Rozdział 18

10 0 0
                                    

- Tak - przeniósł wzrok z Charlie na mnie. - Jak ja wygram skończysz tę grę.
- Co jeśli ja wygram? - Zapytałam się poirytowana.
- Oboje wiemy czego nigdy ci nie odnowiłem i w drugą stronę. - Mówił pewny siebie. - Więc co ty na to, Ro?
- Zakład stoi, Xander.
Zaczeliśmy rozgrywkę. Byłam już tak pijana, że nie zwracałam zbyt wiele uwagi ile pije. Alexander było trudno mnie przebić. Charlie chwalił się nią innym ludziom, a oni potem do niego wpadali.
Po jakiś piętnastu kieliszkach Wilson odłożył swój i podniósł ręce.
- Wygrałaś... Jesteś w te klocki lepsza - mówił, podchodząc do mnie bliżej.
- Co ty nie powiesz?
Kurwa, że akurat w tym był gorszy ode mnie.
Podeszłam do niego. Miałam ochotę mu wyjebać.
- Ro wygrała. Teraz idź ją przeleć i oddaj mi ją
- powiedział w naszą stronę Charlie. Imprezy Charlie można było opisać w trzech słowach.
Chlanie, rzyganie i seks.
Oparłam się ramieniem o ścianę, kiedy ten otwierał dzwi. Był tak najebany, że miał problem z chwyceniem za klamkę. Przepuścił mnie w dziwiach. Weszłam w głąb pomieszczeniu, gdy obróciłam się twarzą do młodego Wilson, on stał na przeciwko mnie. Był na tyle blisko, aby wyciągnął lekko ręce w moimi kierunku. Nie musiałam długo czekać żeby mnie pocałował. Spuścił ręce, aby chwycić za dół mojej sukienki i jednym sprawnym ruchem ściągnął ją. Odsunął się na chwilę ode mnie. Usiadł na łóżku i bacznie obserwowałam jak Wilson się rozbiera.
Najebana Rosie jest zła Rosie.
Położył się obok mnie, a ja przeniosłam na niego wzrok. Nie wiedziałam o co mogła mu chodzić.
- Jesteś do chuja lekka jak jebane piórko.
Fakt weszyłam ledwie pięćdziesiąt funtów. Usiadłam na nim z cichym jękiem. Alexander był drugą najlepszą osobą, z którą sypiałam. Dziś było tak samo jak zawsze, czyli cholerne dobrze dopóki w pewnym momencie nie urwał mi się film.
Obudziłam się z atakiem paniki. Mój szybki i płytki oddech obudził, leżącego obok mnie Alexander.
- Wszystko w porządku? - Zapytał, gdy na mnie spojrzał. Wilson miał tylko raz okazję widzieć mnie podczas ataku panik. Po patrzyłam na niego dłużą chwilę, a on mnie objął - Okej? - Dodał.
- Tak... na mnie... już chyba... czas - odparłam, wstałam, ubrałam się. Wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się w stronę łazienki, aby zadzwonić po brata. Myślałam, że dzwonię do brata, ale za zadzwoniłam do jego przyjaciela.
- Czy... - Mój głos był znęczony, a na dodatek drgał.
- Przyjadę. Wyślij mi adres - rozłączył się, a ja zrobiłam jak kazał i wyszłam z łazienki. Na korytarzu zauważyłam Charlie z kopertą w ręku. Gdy mnie zobaczył podbiek i mi ją wręczył. Kopercie było napisane ,,Kasa dla Ro". Byłam już na dole, gdy zobaczyłam w dziwiach Daniel. Przecisnełam się przez tłum ludzi. Przytuliłam się do niego, a on odwzajemnił uścisk.
- Jesteś cała zimna - powiedział, odsuwając się ode mnie, by spojrzeć na mnie, ale ja go nie puszczałam. Ściągnęł z siebie ramoneske i położył mi ją na ramionach. - Choć - odsunęłam się od niego. Założyłam kurtkę i wyszliśmy. Gdy wyszliśmy z daleka rzuciło mi się w oczy jego porsche. Pomógł mi wsiążdz i sam wsiadał.
