ROZDZIAŁ 7

7.1K 174 34
                                    

Valencia.

Jeśli chodziło, o szkołę to, zawsze miałam zły humor. Nie cierpiałam jej dlatego to oczywiste, że wymyślałam różne rzeczy, żeby tylko do niej nie iść. Kiedy rano obudziłam się w łożu Catherine jej już nie było, więc podejrzewałam, że brała prysznic. Będąc u niej czułam, że mogłam sobie odpuścić szkołę, bo mamy nie było obok co oznaczało, że nie mogła mi nic kazać. Niestety nie spodziewałam się, że do pokoju wlezie mama Catherine, zaczynając mówić coś, że dzwoniła do niej moja z prośbą o dopilnowanie bym znalazła się w szkole. W ten oto sposób nie mając wyjścia z wielkim bólem serca, pojechałam tam wraz z przyjaciółką. Teoretycznie mogłabym uciec, ale Catherine zabroniła mi mówiąc, że ma mi coś do pokazania.

─ Patrz! ─ Spojrzałam na komórkę blondynki skanując wzrokiem zdjęcie z ostatniej imprezy.

Aktualnie byliśmy na stołówce i zajmowaliśmy miejsce przy oknie. Mallory i Colin zajęli je wcześniej, a kiedy razem z przyjaciółką przyszłyśmy, zastałyśmy ich razem.

─ No fajne zdjęcie. Praktycznie takie same jak wszystkie inne. ─ Na zdjęciu była uśmiechnięta blondynka i szatyn składający jej całusa na policzku. Dookoła było pełno tańczących ludzi.

─ Nie o tym mówię. Pytam się, dlaczego twoja głowa jest pomiędzy nogami Declana. ─ Zaczęłam kaszleć w momencie, kiedy wypowiedziała to zdanie. Jeszcze chwila, a udławiłabym się własną śliną.

Catherine zaczęła uderzać pięścią w moje plecy, a po uspokojeniu się spojrzałam znów na zdjęcie. W tle było sporo osób, a między nimi było widać salon w którym rozgrywała się gra w butelkę. Zdjęcie było zrobione akurat, wtedy kiedy wykonywałam swoje zadanie, a mianowicie klęczałam przed fotelem Declana z głową w jego kroczu. Poczułam jak szkarłatny rumieniec wkrada się na moje policzki i patrzy je niemiłosiernie.

─ Eee... to było wyzwanie... jaa...─ Zaczęłam się jąkać nie wiedząc co mam powiedzieć. Mówiłam Catherine, że go nienawidzę a to zdjęcie pokazuje jej kompletnie inny obraz. ─ Usuń to zdjęcie. Natychmiast. ─ Zarządałam posyłając jej rozkazujące spojrzenie. To musi zniknąć jak najszybciej.

─ Nie ma mowy. To jest bezcenne. Każdy by chciał mieć takie zdjęcie i nie zdziwię się jak za niedługo w necie będą latać jakieś fotomontaże z wklejonymi mordami innych ludzi. ─ Prychnęła, a mnie zdenerwowało to w jaki sposób to powiedziała.

─ Jak to fotomontaże!? Wstawiłaś to gdzieś!? ─ Poczułam jak serce przyspiesza rytmu zaczynając bić w oszalałym tempie. Nie no zabiję ją.

Dziewczyna uniosła brwi i zrobiła zdziwioną minę.

─ Uspokój się to tylko zdjęcie. Wstawiłam je w dzień imprezy nawet nie zauważyłam, że ty tam jesteś. Skapnęłam się dopiero rano. ─ Nie odzywałam się przez chwilę próbując się uspokoić. Trochę przesadziłam, ale gdy Declan to zobaczy, będzie mnie tym dręczył, a tego już nie zniosę. Specjalnie będzie zjawiał się tam, gdzie ja, by po prostu mi to wytykać.

─ Wiecie, że my też tu jesteśmy? ─ Dobiegł mnie niepewny głos Colina, więc przeniosłam na niego wzrok. Wraz z czarnowłosą wpatrywali się w nas z zaciekawieniem. Do tej pory się nic nie odzywali dlatego nie powinni się dziwić, że kompletnie o nich zapomniałam.

Uśmiechnęłam się szybko a potem wstałam na równe nogi nie chcąc już przesiadywać na stołówce. Było tu duszno przez to, że kucharki ciągle coś gotowały, a ja potrzebowałam świeżego powietrza.

─ Idę zapalić. Zobaczymy się po tej lekcji, bo raczej w dwie sekundy nie wypalę papierosa, a zostało jakieś pięć minut. ─ Nie czając na ich odpowiedź złapałam swój plecak i wyszłam na zewnątrz. Nie byłam na tyle głupia, by palić pod szkołą, więc poszłam do budynku, w którym pokłóciłam się z Catherine.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz