Rozdział 6

94 4 7
                                    

Sala nie zachęcała wyglądem do ciągłego siedzenia w niej. Większość uczniów przebywała w niej tylko z powodu wglądu do swoich ocen. Wszyscy znudzeni siedzieli czekając aż wciąż żywi jeszcze rodzice skończą krzyczeć na swoje dzieci albo na nauczyciela za wyniki w nauce. Z jakiegoś powodu akurat to było dla nich ważniejsze niż to, że wszyscy nie dawno mogli zginąć przez wampiry, a jedna osoba z ich klasy dosłownie została przez nich porwana. Nie pamiętali jej imienia, ale bardziej bali się o swoje życie. Najwyraźniej życie nie ma takiej wartości jak nauka, bo co ci da życie jeśli nie będziesz wiedział jak działał niewidzialny tusz w aparatach? Chociaż w sumie, po co ci ta wiedza, jeśli będziesz martwy? Siedzący za biurkiem nauczyciel sprawdzał listę obecności, ale i tak zaznaczał jak leci. Po chwili po drugiej stronie usiadł nikt inny jak znany wszystkim Khan Doorman. Ojciec uczennicy, która ostatnio została porwana przez wampira, wybuchła pistolet w klasie i sprawiała największe problemy wychowawcze. Wydawało się, że poza kilkoma osobami tylko on pamięta jej imię.

-Panie Doorman. Pana córka była... nieobecna?- powiedział znudzony odkładając listę.

-Tak. Wie pan, jest taka niezależna i ciągle szuka nowego sposobu na przyjaźnie. Zupełnie jak ja za młodu.- odpowiedział zupełnie obojętnie rodzic, na co nauczyciel odchylił się na krześle i postukał palcami w biurko. Zauważył już jaka była Uzi. Przypomniał sobie jak się zachowywała w klasie.

-Uzi, proszę, usiądź normalnie.- powiedział raz do niej kiedy kucała na swojej ławce i został wtedy zbyty słowami "Spadaj!", a jakiś uczeń oberwał w nos położony na ławce przez nią.

-Uzi, przestań bawić się magią.- prosił ją jakiś czas później, kiedy dała drugiemu uczniowi jakieś leki, a potem oboje zachowywali się inaczej. Tym razem odezwał się poszkodowany uczeń,

-Spadaj! Em... od niej.- wskazał dziewczynę.- Zaczęłam to i nadal jestem głupia.- powiedział zanim jego włosy zaczęły się świecić jakby coś się tam paliło i faktycznie, jego czubek głowy się fajczył, bo do rytuału potrzebna była świeczka. Innym razem upomniał ją, żeby działała w grupie.

-Kilka osób chciało, dla przypomnienia.- odpowiedziała wtedy chowając się za murem z książek.

-Wcale nie.- dopowiedziała wtedy Lizzy- Przerażasz nas.- mówiła prawdę. Zachowanie córki Khana było nietypowe.

-Ale głównie spadaj!- odkrzyknęła jej wtedy Uzi chowając się bardziej. Nauczyciel przestał rozmyślać i spojrzał na rodzica.

-Taa, ona ma problem z dopasowaniem, przez to sądzimy, że jest upośledzona na głowę.- powiedział chwytając w dłoń długopis- Jaka jest w domu?- zapytał chcąc dowiedzieć się więcej o jego podopiecznej. Khan uniósł palec jakby chciał zaprzeczyć, ale milczał.

-Upośledzona?- wykrztusił w końcu- Może nie spędzałem z nią za wiele czasu, ale upośledzona? Tak źle chyba nie jest?- zapytał nauczyciela z nadzieją, a ten tylko mruknął coś zapisując wnioski.

-Panie Doorman?- zapytał głos z progu drzwi sali.

                                                                                     ***

Nie mogli tak po prostu pójść do tuneli, co chwila ktoś się tam kręcił. Thad musiał ich jakoś przeprowadzić, ale nie za bardzo wiedział jak. 

-Hara?- wyszeptał. Nie doczekał się odpowiedzi. Już miał wrócić do Uzi i Nata, kiedy za nim zmaterializowała się jego siostra. 

-Gdzie byłeś?- zapytała od razu.

-Zaraz, wychodziłaś?- Thad mimo słabego światła dostrzegł, że Harriet miała na sobie czarną bluzę, zamiast swojego pomarańczowego golfu- Ale przecież...

Antybohaterka // Murder Drones Human AU Anti-heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz