ROZDZIAŁ 24

7.8K 217 125
                                    

Valencia.

Matt poklepał mnie po ramieniu i poszedł gdzieś w głąb imprezy. Obserwowałam rudowłosą w oczekiwaniu aż mi powie o czym chce rozmawiać. Podeszła do mnie wolnym krokiem, a ja nie ruszyłam się ani o krok.

─ Nie znamy się i raczej się nie polubimy. ─ oznajmiła z czym się zgadzałam. Zachowywała się dziwnie przez co czułam się jakbym była głównym problemem.

─ Na to wygląda. ─ założyłam ręce na piersi oczekując konkretów.

─ Wiesz, Val. Ja i Declan znamy się bardzo długo i musisz wiedzieć, że jeśli ktoś spróbuje mi go odebrać, nie będę siedzieć i się patrzeć. Zareaguję, a przyjemnie nie będzie. ─ ostrzegła. Czyli widziała jak posyłamy sobie z Declanem spojrzenia. Cóż, ma problem.

─ Nie interesuje mnie on. O co ci w ogóle chodzi. ─ syknęłam rozdrażniona. Cały czas temat kierował się w stronę Declana.

─ O to, że jak pytam go czy coś was łączy, bezczelnie kłamie mi prosto w oczy, że nie, a potem szuka cię wzrokiem po całej imprezie. ─ warknęła podchodząc do mnie w paru krokach. Wyprostowałam się czując, że zaraz mogłaby mnie zaatakować.

─ Wydaje ci się. Ledwo się znamy. ─ nie wiedziałam, dlaczego wolałam udawać, że tak właśnie było. Może miałam już dość sprzeczek, albo po prostu praktycznie cały czas rozmawiałam o nim nie ważne z kim przez co chciałam jak najszybciej zakończyć tą rozmowę. Zresztą to jego była dziewczyna. Nie chciałam z nią rozmawiać.

─ Masz mnie za idiotkę? Nie jestem ślepa, widzę co się dzieje. Dobrze ci radzę, odwal się. ─ dziewczyna obserwowała mnie chwilę aż dobiegł nas męski głos.

─ Camille, zostaw ją. ─ rudowłosa odwróciła się do Declana, który stał może z dwa metry od nas.

─ Nie. Myśli, że jest lepsza i chce mi cię odebrać. Nie pozwolę na to. ─ spojrzała na mnie, a mi zachciało się wrócić do domu. Nie chciałam uczestniczyć w tej kłótni.

─ Nie będę się z wami sprzeczać. Idę do domu. ─ wyminęłam ich, wzrokiem próbując odnaleźć Catherine. W między czasie zadzwoniłam też po taksówkę. Zauważyłam ją przy alkoholach, dlatego zanim ponownie straciłabym ją z oczu, skierowałam się w jej kierunku. ─ Wracam do domu, idziesz ze mną? ─ powiedziałam, a dziewczyna spojrzała na mnie z dziwną miną.

─ Już? Niedawno przyjechałyśmy.

─ Tak wyszło. Jestem zmęczona. ─ Catherine przechyliła kolejny kubek z alkoholem.

─ Zostanę, ale jak coś to dzwoń.

─ I tak nie odbierzesz. ─ zaśmiałam się. W życiu nie usłyszałaby swojego dzwonka przy tak głośnej muzyce.

─ Racja, to miłej podróży. ─ wybuchła śmiechem po czym wybiegła na parkiet, kiedy puścili jakąś jej piosenkę. Wróciłam w miejsce w, którym wcześniej miałam nie przyjmą pogawędkę z Camille. Nie było ich już z czego się ucieszyłam.

Czekałam może z dwadzieścia minut, kiedy taksówkarz przyjechał. Tym razem nie był to gbur jak ostatnio.

                               •°•°•

Suszyłam włosy, kiedy dostałam powiadomienie z Instagrama. Wyłączyłam suszarkę i chwyciłam komórkę odblokowując ekran. Ktoś o nicku d.laurosse zaobserwował mój profil, a potem próbował wysłać mi wiadomość. Weszłam w konwersację z osobą dostrzegając dziwnego SMS'a.

d.laurosse: Jesteś ubrana?

val.briven: Kim jesteś?

d.laurosse: Wolna chata?

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz