Rozdział 1

452 13 2
                                    




– Niki! – zawołała mnie ciotka z dołu. – Za chwilę wyjeżdżamy – oznajmiła.

Rozglądałam się po pustym pokoju, w którym spędziłam ostatnie sześć lat mojego życia. To tutaj uczyłam się i spędzałam każdą wolną chwilę, aby doczekać się takiego dnia, jak dzisiaj, kiedy wreszcie mogłam polecieć do Nowego Jorku i móc tam studiować.

Wzięłam swoją czarną torebkę z łóżka i ostatni raz spojrzałam na pokój. Lekko się uśmiechnęłam na wspomnienie spędzonych w tym miejscu lat, po czym zamknęłam drzwi i zeszłam na dół. W salonie czekali na mnie ciotka z wujkiem, u których mieszkałam przez ostatnie lata. Byli dla mnie, jak drudzy rodzice, mimo że nigdy zbytnio się do nich nie przywiązałam.

– Gotowa? – zapytała kobieta.

Była to szczupła blondynka, nie dużo wyższa ode mnie, a sama miałam jakieś sto sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu. Ubrana była w kremowe spodnie garniturowe i białą bluzkę z krótkimi rękawami.

– Jak nigdy wcześniej – odparłam z uśmiechem na ustach.

– Chodźmy – powiedział mężczyzna, który z kolei miał na sobie czarne spodnie i białą koszulę.

David Jones był dobrze zbudowanym mężczyzną po pięćdziesiątce z lekko siwymi włosami i o głowę wyższy od swojej żony. Oboje tworzyli zgrane małżeństwo i byli dobrymi rodzicami dla swojej jedynej córki Katie, która była dwa lata starsza ode mnie.

Katie była długowłosą blondynką, zdecydowanie wyższą ode mnie. Miała delikatne rysy twarzy i niebieskie oczy, które odziedziczyła po swojej mamie. Zawsze miała wokół siebie mnóstwo znajomych, co czyniło z niej duszę towarzystwa.

Na początku próbowała mnie wyciągać na miasto z jej przyjaciółmi, ale zawsze odmawiałam. Wiedziałam, że nie czułabym się dobrze w tak dużym gronie ludzi. Zdecydowanie wolałam spędzać wieczory w swoim pokoju z książkami u boku.

– O tej porze mogą być korki, więc lepiej żebyśmy się nie spóźnili na lotnisko – zauważył, na co skinęłam jedynie głową.

Wyszliśmy na podjazd, gdzie stał czarny Mercedes C Klasy, w którym znajdowały się już moje walizki. Usiadłam na tylne siedzenie za kierowcą, którym był wujek, a miejsce obok niego zajęła ciotka. W aucie było czuć delikatny zapach wanilii, który był jednym z moich ulubionych zapachów.

Droga na lotnisko zajęła nam około czterdziestu minut. Od razu udałam się do odprawy. Kiedy wszystko się udało, a ja miałam jeszcze trochę czasu do odlotu to pożegnałam się z wujkiem i ciocią.

– Mam nadzieję, że nie zapomnisz o nas i jednak będziesz się czasami odzywać. – Uśmiechnął się wujek.

Zawsze mówiłam, że kiedy opuszczę Los Angeles to nigdy więcej nie wspomnę o tym mieście. Chciałam o nim zapomnieć raz na zawsze. Jednak po wszystkim, co przeszłam i co zrobili dla mnie wujek z ciotką, nie mogłabym tak po prostu wymazać ich z pamięci.

To oni przejęli nade mną opiekę prawną, przyjęli mnie pod swój dach i zajęli jak własną córką. Nie potrafiłabym tego zrobić.

Monica Jones jako właściciel znanej firmy marketingowej i David Jones – neurochirurg byli dosyć wysoko ustawieni finansowo. Z tego powodu postanowili opłacać moje studia i akademik. Dzięki temu cieszyli się, że przynajmniej w ten sposób mogą mi jakoś pomóc. Byłam im za to ogromnie wdzięczna i nie zamierzałam urywać z nimi kontaktu, mimo moich uprzedzeń do tego miasta.

– Będę – zapewniłam. – Obiecuję.

– Lot z Los Angeles do Nowego Jorku odbędzie się za piętnaście minut. Wszystkich pasażerów prosimy o podejście do bramek. – Rozbrzmiał komunikat z głośników.

The Rules We Broke. Dylogia Rules #1 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz