Rozdział 17

223 7 2
                                    



Po spotkaniu w kawiarni udaliśmy się do mieszkania Lily. Dziewczyna przed wyjściem na wyścig stwierdziła, że musi się przebrać w coś wygodniejszego, a jednocześnie w coś wyjściowego. Zdecydowała się na luźne dżinsy i krótki biały top. Zanim opuściła swoje mieszkanie chwyciła beżową kurtkę, a Logan w tym czasie postanowił zadzwonić po swojego rodzinnego szofera.

Kierowca pojawił się niedługo potem, więc całą trójką siedzieliśmy wygodnie w skórzanych fotelach, rozkoszując się przyjemną muzyką, która pobrzmiewała z radia. Nie nacieszyłam się nią długo, bo im bliżej byliśmy do miejsca wyścigu, tym bardziej bolał mnie brzuch. Nieprzyjemny ścisk w podbrzuszu towarzyszył mi całą drogę na miejsce.

Towarzyszył mi również wtedy, gdy przeciskaliśmy się przez tłum wiwatujących ludzi, którzy oczekiwali na rozpoczęcie wydarzenia oraz wtedy, gdy stałam już przed wszystkimi i miałam idealny widok na linię startu. Znajdowało się na niej już kilka samochodów, wokół których było mnóstwo ludzi, jednak ja szukałam tylko tej jednej osoby.

Nie było go tam.

Z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu moje serce zaczęło bić jeszcze szybciej. Zaczęłam wyginać moje palce u rąk oraz podgryzać wnętrze policzków. To był mój nowy nawyk, który wypracowałam sobie na studiach.

Nigdy wcześniej tak nie robiłam. Wszystko się zmieniło, odkąd on wkroczył do mojego życia wywracając je do góry nogami. To przez niego zaczęłam odczuwać coś, czego wcześniej nie odczuwałam. Coś, co ostatnio męczyło mnie każdego dnia i nie dawało mi spać. Stres.

Metaliczny posmak rozlał się po moim języku. Nieco się skrzywiłam z bólu.

Na niebie panował mrok. Jednak kolorowe neony i latarnie przy drodze dawały sporo światła. Było zimno. Mimo mojej kurtki, którą miałam na sobie, wciąż odczuwałam spory chłód. Zaczęłam przestępować z nogi na nogę, dopóki mojej uwagi nie przykuł charakterystyczny warkot.

Ryk. Usłyszałam głęboki ryk silnika, a wszyscy wokół zaczęli wiwatować jeszcze głośniej. Rozległy się gromkie brawa, a mój wzrok mimowolnie powędrował za tłumem. Na linii startu pojawił się niebieski Mustang Shelby GT500. Nowy, błyszczący samochód, który każdy podziwiał i wskazywał palcem.

To on.

Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że to Jayden Miller podjechał właśnie na wyznaczone miejsce. Tylko on mógł zrobić takie wrażenie na wszystkich przybyłych osobach.

Do jego samochodu podeszło dwóch barczystych mężczyzn w czarnych kombinezonach. Coś do niego mówili. Miller uważnie ich słuchał, zaciskając przy tym szczękę. Mimo, że byłam oddalona od niego o kilkanaście metrów to widziałam, ten jego charakterystyczny zarys, który wyrył specjalne miejsce w mojej pamięci.

Przed autami pojawiła się długonoga kobieta w skąpym stroju. Zastanawiałam się, jakim cudem nie jest jej zimno, skoro temperatura jest bliska zeru. Jednak to pytanie szybko wyleciało mi z głowy, kiedy do moich uszu dotarł głośny ryk wszystkich silników. Wokół aut nie było już żadnych ludzi.

Na linii startu znajdowało się pięć samochodów, jednak ja skupiłam uwagę tylko na jednym. Niebieski Mustang Shelby GT500. Tylko on się liczył.

– Gotowi? – wykrzyczała blondynka, a auta odpowiedziały warknięciem. Mocno złapałam stojącą obok mnie Lily za rękę. – Do startu! – Wstrzymałam powietrze. – Start! – Dziewczyna opuściła chorągiewkę, a wszystkie auta ruszyły z piskiem opon.

Zacisnęłam mocno powieki. Nagle wszystko wokół przestało istnieć. W głowie rozległ mi się wielki szum. Wszelkie dźwięki słyszałam, jak przez mgłę. Coraz szybsze bicie mojego serca. Pulsowanie w głowie. Stłumiony ryk silników.

The Rules We Broke. Dylogia Rules #1 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz