29 listopada
W ciągu następnych pięciu miesięcy sojusz z Zakonem rósł w siłę.
Hermiona i Malfoy spotykali się z nimi co dwa tygodnie – zawsze przy tej samej bramie na lotnisku w East Midlands – i kiedy omawiali kolejną fazę planu lub wszelkie problemy lub możliwości, jakie ich zdaniem mogły się pojawić, Narcyza leżała za nimi i machała zwłokami konia, którego zabrała tam podczas lotu.
Ron nie przychodził na wiele spotkań. Był bardzo zły na Hermionę, to było jasne. Ledwo mógł na nią patrzeć, a gdy kilka razy spoglądał w jej stronę gniewnie – z obrzydzeniem i nienawiścią w oczach – Narcyza syczała na niego, dopóki nie odwrócił wzroku.
Wyglądało na to, że Fleur i Ginny przejęły jej dawny tytuł Lilith. Zawsze aportowały się razem i chociaż Fleur od początku ich spotkań uśmiechała się słodko, Ginny była cicha i powściągliwa.
Z upływem czasu zaczynała zachowywać się cieplej w stosunku do Hermiony, tylko dziwny uśmiech lub kiwnięcie głową. Szło to znacznie wolniej, niż Hermiona by sobie życzyła, ale przypuszczała, że obecność Maski Demona – i mięsożernego smoka, który patrzył na jej brata jak na kawał mięsa – tylko pogłębiała niepokój Ginny.
Ani Fleur, ani Ginny nie lubiły obecności Narcyzy podczas omawiania strategii. Słusznie dawały jej dużo przestrzeni podczas spotkań, ale często wzdrygały się, gdy odrywała kawałki obiadu od kości. Albo poruszała się trochę za szybko, jak na ich gust. Albo spojrzała w którąkolwiek z ich stron. Albo warknęła. Albo obnażyła kły. Albo zrobiła coś naprawdę innego niż siedzenie jak kamienny gargulec. Bały się Narcyzy, ale akceptowały fakt, że jej obecność jest konieczna na spotkaniach.
Jednakże osobą, która była szczęśliwa na widok Narcyzy, był Hagrid. Ponieważ nigdy nie opuszczał baz Zakonu – lubili, gdy przebywał w domu, aby przenosić ciężkie maszyny i stanowił ostatnią linię obrony w przypadku ataku – po wielu tygodniach jego błagań Zakon uznał to za wystarczająco bezpieczne i pozwolił mu wziąć udział w zebraniu.
Do tej pory przyszedł tylko kilka razy – pełniąc funkcję swego rodzaju ochroniarza kobiet pod nieobecność Rona – a jego twarz rozjaśniła się i promieniowała szczęściem, kiedy po raz pierwszy zobaczył Hermionę. Płakał ze szczęścia, kiedy ją zobaczył. Zapewnienie go, że wszystko w porządku, zajęło mu kilka minut, dopóki jego szloch nie ucichł. Chociaż najwyraźniej bardzo za nią tęsknił, gdy tylko dowiedział się, że jest bezpieczna, jego wzrok utkwił w ogromnym smoku za nią, a Hagrid był oszołomiony.
- Och, Chryste! – gwizdnął, ocierając łzy z poplamionej twarzy. – Jest piękna, prawda?
Narcyza nie była fanką olbrzyma. Hermiona była pewna, że spali Hagrida w chwili, gdy do niej podejdzie. Z pewnością wyglądało na to, że tego chciała. Jej kły były obnażone, a w gardle zbierało się światło – to, które oznaczało, że fala ognia pojawi się już za kilka sekund.
Warczenie, które wydawała, było wyjątkowo głośne, ale kiedy Hagrid rozpiął swoje podarte szaty i wyciągnął duży kawałek oślizgłego mięsa od Bóg jeden wie jakiego zwierzęcia, jej warczenie ucichło.
- Skandynawski Smok Ognisty, prawda? - Hagrid zapytał Malfoy'a z dumnym wyrazem twarzy.
- Tak – odpowiedział chłodno Malfoy.
- Nie masz nic przeciwko, jeśli jej to dam? - Hagrid mówił dalej, trzymając w górze kawałek mięsa. - Przyniosłem to specjalnie dla niej. Nie martw się, to nie jest trujące ani nic.
Wątpliwy wyraz twarzy Malfoy'a był bezcenny. Spojrzał na Hermionę, prosząc o pomoc, a kiedy skinęła głową na zachętę, Hagrid podrzucił smakołyk wysoko w powietrze, a Narcyza wspięła się na tylne łapy, żeby go złapać.
CZYTASZ
Secrets and Masks
Fanfiction9 lat po bitwie o Hogwart wojna wciąż trwa i wszyscy bardzo się zmienili od czasu spędzonego w Hogwarcie. Hermiona jest najbardziej śmiercionośnym żołnierzem w Zakonie, spędzającym całe dnie na misjach ratunkowych, aby uwolnić schwytanych mugolaków...