Przez większość czasu siedzieliśmy cicho, aż w pewnym momencie zapytał się mnie:
-Co ci stało się w uda? - Popatrzyłam się na nie. Były lekko zaczerwiene. Wzrok ze mną przeniósł na drogę. - Ostatnio gdy się spotkamy chciałem cie przeprosić za co się wydarzyło - dodał. Miałam już odpowieci w głowie, ale powiedziałam coś całkiem innego.
- Nic się nie stało - powiedziałam cicho. To się stało, nie cofniemy czasu. Również nie miałam ochoty kontynuować tej rozmowy
- A właśnie, że się st...
- Mówisz tak tylko, bo jestem siostrą twojego przyjaciela. Na dodatek młodszą - nie dałam mu dokończyć. Mój głos był zneczony, więc łatwo było mnie przekrzyczeć.
- Nie! Skrzywdziłem ci i tak je...
- Nie prawda. Sama chci...
Zjechał na pobocze i zaczął mówić:
- Nie. Posłuchaj mnie - całą swoją uwagę skierował na mnie. Patrzyłam się na niego, jak małe dziecko, które nie dostało to czego chciało. - Według mnie tak zrobiłem ci krzywdę. To było nie na miejscu. Pomijam fakt, że ty miałaś szesnaście lat, a ja prawie dwadzieścia siedem. Rozumiesz mnie? Chcę ci powiedzieć, że to się nigdy więcej nie powtórzy.
- Okej - w tamtym monęcie nie miałam ochoty na pogaduszki.
Drugi mój stary i brat w jednym.
Gdy dojechaliśmy do garażu, przez chwilę siedzieliśmy w samochodzie. Patrzyłam się przed siebie. W pewnym momencie poczułam jego dłoń na moje policzku.
Miał tak samo ciepłe dłonie jak dziesięć miesiąc temu.
On się patrzył na mnie. Nie odzywałam się do niego, po czym przesunął swoją twarz do mojej, złaczając je w pocałunku. Nie wiem co mnie podkusiło. Lekko się podniosłam, by usiąść mu na kolanach. Kiedy już siedziałam położyłam mu ręce na ramiona, a on swoje na mojej talii. Chwilę później się ogarnęłam i usiadłam tam gdzie siedziałam wcześniej. Gdy złapalam klamkę, odezwał się do mnie:
- Poczekaj - powiedział i odtworzył mi dzwi. Zamknął samochodu i weszliśmy do windy. Nie odzywałam się do niego, jedynie oparłam głowę o ścianę windy.
- Boli cie głowa? - Zapytał się łagodnym tonem głosu. Jednie mruknęłam coś w stylu ,,nie". Wyszliśmy i przepuściłam go przodem nic do niego nie mówiąc. Tylko odwracał się, czy na pewno idę za nim. Gdy to robił zastanawiam się dlaczego to robi. Od kluczł mieszkanie i mnie wpuścił.Gdy chciałam ściągnąć buty powiedział mi:
- Zaraz ci pomogą - usłyszałam jak coś odkłada. - A teraz usiądź - zrobiłam tak jak kazał. Jego mieszkanie nie zmieniło się zbyt bardzo.
W jego mieszkaniu była jasna, nie za duża kuchnia, a na jej środku był nie za wielki stół z dwoma kszesłami. Duży również bialo szary salon. Z wygodną kanapą jak fotel mojego taty. A na ścianie telewizor. No i moje ulubione czyli duże szklane wyjście na balkon.
Balkon był wyłożony białymi kafelkami z srebrną po ręczną. Kawałek dalej były schody na górę. Co je wyróżniało? Były kremowe i zakręcone. Na góre była jego sypialnia, która nie wyróżniała się niczym szczególnym. Miał tam duże łóżko, obok niego dwie szafki nocne, a na nich lampki. No i szafę. Były tam też dzwi od łazienki, która była mała również jasna.
Zeszedł z góry, a w rękach trzymał koc. Potrzedł do mnie rozłożył koc i położył mi go na ramionach. Schylił się i zaczął mi ściągać buty. Odłożył je na bok. Popatrzył się na mnie przez chwilę i położył mi ręce na kolanach.
- Jesteś może głodna? - Zapytał się, ani na chwilę nie przestał się we mnie wpatrywać, ja jednie skinęłam głową. Wstał i zaczął się kierować w kierunku kuchni. Mój wzrok powędrował za nim. Obserwowałam każdy jego najmniejszy ruch, jak piepszony obserwator. Nie zwracał zbytnio uwagi na mnie, aż do momentu. Spoglądał na mnie i na to co robił.
