Dylan
Stałem w salonie oparty o ścianę obok konsoli DJ'a obserwując, jak coraz więcej osób zbiera się w pomieszczeniu. Moje imprezy cieszyły się dużą popularnością wśród studentów NYA, więc nie dziwiło mnie, że przyszło ich aż tak dużo.
Piłem whisky z colą, kiedy mój telefon zawibrował. Spojrzałem na wyświetlacz i lekko się uśmiechnąłem widząc jej imię.
Jo: Jesteśmy w kuchni
Odnalazłem wzrokiem Jaydena i od razu do niego podszedłem.
– Stary – odezwałem się do bruneta, który właśnie rozmawiał o czymś z Miles'em. – Dziewczyny już są – powiadomiłem go, a brunet od razu odłożył szklankę z whisky i ruszył za mną.
Przecisnęliśmy się przez tłum ludzi, którzy widząc nas od razu robili nam miejsce. Jednak bycie gospodarzem imprezy ma swoje plusy. Dodatkowo bycie Jayden'em, któremu każdy boi się sprzeciwić potęguje władzę, jaką masz nad innymi.
Wchodząc do kuchni zaniemówiłem. Poczułem, jakby czas się zatrzymał, a wszystko wokół przestało istnieć. Złapałem kontakt wzrokowy z szatynką, w czarnej opinającej jej ciało sukience. Jej czerwone usta dodatkowo dawały jej zadziornego charakteru.
Podszedłem do niej obejmując ją w talii. Sięgała mi do brody, przez swoje wysokie szpilki. Złożyłem delikatny pocałunek na jej policzku. Do moich nozdrzy dostał się jej piękny zapach. Delikatna nutka wanilii, która pasowała do niej idealnie.
Dziewczyna uśmiechnęła się, lekko rumieniąc. Wyglądała uroczo, mimo swojego wyzywającego stroju i mocniejszego niż zwykle makijażu.
Wyglądała naprawdę pięknie, jednak jej naturalniejsza wersja podobała mi zdecydowanie bardziej.
– Wyglądasz pięknie – powiedziałem, zakładając jedno jej pasemko włosów za ucho.
– Dziękuję – odpowiedziała speszona, spuszczając głowę.
Wstydziła się. Bardzo. Nie wiem jednak czy wstydziła się mnie, siebie, czy był jeszcze jakiś inny powód, ale zamierzałem to zmienić. Nie chciałam, żeby była przy mnie speszona. Mimo, że dodawało jej to cholernego uroku to pragnąłem, żeby przy mnie była po prostu sobą. Nie musiała udawać. Chciałem poznać ją prawdziwą.
– Chodź – delikatnie splotłem nasze palce i zaciągnąłem ją na parkiet do salonu.
W głośnikach właśnie rozbrzmiała piosenka Lady Gagi Just Dance.
Szatynka uważnie mnie obserwowała, kiedy zacząłem tańczyć w rytm muzyki. Zacząłem się wygłupiać, aby dziewczyna poczuła się bardziej pewnie. Śmiała się, a ja kochałem patrzeć na właśnie taką Jo. Szczęśliwą i prawdziwą. Przy drugiej zwrotce dziewczyna dołączyła do mnie i razem tańczyliśmy, śmiejąc się do bólu z naszego komicznego tańca.
Ale przecież o to chodziło w imprezach. Trzeba się bawić, nie zważając na ocenę innych.
Zatańczyliśmy do jeszcze kilku piosenek, a potem zaproponowałem Jo drinka. Udaliśmy się więc do kuchni, gdzie zabrałem się za przygotowywanie wspomnianego trunku. Szatynka uważnie się mi przyglądała, a ja nie miałem nic przeciwko temu. Przygotowałem dla niej najlepszego Aperola, jakiego potrafiłem, a dla siebie wybrałem szklankę whisky.
Wyszliśmy na zewnątrz, kierując się do altany w moim ogrodzie. Światełka wokół niej dodawały uroku. Usiedliśmy na białej ławce, która była wyłożona miękkimi poduszkami.
Szatynka wzdrygnęła się, więc od razu zdjąłem z siebie czarną bluzę i podałem jej, aby mogła okryć swoje nagie ramiona. Dziewczyna bez sprzeciwu chwyciła materiał i przeciągnęła go przez głowę. Podziękowała mi unosząc delikatnie kącik ust.
CZYTASZ
The Rules We Broke. Dylogia Rules #1 [ZAWIESZONE]
RomanceNicole zaczyna nowe życie w Nowym Jorku, zostawiając swoją tragiczną przeszłość za sobą. Przez ostatnie lata żyje zgodnie z zasadami, które łamie, stając się nową wersją siebie. Na jej drodze pojawia się chłopak o niezbyt dobrej reputacji, który wzb...