ROZDZIAŁ 1

22K 277 295
                                    

Valencia.

Kiedy w całym pokoju rozległ się dźwięk budzika, oznaczało to tylko jedno. Kolejny dzień tortur. A mianowicie szkoła, której nienawidzę, nad życie co nie powinno nikogo dziwić. Zazwyczaj nie stosowałam się do regulaminu szkoły, oceny nie były najgorsze, ale też nie należały do najlepszych.

Wciąż nie otwierając oczu, wyciągnęłam rękę w stronę budzika, by go wyłączyć ale jak na złość nie chciał się uciszyć. Poderwałam się do siadu i z całej siły uderzyłam w budzik powodując, że wylądował na drugim końcu pokoju, ale za to był spokój.

Dzisiaj zdecydowanie nie miałam siły na pójście do szkoły dlatego od razu położyłam się spowrotem odwracając w stronę ściany i przykrywając po samą szyję. Miałam dzisiaj w planach odpuścić sobie szkołę i przespać cały dzień. Byłam zmęczona wczorajszą imprezą i wydarzeniami z niej. Nie wiedziałam czy chodząc na nie będę czuć się tak samo jak zawsze.

W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi otwierają się z hukiem, a już po chwili poczułam jak zimno oblewa moje rozgrzane ciało. Z trudem otworzyłam oczy, przewracając się na plecy zauważając stojącą nade mną brunetkę.

─ Dlaczego nie reagujesz, jak cię, wołam? ─ Zapytała, zakładając ręce na piersi.

─ Nie słyszałam. Cloe, możesz powiedzieć mamie, że źle się czuję i, że nie idę do szkoły. ─ Uśmiechnęłam się do siostry jednak ta westchnęła i przysiadła na moim łóżku.

─ Nie uwierzy. Zbyt wiele razy to słyszała. Ostatnio już było ciężko ją przekonać. ─ Poinformowała, po czym wstała podchodząc do drzwi. ─ Lepiej się pośpiesz bo ja się za ciebie nie ubiorę, a uwierz matka tu przyjdzie jeżeli zaraz nie zjawisz się na dole. ─ Dodała, wychodząc z pokoju.

Westchnęłam i wstałam z ociąganiem, wchodząc do łazienki znajdującej się w moim pokoju, by wziąć szybki prysznic. Ustawiłam wodę na chłodną zważając na to jaka rozpalona byłam. Miałam kaca, to było jasne po wczorajszym. Razem z przyjaciółką przesadziłyśmy z alkoholem i to zdarzało nam się dosyć często.

Zimna woda koiła moją rozpaloną skórę, która wydawała się parzyć. Mogłabym tu stać tak godzinami lecz nie miałam dużo czasu jak powiedziała Cloe dlatego po prysznicu wyskoczyłam z kabiny otulając się białym puchatym ręcznikiem. Umyłam zęby i pomalowałam rzęsy po czym wyszłam z łazienki podchodząc do szafy która znajdowała się przed łóżkiem.

Wyjęłam z niej pierwsze lepsze ciuchy, które okazały się być granatowymi dresami. Nie zastanawiałam się długo i założyłam je na siebie, a potem podbiegłam do szafki nocnej gdzie leżał mój telefon.

─ Val, zejdź na dół! ─ Dobiegł mnie z dołu głos mamy.

─ Już idę, chwila! ─ Odkrzyknęłam, zabierając telefon wraz z plecakiem i wybiegając z pokoju w stronę schodów.

Przebiegłam przez salon i zbiegłam do kuchni, która znajdowała się po lewej stronie niedaleko salonu.

─ Jesteś wreszcie, zrobiłam ci kanapki. ─ Oznajmiła mama, odwracając się w stronę blatu.

Kuchnia była nie za duża w kolorach biało czarnych. Stół znajdował się na środku przy którym siedziała Cloe. Usiadłam po jej lewej stronie, chwytając jedną kanapkę.

─ Dzięki. ─ Tylko na tyle się zdobyłam przez ból głowy jaki towarzyszył mi tego ranka.

Cloe zaprzestała jedzenie i spojrzała w moją stronę z zaciekawieniem. Odwzajemniłam jej wzrok, biorąc gryza kanapki.

─ Byłaś wczoraj na imprezie? ─ Zapytała, ale ja już wiedziałam, że się domyśliła. Westchnęła z powrotem zajmując się jedzeniem.

Cloe była ode mnie starsza o rok i wolała się uczyć niż chodzić na imprezy choć nie ukrywam, nie była aż taka sztywna i wychodziła czasami ze mną lub ze swoimi znajomymi. Ciągle gadała o jednym chłopaku, ale nigdy do niego nie zagadała z obawy, że ją odrzuci. Zresztą nie wiedzieliśmy o nim za dużo bo mówiła tylko, że jest do bólu przystojny i tyle. Nic więcej.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz