18 kwietnia
Tygodnie po audiencji Hermiony u Voldemorta były jak przez mgłę. Przesiąknięta krwią, koszmarna, zarażona krzykiem pieprzona plama.
Kiedy miał pewność, że Klątwa Demona jest skuteczna, Voldemort wpadł w obsesję i zażądał, aby jego „cenny klejnot" był używany przy każdej okazji.
Hermiona była codziennie rzucana pod klątwę. Na początku były to mniejsze misje; rozbrajanie mugolskich baz, najeżdżanie lotnisk i niszczenie czołgów i helikopterów, którymi gardził Voldemort.
Mugolskie armie najwyraźniej zostały wcześniej poinformowane o pozycji Hermiony w Zakonie i jej znaczeniu dla Harry'ego. Wiedziała o tym, ponieważ za każdym razem, gdy mugolski żołnierz dobrze się jej przyjrzał, opuszczali broń.
A potem Hermiona zarżnęła ich bez litości.
Gdziekolwiek był Malfoy, Hermiona była ciągnięta za nim jak kolejny pies na smyczy. Był przy niej podczas każdej misji, by sprawdzić jej oczy i upewnić się, że nie uwolniła się od przeklętej klątwy przed końcem zadania. Ochroniarz, którego Hermiona nie chciała i z pewnością nie potrzebowała.
Była absolutnie śmiertelna pod wpływem zaklęcia, wszyscy to widzieli. Była przerażająca. Bezwzględna. Niehumanitarna.
Śmierciożercy, którzy towarzyszyli im w misjach – ci, którzy syczeli pod jej adresem poniżające obelgi, kiedy po raz pierwszy stanęła przed nimi – nie tylko dawali jej już szerokie przejście, praktycznie kłaniali się jej do stóp, z podziwem dla jej brutalność i zimnego serca.
Opozycja nigdy nie miała szans. Nie było klątwy zbyt mrocznej lub zbyt brutalnej, której Hermiona by nie rzuciła. Przecinała ludzi na pół zaklęciami tnącymi, niektórym eksplodowała klatki piersiowe od środka na zewnątrz, a niektórym żołnierzom poderżnęła gardła tak mocno, że praktycznie odcięła im głowy.
Nie oszczędzała nikogo. Ani jeden zakładnik nie został wzięty, kiedy była wykorzystywana, klątwa po prostu na to nie pozwalała.
Starała się nie myśleć o ludziach, których zabiła. Próbowała wymazać ich twarze ze swojego umysłu i wmówić sobie, że to dobrze, że oszczędzi tym biednym draniom więcej bólu później. Ratując ich przed godzinami okrutnych i barbarzyńskich przesłuchań. Że udzielała im miłosierdzia przed męczarnią.
To naprawdę nie pomogło. Nadal byli ludźmi. Wciąż mężczyźni i kobiety, którzy patrzyli na nią szeroko otwartymi, przerażonymi oczami, zanim wyssała z nich życie. Nawiedzali ją w nocy, dręczyli ją w koszmarach, skandując, że to wszystko jej wina, że powinna była pozwolić Malfoy'owi umrzeć, że powinna była odepchnąć Collina z drogi i pozwolić, by Avada to ją zabiła tyle miesięcy temu.
Doprowadzała się do szaleństwa, próbując znaleźć lukę w zaklęciu. Walczyła z tym za każdym razem, gdy ją poddawano, drapała, aż głowa zaczęła jej pulsować, a psychika była obolała jak naciągnięta gumka recepturka. Wypróbowała każdą technikę blokowania umysłu i medytacji, jakie mogła wymyślić, by zmusić się do przebudzenia.
I nic się nie udało.
Za każdym razem czuła, jak klątwa staje się silniejsza, żywiąc się jej cierpieniem i bólem, jakby to był najdelikatniejszy przysmak, wbijając cierniowe pnącza nieco głębiej i domagając się jej współpracy.
Jej rutyna stała się najnudniejszą agonią.
Zabij. Wykąp się. Śpij.
Zabij. Wykąp się. Śpij.
Czuła się, jakby była uwięziona w piekielnej pętli; niekończąca się kara za grzechy, które popełniła od początku wojny.
Zabij. Wykąp się. Śpij.
CZYTASZ
Secrets and Masks
Fanfic9 lat po bitwie o Hogwart wojna wciąż trwa i wszyscy bardzo się zmienili od czasu spędzonego w Hogwarcie. Hermiona jest najbardziej śmiercionośnym żołnierzem w Zakonie, spędzającym całe dnie na misjach ratunkowych, aby uwolnić schwytanych mugolaków...