ROZDZIAŁ 5

14.3K 241 171
                                    

Valencia.

Tępo patrzyłam, na drogę za szybą samochodu, czując jak nieprzyjemne prądy przeszywają moje ciało. Może i podejrzewałam o te wiadomości Declana, one wciąż jednak wywierały na mnie niepokój i strach. Sposób, w jaki były pisane po prostu mnie przerażał bo biła od nich mroczna aura a ja nie byłam fanką mroku. Najzwyczajniej w świecie się go bałam przez co miałam trudności ze snem bo nigdy nie pozwalano mi zostawiać na noc zaświeconej lampki a wtedy akurat było wyjątkowo ciemno.

─ Co się stało? ─ Usłyszałam zaciekawiony głos mamy, więc przeniosłam na nią wzrok. Wyraz mojej twarzy nie wyrażał nic.

─ Nic. A co miało się stać? ─ Zapytałam suchym i nieobecnym głosem.

Byliśmy już niedaleko domu i z tego powodu się ucieszyłam, bo nie wytrzymałabym dłużej w tej niezręcznej atmosferze. Czułam pustkę.

─ Wgapiasz się w ulicę takim wzrokiem jakbym co najmniej kogoś potrąciła. ─ Wróciłam spojrzeniem spowrotem na ulicę nie wiedząc co powinnam tak naprawdę czuć.

Stach? Niepokój?

─ Tak jakoś. Nic się nie dzieje. Daj mi już spokój. ─ Burknęłam odwracając się w stronę swojej szyby.

─ Dziwna jesteś. Jakaś taka bez życia. Powiedz mi a... ─ Przerwałam jej mając już dość tego, że w ogóle dopytuje.

Wkurzało mnie to bo mówiłam jej wiele razy, żeby się nie wtrącała w nie swoje sprawy a wciąż to robi.

─ Przestań. ─ Przymknęłam powieki słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Czułam, że zaraz zacznę świrować jak ten ktoś w tej chwili nie przestanie.

Sięgnęłam ręką do kieszeni słysząc narzekanie mamy na to, że powinnam jej mówić, kiedy dzieje się coś złego a tego w ogóle nie robię jednak olałam jej gadanie odblokowując ekran.

Catherine:

Przepraszam. Zachowałam się jak idiotka. Możemy porozmawiać?

Lekko się uspokoiłam widząc, że to nie wiadomość od nieznajomego jednak gdzieś we wnętrzu, wciąż nie byłam pewna co do tego numeru. Mogłam go zablokować, lecz cichy głosik w mojej głowie podpowiadał mi, że coś nie gra a on zdawał się próbować mi coś przekazać. Wyglądało na to, że chciał żebym sama się domyśliła.

Nie powiem, że nie spodziewałam się takiej wiadomości, bo to nie prawda, choć i tak sprawiła, że poczułam nutkę satysfakcji. Wiedziałam, że Dalton się nią znudzi i spodziewałam się takiego zakończenia. Czułam, że ona też to wiedziała, ale nie chciała się przyznać.

Nie odpisałam jej jednak i schowałam telefon do kieszeni. Nie wiedziałam, czy chciałam z nią rozmawiać. Zamiast wybrać swoją przyjaciółkę, wybrała chłopaka, który i tak by ją zostawił. Wiedziała o tym tak samo, jak wszyscy.

─ ...tedy mogłabym ci pomóc z problemem, ale ty nigdy o niczym mi nie mówisz. ─ Zauważyłam, że mama wgapiała się we mnie z wyrzutem a samochód stał już w garażu.

─ No super. Idę do siebie. ─ Niemal wybiegłam z samochodu otwierając gwałtownie drzwi.

─ Valencia! ─ Za sobą słyszałam krzyki mamy jednak zignorowałam je i wbiegłam po schodach, by dostać się jak najszybciej do swojego pokoju.

Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam się w łazience próbując poukładać własne myśli.

Stałam tak może z dziesięć minut wgapiając się w swoje odbicie w lustrze aż w końcu stwierdziłam, że wezmę prysznic. Po nim owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz