-Zwariowałaś.- stwierdziła blondwłosa kobieta.
-Wyglądam ci na kogoś, komu zależy na twojej opinii?- odparła Nori odsuwając od siebie leśne zielska wysokie do pasa. Właściwie przy jej wzroście, to do ramion. Za nią wlokła się Yeva, a za Yevą, Kelly.
-Po prostu wiem czym pachnie chodzenie do chaty...- Kelly o mało się nie potknęła o ukryty w gęstwinie patyk.
-Kelly, do diabła, łaziłyśmy tam setki razy!- odpowiedziała jej ta pierwsza- Co według ciebie musiało zmusić ludzi, do...- nagle zamilkła i się zatrzymała. Kiedy dwie pozostałe zauważyły na co patrzyła, obydwie miały przeczucie co zamierzała zrobić. Kelly już prawie zrezygnowała i zawróciła, ale Yeva ją przytrzymała.
-Bez ciebie Kelly mocniej oberwiemy, ciebie traktują łagodniej- wytłumaczyła Nori. Blondyna była nad wyraz lubiana przez ludzi, często broniła je przed ich gniewem, ale nawet pomimo tego była tchórzem. Za z jej doskonałą wiedzą potrafiły wyjść z każdych kłopotów.
-Serio chcesz iść tym włazem do podziemi?- blondynka łapała się ostatniej deski ratunku. Yeva przewróciła oczami i rozłożyła ręce, jakby pokazując otoczenie. Pustkowie, kto by tu łaził? Następnie wykonała gest jakby otwierała skrzynię. Kelly spojrzała na fioletowowłosą z nadzieję, że jednak odpuszczą. Właściwie sama chciała tam wejść, ale znała konsekwencje ich działań. Yeva przetarła dłonią twarz, a potem wskazała nadgarstek. Marnowały czas.
-Może jednak chodźmy do chaty...?- zaproponowała blondynka, pomimo jej wcześniejszych protestów.
-Kelly, no błagam.- Nori uwiesiła się na jej ramieniu- Ja kombinuje, Yeva myśli czy jest bezpiecznie, a ty jesteś zawsze rozprawiasz o jednym. Niech ludzie myślą sobie co chcą, ja tam idę!- zdjęła z niej rękę i podeszła do metalu. Kelly odrzuciła głowę do tyłu.
-Zaczekaj...- sama podeszła do włazu, nie chcąc by coś jej się stało. Wyglądał na stabilny, ale zardzewiały, zawiasy raczej się nie ruszą.- O, jaka szkoda, jest za sta- Nori kopnęła mocno odpowiednie miejsce, a metalowa płyta ze zgrzytem odskoczyła.
-Panieneczki przodem.- fioletowowłosa ostentacyjnie się pokłoniła w stronę najwyższej. Ta załamała ręce patrząc na nią z udawaną złością, jednak nachyliła się nad ciemną pustką.
-Czemu ja się zawsze na to godzę...?- zapytała sama siebie Kelly. Zniecierpliwiona Yeva przewróciła oczami i odepchnęła ją od dziury w ziemi. Gdy spojrzała w mrok, gestem przywołała do siebie Nori. Ta podeszła, również przykucnęła i bardziej się przyjrzała. Nic nie widząc spojrzała pytająco na drugą, ale ta dalej wskazywała przestrzeń. Dopiero gdy ta mogła poczuć chłód na swoich policzkach, Yeva mocniej docisnęła jej głowę tak, że spadła na sam dół. Głośne uderzenie, a potem wyklinanie pogrążone w echu, nie powstrzymały Yevy przed cwaniackim uśmiechem i mrugnięciem w stronę blondwłosej Kelly. Ta odpowiedziała lekkim chichotem, a potem wymacała w mroku drabinę. Wskazała ją Yeve, a ta się jej chwyciła. Poganiane przez Nori wkroczyły do, można by rzec, starego bunkra. Wystarczyła trzymana przez Nori latarka by oświetlić całe pomieszczenie.
-Khanowi by się spodobało...- szepnęła rozmarzona. Yeva przewróciła oczami.
-Przyznaję... Niesamowite miejsce...- poparła ją Kelly- Tylko co z tym fantem?- odwróciła się do reszty.
-Jak to co? Tu możemy zrobić wszystko! Możemy mieć gdzieś tych ludzi, możemy bawić się w nieskończoność!- uniosła solverem latarkę, a jej głos odbił się echem. Podziemna kryjówka była zdecydowanie większa niż im się zdawało.- To jak? Sprawdzamy całość?
-Może potem? Skąd mamy wiedzieć co się tu kryje?
-Pająki? Szczury? Myszy? Owady?- Nori podstawiła latarkę pod twarz- Szkielety...?!
CZYTASZ
Antybohaterka // Murder Drones Human AU Anti-hero
FanfictionUzi jest Pomocnikiem. Przedstawicielką rasy ludzi zbudowaną z ciał zmarłych, przeznaczonej do wiecznego służenia swoim panom i paniom. Pewnego dnia wszyscy ludzie w Copper City znikają bez śladu, a niedługo potem pojawiają się wampiry. Uzi zmęczona...