Ostrzeżenie: graficzne przedstawienia przemocy, wojny, okaleczeń ciała i śmierci
4 lipca
Powinien był zamordować Malfoy'a dekadę temu.
Aportując się na brukowane uliczki Yorku, Voldemort tylko o tym mógł myśleć.
Pozwolił, żeby to się stało! Pozwolił Draco to zrobić! Pozwolił, żeby Malfoy'owie go zrujnowali!
Zniszczenie horkruksów i utrata jego armii były spowodowane przez Draco. Ten stan, w jakim się znajdował... ta słabość, którą czuł, ogarniająca jego ciało. A to wszystko dlatego, że pozwolił tej nieszczęsnej rodzinie go pokonać.
Dwa razy, zanim Malfoy'owie go zdradzili. Nie powinien był dawać im szansy, aby zrobili to po raz trzeci. Powinien był pójść za swoim instynktem i wymordować całą trójkę w ich posiadłości.
Powinien był wiedzieć, że ta rodzina nie jest godna zaufania, kiedy Lucjuszowi nie udało się odzyskać przepowiedni wiele lat temu, bo czy była większa zdrada niż zdrada zaufania pana? Voldemort powierzył mu coś tak cennego, a on go zawiódł. Potem Voldemort powinien był umyć ręce krwią wielu z nich. Na to zasłużyli, a mimo to dał im kolejną szansę.
Zdrada Narcyzy powinna być ostatnim gwoździem do trumny Malfoy'ów. Magiczna krew czy nie, Nienaruszalna Dwudziestka Ósemka czy nie, powinien był ich wszystkich wymazać, kiedy okłamała go, że Harry żyje, ale znowu... Wbrew radom wszystkich swoich doradców dał im kolejną szansę. Pomyślał, że jeśli dokona egzekucji na dwóch zdrajcach, podczas gdy trzeci będzie na to patrzeć, może to przyniesie nowe uznanie dla niego i jego miłosierdzia. Pomyślał, że dzięki temu ostatni pozostały przy życiu Malfoy stanie się trochę bardziej wdzięczny, trochę bardziej... posłuszny.
Przez jakiś czas to działało. Przez pewien czas jedyny pozostały przy życiu Malfoy był siłą, z którą trzeba się było liczyć. Był okrutny i potężny. Był najbardziej bezwzględnym i utalentowanym zabójcą na świecie, ponieważ Voldemort go takim uczynił. Voldemort go stworzył.
Zmiażdżył wszystkie słabości Malfoya i uczynił go silnym. Ludzie bali się widoku cieni w postaci rogów, ponieważ Voldemort dał mu maskę. Ludzie bali się wymienienia imienia Draco niemal tak samo jak Voldemorta, ponieważ Voldemort tak sprawił.
Prawie uwiecznił chłopca w równym stopniu, co samego siebie...
I w ten sposób postanowił mu się odwdzięczyć? Zdradzając go? Niszcząc człowieka, który uczynił go tym, kim był?!
Wszystko, co Draco zrobił dla Voldemorta podczas wojny, nie miało już żadnego znaczenia. Nie miało znaczenia, jak instrumentalnie ważny był Draco w armiach Voldemorta. Wszystkie te bitwy, które wygrał, wszyscy członkowie Zakonu, których wymordował w imieniu Voldemorta... wszystko to nie miało już znaczenia. Nie był teraz niczym dla Voldemorta. Jego karta została wyczyszczona. Równie dobrze mógłby przez cały czas pracować dla Zakonu.
Powinien był go po prostu zabić, kiedy miał szansę.
Stopy Voldemorta ciągnęły się po nierównych kamieniach, gdy szedł ścieżką do Katedry...
Gdyby zabił Draco, gdy był chłopcem, nic takiego by mu się nie przydarzyło...
Poczuł się słabszy niż czuł się od ponad dziesięciu lat. Nawet oddychanie wydawało się być dla niego wyzwaniem...
Powinien był zabić Draco wiele lat temu.
Kości bolały go przy każdym niezdarnym kroku w stronę katedry...
Powinien był go wypatroszyć.
W jego ustach zebrała się ciecz o metalicznym smaku...
Powinien był zignorować desperackie prośby i łkania Narcyzy, aby oszczędził jej jedynego syna, i po prostu go zabić.
CZYTASZ
Secrets and Masks
Fanfiction9 lat po bitwie o Hogwart wojna wciąż trwa i wszyscy bardzo się zmienili od czasu spędzonego w Hogwarcie. Hermiona jest najbardziej śmiercionośnym żołnierzem w Zakonie, spędzającym całe dnie na misjach ratunkowych, aby uwolnić schwytanych mugolaków...