"Zabiję! Zabiję! Zabiję!"- myślała Va obserwując jak dwójka ludzi wchodzi do elektrowni jądrowej. Pewnie dalej by wyklinała, gdyby nie nowy problem, który się pojawił. Słysząc, że Lizzy jej szukała była nawet wzruszona, ale jak na razie nie mogła się z nią spotkać. Całe szczęście słońce wschodziło później niż dotychczas z powodu zbliżającej się zimy i miała więcej czasu na zewnątrz. Nie chciała wiedzieć co się dzieje wewnątrz budynku, ale miała złe przeczucia. Po chwili dobiegł ją znajomy zapach. Zdecydowanie mniej wyrazisty niż te dotychczas. Krew, ale... ludzka. Ludzka? Zaklnęła w myślach. Koszmar się powtarzał, a ona nie mogła pozwolić by coś się stało. Jakiś czas potem z jednego z wyższych okien rozległ się maniakalny chichot i to bardzo znajomy. Usłyszała w okolicy innych ludzi, więc musiała się zbierać. Zasady surowo zabraniały jakiekolwiek kontaktu z ludźmi, jeśli to oni go nie zaczęli. Z ogromną niechęcią rozłożyła skrzydła chowając się w ciemnościach w koronie drzewa . Jej skrzydła z łatwością pozorowały liście dzięki wyglądowi podobnemu do tych ptaków, ale były silniejsze i ostrzejsze przez swoją błoniastą strukturę. Chwilę później przed elektrownie wyszła kolejna grupka ludzi. Byli tak na widoku, że nie można było ich nie zauważyć, a właśnie nabili się na celownik nowej niebezpiecznej istoty. Przez jej chichot zwrócili na nią uwagę. To nie był wampir, ich żółte oczy błyszczały w ciemności, a jej były zupełnie czarne. Zza niej odchodziły nietoperze skrzydła, a nad nią machał przypominający głowę ptaka ogon. "Cóż, są martwi"- pomyślała obojętnie. Spodziewała się tego. Nie zamierzała ratować ludzi, to ona spowodowałaby pierwszy kontakt z nimi, a poza tym gdyby przemieniono ich w pomocników i tak musiałaby się ich pozbyć. Smutna, ale prawda. Przypomniała sobie. "Lizzy, miała wyjść z kilkoma osobami robić zdjęcia."-nie wiedziała czemu, jednak martwiła się trochę o swoją zmanipulowaną przyjaciółkę. Nie mogła bronić pomocnika... ale mogła zabić Uzi. Dotychczas starała się nie myśleć o tym z powodu Nata, ale teraz chodziło o bezpieczeństwo wszystkich. Mógł ją za to znienawidzić... Kiedy nad tym rozmyślała, Uzi w iście wampirzym stylu pozbawiała ludzi życia. Prawie, ofiary bardzo głośno się darły. W końcu skończyła zabawę i rozrywając kombinezony pożywiała się krwią. Va szybko się stamtąd zmyła niezauważona. Nie wiedziała co robić, ale ostrzeżenie innych mogło coś zdziałać. Przynajmniej taką miała nadzieję. Krzyki zaalarmowały innych nadal odbijając się echem pomiędzy drzewami. Mieli niewyobrażalnie przekichane. Po chwili Uzi wzleciała Va była pewna, że kieruje się do włazu. Na jej nieszczęście miała rację.
***
Transformacja nie była aż taka zła jak myślała. Dzięki skrzydłom mogła się bezpiecznie przemieszczać w powietrzu, pazury bardzo jej pomagały zabijać, a czarne oczy wyostrzyły wzrok. Słuch, węch i zęby jej się nie zmieniły. Może gdyby miała kły łatwiej byłoby jej pić ten wspaniały czerwony napój bogów. Jej pragnienie było zdecydowanie mniejsze niż wcześniej, ale i tak chciała więcej. Zastanawiała się, czy samą krwią przeżyje. Oblizała usta myśląc o swoim następnym celu. Żywa krew ożywiła jej ciało trochę bardziej i wydawałoby się nawet, że czuła delikatniejszy podmuch wiatru o wiele mocniej. Starając się podążać za pozostawionymi przez ludzi śladami, mając nadzieję na bardziej obfity posiłek. Trochę jej to zajęło, ale w końcu udało się. Schowała się najciszej jak umiała za drzewem i starannie dobrała ofiarę. Krępy młody chłopak. Oddalił się na krótką chwilę od reszty. Miał broń, ale z nim walka byłaby zdecydowanie łatwiejsza niż z jakimś silnym i dobrze zbudowanym facetem. Czekała na najlepszy moment na atak. Palce jej się lepiły od trochę skrzepłej krwi, ogon drgał ukazując podekscytowanie, a skrzydła ciasno ją oplatały. W końcu nadeszła upragniona chwila. Szykowała się do skoku, kiedy coś nagle nią szarpnęło i rzuciło parę metrów dalej, poza zasięgiem wzroku ludzi. Czuła ból w nadgarstku i już po chwili wiedziała dlaczego. Został odcięty. Chwilę syczała przenosząc wzrok na napastnika. Zdezorientowana zobaczyła znajomą sylwetkę osoby, która groziła jej w elektrowni, a jej oczy na chwilę wróciły do fioletu. Znieruchomiała obserwując jak powoli do niej podchodzi.
CZYTASZ
Antybohaterka // Murder Drones Human AU Anti-hero
FanfictionUzi jest Pomocnikiem. Przedstawicielką rasy ludzi zbudowaną z ciał zmarłych, przeznaczonej do wiecznego służenia swoim panom i paniom. Pewnego dnia wszyscy ludzie w Copper City znikają bez śladu, a niedługo potem pojawiają się wampiry. Uzi zmęczona...