ROZDZIAŁ 2

12.7K 218 170
                                    

Z góry przepraszam za wszystkie błędy! Miłego czytania. 🤍📚

──────────────────────────
Valencia.

Kobieta zatrzymała się przede mną patrząc na mnie z niezadowoleniem.

─ Mam siedemnaście lat. Nie możesz ciągle kontrolować o której godzinie wracam czy wychodzę. Nie jestem już dzieckiem, mam prawo się zabawić. ─ Odpowiedziałam starając się nie wydać samej siebie. Gdybym się choćby ruszyła, ta kobieta nawet w ten sposób mogłaby się domyślić, że coś jest nie tak.

─ Ale dalej masz mózg małego dziecka! Nie było cię w szkole, myślałaś, że nie zauważę? Jeśli tak, to byłaś w ogromnym błędzie. To jeszcze jakoś przeboleję, ale nie będę stać bezczynnie i patrzeć jak moje dziecko truje swój organizm tym świństwem. ─ Wysyczała z niedowierzaniem.

Przewróciłam oczami na jej wytyk. Nie miałam ochoty tego słuchać. Nie wiedziała co się dzieje a oceniała sytuację. Sama czasami popijała jakieś wina a robi mi wyrzuty. Wiedziałam, że na następny dzień będzie udawać, że nic się nie stało dlatego nie brałam tego wszystkiego na poważnie.

─ Ty też pijesz jakieś winka, więc się nie czepiaj. ─ Rzuciłam znudzona chcąc jak najszybciej zakończyć pogawędkę.

Rodzicielka rozszerzyła oczy tak bardzo, że wielkością przypominały piłeczki pingpongowe.

─ Jak ty się do mnie odzywasz!? Nie szanujesz mnie, mieszkasz tu i nie masz do mnie za grosz szacunku. Ja cię żywię a ty tak się do mnie odzywasz!? Powinnaś już dawno dorabiać w jakiejś kawiarni i dokładać się do czynszu a nie wypominać mi, że napiję się wina. To normalne, że jestem zmęczona i chcę się odstresować. Ty za to nie masz czym się martwić! ─ Ze złości zrobiła się aż cała czerwona. Jeszcze tylko brakowało żeby jej dym z uszu wylatywał. Westchnęłam zakładając włosy za ucho.

Kiedy próbowałam przestąpić z jednej nogi na drugą, niebezpiecznie się zachwiałam i wpadłam na szafkę z której zleciał wazon.

─ Cholera mój wazon! ─ Kobieta rzuciła się w stronę wazonu zbierając kawałeczki które po nim zostały. Ups. I tak był paskudny. Ciemnowłosa przeniosła spojrzenie na mnie i wręcz mnie nim pożerała przez co lekko się przeraziłam. Nie miałam czasu na jakieś głupie paplaniny. Chciałam iść spać, byłam zmęczona. ─ Jak śmiesz przychodzić do tego domu w takim stanie. Co sobie sąsiedzi pomyślą, na pewno widzieli jak wchodziłaś do domu! ─ Pokręciła głową i znów zajęła się zbieraniem stłuczonej wazy.
Mamrotała coś pod nosem nie zwracając na mnie uwagi, więc wykorzystałam okazję i pognałam na schody.

Dzisiaj chyba nie była w dobrym humorze bo wyjątkowo mocno się tym przejęła i była bardziej zdenerwowana niż zazwyczaj, ale wiedziałam, że jutro będę mieć spokój. Niestety kiedy byłam już prawie na szczycie schodów, odezwała się mama.

─ A ty dokąd? Stłukłaś mój wazon, przyszłaś pijana do domu, wykłócasz się ze mną, nie masz do mnie w ogóle szacunku i myślisz, że pójdziesz sobie tak o jak gdyby nigdy nic!? ─ No niee ileż można tak majaczyć.

Przewróciłam oczami i z niechęcią odwróciłam się w jej stronę.

─ Na Boga daj żesz mi w końcu spokój! Jestem zmęczona, chce się iść położyć. Zresztą jutro mam szkołę. Idę spać, jutro pogadamy. ─ No może nie zachowywałam się najlepiej w stosunku do swojej mamy, ale naprawdę miałam już dość.

─ Masz karę. ─ Odpowiedziała dziwnym spokojnym głosem i założyła ręce na piersi przestępując z nogi na nogę.

─ Żartujesz sobie, prawda? ─ Wykrzywiłam twarz w milutkim uśmiechu i próbowałam w to uwierzyć. O tym pewnie też zapomni.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz