człowieku normalny?
Nie zdałam sobie sprawy, że mógłbyś to ktoś starszy, albo ktoś od kogo mogłabym dostać wypierdol. Ponosząc głowe zobaczyłam, że to Jason. Wpadłam mu w ramiona. - Przepraszam
- szepnęłam, odsuwając się od niego, a chłopaka posłał mi promieny uśmiech.
- Wychowawca kazał mi powiedzieć, że na pierwszej lekcji masz mnie oprowadzić po szkole
- mówił, spuszczając wzroku na moje uda, gdzie leżała książka. - Co czytasz?
- Taniec ze smokiem. Część pierwsza.
Dopowiedziałam, wkładając zakładkę między strony. Zamknęłam książkę, przenosząc wzrok na chłopaka.
- Z serii gry o tron, ta? Czytałem.
- Dla jasności oglądałeś gre o tron? - Zapytałam się uśmiechając.
- Pytasz dzika sra w lesie - podniósł się i wyciągnął w moją stronę. - To jak pokażesz mi szkołe, czy nie?
- Oczywiście - powiedziałam, posyłając mu mój złośliwy uśmiech. On się zaśmiał.
Pokazałam mu całą szkole, nawet najciemniejszy zakontek, by w razie czego wiedział co się gdzie znajdę. Spotkaliśmy kilku nauczycieli, którzy nie mogli się oprzeć, by nie wyzywałaś mnie pod niebiosa.
Gdy wracaliśmy do miejsca, od którego zaczęliśmy, Jason zapytał mnie:
- Masz czas w weekend? - Jason zapytał mnie.
- Tak, czemu pytasz? - Zapytałam się zaciekawioną.
- Może być... chciała...
- Iść ma rankę? - Wtrąciłam się. Nienawidziłam gdy ludzie nie umieli powiedziec coś prosto z mostu.
- Spoko.
- No serio!? Znaczy się okej - powiedział, odsuwając się ode mnie. Zaczął iść w stronę swojej klasy. Pomyślałam zapomiał zapytać się o numer telefonu, ale szybko o tym zapomiałam sama.
Uznałam, że jakoś go zdobędzie.Po skończonych zajęciach czekałam na ojca. Zastanowiłam się czy ojcec będzie jeszcze długo w LA. Zawsze po wakacjach jechał do San Francisco, by zająć się interesami. Teraz jednak wciąż siedzieli tutaj i było to niesamowicie niepokojące.
Jednak odpuściłam temat jego wyjazdu, bo i tak znając życie by mi nic nie powiedział. Zajełam się realnym tematyem czyli czy mam w domu drugą część Tańca ze smoke.
Z zamysłu wyrwał mnie czyjś dotyk.
- Czego chcesz? - Warknąłem do niego nie przyjemnie.
- Zapytać, czy wszystko gra? Ale to chyba nie odpowiedni moment - powiedział łagodniej niż ja.
- Chce zrobić sobie od nas przerwę - mówiłam zaplatając ręce na piersi.
- Na jak długo?
- Na tydzień - powiedziałam, na co Xander odwrócił się i odszedł. Poczułam się jak bym dostała w morde. Chłopak, którego kocham najprawdopodobniej miał na mnie wyjebane. Gapiłam się w tamtą miejsce przez chwilę, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się stało.
Ja pierdole, co to kurwa było?
Nie chcąc dłużej o tym myśleć sunełam słuchawke na ucho i rozglądałam się, czy czasami nie jedzie mój tata. Zobaczyla czarnego jeep ojca. Otworzył mi dzwi, a ja wsiadałam.
- Nie chcę rozmawiać - powiedziałam, na co on skinął głową, że mnie rozumnie. Jak jechaliśmy ja wpatrywałam się w szybę, a tata co jakiś czas spoglądał na mnie. Czułam na sobie każde jego spojrzenie.
Kiedy dotarliśmy na miejsce wzięłam głeboki oddech i wysiadłam. Momęcie, w którym weszłam poczułam fale złych wspomień. A gdy weszliśmy od środka one urósły.
Tak bardzo nie chciałam tego znów czuć.
Gdy była moja kolej tata szturnął mnie w ramię pokazał mi na dzwi. Wolałabym uciec z tamtąd, ale wiedziałam, że tylko pogorsze moją już chujową sytuację. Tata wstał i poszedł za mną, gdy weszliśmy do jej gabinetu
- Dzień dobry Rosanna i panie Warr - powiedziała do nas uprzejmie kobieta.
- Dzień dobry pani Miller - odpowiedziałam z niechęcią.
- Z czym do mnie przychodzisz, Rosanna?
Obiecuję, że jak jeszcze raz nazwie mnie ,,Rosanna" to jej wyjebie.
- Podejżewam u córki dwubiegunowość, albo schizofrenia i problem z agresjią - odpowiedział tata. Po plułam się prawie, gdy to usłyszałam. Popatrzyłam się na niego jak bym się przesłyszała. Wiedziałam już jedno.
Jestem jedną nogą w wariatkowie.
No po prostu zajebiście.
Czy jeden z ważniejszych roków w życiu, mógł zacząć się lepiej?
- Dobrze - uśmiechnęła się do mnie. - To ja porozmawiam z córką i wydam opinię w tej sprawie. - Skinął głową, podnosząc się, po czym wyszedł.
Wariatkowa już na mnie czeka.
CZYTASZ
My first love
RomanceRosanna Beck Warr i Alexander Wilson znają się od dziecka. Oboje mają ze sobą wiele różnych wspomnień. Alexander z czasem zaczyna coś czuć do przyjaciółki. Jednak na droczę dziewczyny staje jej nie znany chłopaka. Do którego Rosanna coś poczuła. Jak...