11 kwietnia
Hermionie zajęło dwa dni eksperymentowanie, zanim w końcu udało jej się uwolnić Chester i Aniołka od uroków, które Crouch umieścił na ich krtani. Okazało się to niezwykle żmudnym i skomplikowanym zadaniem. Było mnóstwo prób i błędów. Nie było to wcale tak łatwe, jak myślała, ale widząc wyrazy twarzy Aniołka i Chester, kiedy zdjęła zaklęcie, widząc radość w ich oczach, gdy po tak długim czasie w końcu usłyszały własne głosy, było tego warte.
Sarah i Megan, tak miały na imię. Ich prawdziwe imiona.
Sarah była samotna. Miała osobowość tak ognistą jak jej rude włosy i niski, gardłowy głos, który brzmiał, jakby wypalała paczkę papierosów dziennie. Sarah miała wiele do powiedzenia – większość z tego była wulgaryzmami skierowanymi pod adresem Croucha, Yaxleya i innych śmierciożerców, których imion nie znała – a każde inne słowo, które wypowiedziała, wydawało się przekleństwem.
Quinzel była przerażona jej językiem. Daphne i Theo uznali to za zabawne.
Megan natomiast była bardzo cicha. Powiedziała wystarczająco dużo, by Hermiona odkryła, że miała dwadzieścia dwa lata i ukrywała się w mugolskim schronieniu w Londynie, kiedy Crouch ją znalazł. Tak naprawdę nie mówiła zbyt wiele, a jedyne, co mówiła, mówiła z mocnym akcentem, który mógł pochodzić tylko z londyńskiego East Endu. Theo był przekonany, że jest córką szefa mafii. Megan tylko się uśmiechnęła i choć nie potwierdziła teorii Theo, to też jej nie zaprzeczyła.
Chociaż grupa zaproponowała, że pozwolą im zatrzymać się na farmie – lub skorzystać z jednej z kryjówek, które założył Malfoy – po kilku dniach narady zdecydowały się zamieszkać w jednej z baz Zakonu.
Hermiona rozumiała dlaczego. W bazach Zakonu mieszkało wielu mugolskich uchodźców i to ostatecznie wpłynęło na ich decyzję. Kiedy zostały schwytane, obie dziewczyny miały rodziny, braci i siostry, matki i ojców, którzy wciąż żyli, i obie uważały, że będą miały większe szanse na ponowne zjednoczenie się z nimi, jeśli zostaną z Zakonem.
Nikt na farmie nie wydawał się szczególnie zaskoczony decyzją dziewczyn, ale nikt nie powiedział im, że prawdopodobieństwo, że ich rodziny nadal żyją, jest niewiarygodnie niskie.
Malfoy i Hermiona zabrali dziewczyny na lotnisko w East Midlands, a Ginny i Fleur przyszły po nie. Ginny uśmiechnęła się i powiedziała Hermionie, że Kingsley skontaktuje się z nią w celu umówienia spotkania. Powiedziała Hermionie, żeby miała oko na punkt pocztowy, którego używali do przesyłania wiadomości między obiema stronami, a potem się aportowała.
Gdy Sarah i Megan zniknęły, w sypialni znów pojawiły się zmiany z pokojami. Blaise i Astoria zostali w swoim pokoju. Daphne dzieliła pokój z Theo. Quinzel wzięła ten, który według Hermiony należał do Malfoy'a, a Hermiona i Malfoy spali na sofach w salonie.
Minął tydzień, zanim Kingsley chciał, aby Malfoy i Hermiona udali się do bazy Zakonu. Spokojny tydzień, w którym nikt z nich nie musiał myśleć o bitwach, atakach ani rozkazach przełożonych. Cholernie piękny tydzień, podczas którego nikt z nich tak naprawdę nie myślał o wojnie i mogli po prostu zająć się sprawami, które były dla nich ważne.
W ciągu tych pierwszych dni nawet najbardziej przyziemne zadania stały się jak powiew świeżego powietrza.
Quinzel była tak pogrążona w żalu po przyjacielu, że nie chciała nic robić i nikt nie miał nic przeciwko przejmowaniu jej obowiązków. Podczas gdy Quinzel zamykała się w swoim pokoju, pozostali włączyli się do akcji i Hermiona przysięgła, że pewnego popołudnia słyszała nawet, jak Malfoy nucił, gdy on i Astoria gotowali.
CZYTASZ
Secrets and Masks
Fanfiction9 lat po bitwie o Hogwart wojna wciąż trwa i wszyscy bardzo się zmienili od czasu spędzonego w Hogwarcie. Hermiona jest najbardziej śmiercionośnym żołnierzem w Zakonie, spędzającym całe dnie na misjach ratunkowych, aby uwolnić schwytanych mugolaków...