- Siadaj - powiedział i wskazał ręką na kszesło. Usiadłam, a on podał mi talerz. Usiadł z swoim talerz na przeciwko mnie i od czasu do czasu spoglądał na mnie z pod łba. Nagle wyprostował się lekko.
- Przepraszam za to na dole.
- Nie mam ochoty się znowu kłóci - gdy to usłyszał ałtomatycznie się wyprostował. Założył ramiona na piersi.
- Kłócić? - Zapytał się mnie, na co ja marszczyłam brwi i po patrzyłam się na niego, jak na debila.
- Lubię cię Rosie... - Nie wiedziałam co ma znaczyć ta przerwa w jego wykładzie. - I lubię z tobą sypiać
- wstał z swojego miejsca i ruszył w moją stronę. Uklęk przede mną, wziął moją twarz w swoje ciepłe ręce. - Jakaś części mnie cie kocha, ale druga wie, że nie mogę z tobą być - wyciągnełam ręce w jego stronę. Położyłam mu je również na twarzy.
- To nie jeden durny wieczór zapomnijmy dlaczego nie możemy ze sobą być - przemówił przez mnie alkohol, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jeżeli wieczór zamieni się na weekend
- zachichotałam, przeniosłam ręce z jego twarzy na nadgarstki.
- Tylko napiszę do brata, że będe się pieprzyć z jego przyjaciel.
Zaśmiał się głośno. Nie umiem wytłumaczyć dlaczego uwielbiam ten śmiech.
Tylko po pijaku.
- Dobra nie ci będzie. Napiszę, że weekend spędzę u Maya - znowu się zaśmiał. Poszłam po torebkę i wyciągałam z niej telefon. Gdy miałam już pisać do mojego brata, Daniel podszedł i wziął mój telefon.
- Ja do niego napisze - powiedział za moich pleców, kiedy miałam się go zapytać ,,Czemu?" on wyrwał się z odpowiedzią. - Bo ja nie jestem pijany.
- Czyli jedno z nas będzie trzeżwo myśleć?
- Zapytałam, odwracając się twarzą do niego. Oddał mi telefon, przekazując informacje.
- Ri pisze: Dobrze... I dlaczego Ri?
- Bo czemu, by nie - zaśmiałam się. Podeszłam do niego tak blisko, że moje piersi dotykały jego brzucha. Stanęłam na palcach, zbliżając jego twarz do mojej i zaczęłam go całować. Odsunął na chwilę i złapał mnie za nogi. Zaniósł mnie na górę, położył mnie na łóżku. Górójąc na de mnie powiedział:
- Nigdy bym nie pomyślał, że będe sypiać z młodszą siostrą mojego przyjaciela - uśmiechnął się, a ja wraz z nim.
- Ja bym nie pomyślała, że będe sypiać z dwadzieścio siedem latkiem... Okej, ściągniesz ją czy mam ci pomóc? - Uśmiech nie znikał z jego twarz. Złapał za dół sukienki i ją ściągnął.
- Zadowolona? - Zapytał się.
- Jeszcze nie - odparłam. Jego mina sugerowała, że nie wie o co mi chodzi. Chwyciłam za dół jego koszulki i ją ściągnęłam. Wyciągnełam pasek od jego spodni, kiedy już miałam ściągnąć mu spodnie. Chwycił moje nadgarstki, trzymając je przez dłuższą chwilę. Pościł je i sam je ściągnął, razem z bokserkami. - No i teraz jestem zadowolona - powiedziałam, wtrapując się na jego łóżko. Wszedł za mną i rzucił:
- Gdyby cie nie znał nie powiedziałbym, że masz szesnaście lat.
- Nie pierdol tyle i weź do roboty.
Powiedziałam i zrobił zgodnie z moi życzeniem.
Mam jedno jebane pytanie do wszeświata. Czemu chłopcy w moim wieku nie są tak zajebiści w łóżku jak Daniel? Więc piepszyć chłopaków w moim wieku i lepiej dla zdrowia psychicznego zacząć piepszyć się tylko z Daniel. Chociaż to było wykurwiste. Nie chciałam niszczyć przyjaźni między nim, a moim bratem.
Którą i tak już niszczę.

My first love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz