ROZDZIAŁ 4

10.9K 176 65
                                    

Valencia.

Nie mogłam zasnąć od momentu otrzymania wiadomości. Było to dla mnie niewykonalne, bo oczywiście czułam niepokój i lekką panikę. Nie wiedziałam, kto, mógł do mnie pisać a przecież nie podawałam nikomu swojego numeru. Do głowy wpadła mi jedna osoba. Declan.

Podejrzewałam, że chciał sobie zrobić ze mnie żarty dlatego wziął od kogoś mój numer i teraz pisze takie bzdety. Ta myśl trochę mnie uspokoiła, choć wciąż ciężko jest mi w to uwierzyć.

Złość wzrastała na samą myśl o chłopaku i wiedziałam, że jak tylko go spotkam, rozszarpię go na strzępy. Wyraźnie dałam mu znać, że nie chcę z nim utrzymywać kontaktu a ten ciągle pląta się gdzieś w pobliżu. Teraz jednak unikanie go nie będzie możliwe, bo polubiłam Matta, jego przyjaciela i nie chciałabym zakończyć naszej znajomości, bo chłopak wydaje się naprawdę spoko kolesiem.

Leżałam na łóżku wgapiając się w sufit praktycznie w ogóle nie mrugając bo to akurat zdawało się być dla mnie w tej chwili najmniej ważną rzeczą do robienia. Byłam zamyślona próbując znaleźć jakiś sensowny powód by Declan napisał coś takiego. No okej, nie lubimy się, ale to brzmi trochę dziwnie.

W pewnym momencie usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają a przez nie twardym krokiem wchodzi mama. Wiedziałam co teraz będzie.

─ Zacznijmy od tego, czy naprawdę uważasz mnie za aż tak okropną matkę, że myślałaś, że nie mogłaś mi powiedzieć o tej imprezie. Domyśliłam się, że nie masz żadnego projektu, a kiedy wróciłam do domu ciebie już nie było. Oczywiście pomyślałam, że byłaś u Catherine, ale zadzwoniłam do jej mamy zapytać, czy wszystko w porządku a ona odpowiedziała mi, że ciebie tam nie ma. ─ Stała przy łóżku patrząc na mnie z góry z uniesionymi brwiami i dłońmi na biodrach. ─ Przebadany to później a teraz wstawaj i szykuj się do szkoły. ─ Po tych słowach wyszła zamykając za sobą drzwi. Wiedziałam, że maskowała smutek.

Chciała być dla mnie i Cloe jak przyjaciółka. Żebyśmy jej mówiły o wszystkim, ale ja zawsze musiałam wszystko zniszczyć kłamiąc jej w żywe oczy przez co naruszyłam jej zaufania. Nie ufała mi czego byłam w stu procentach świadoma.

W końcu westchnęłam i z niemałym trudem wstałam z łóżka wchodząc do łazienki by wziąć szybki prysznic.

Próbowałam z siebie zetrzeć cały stres, który dzisiejszego dnia mi towarzyszył. Chciałam w końcu mieć spokój od kłopotów co nigdy mi się nie udawało bo moje życie toczy się wokół adrenaliny, bójek, problemów, sprzeczek i tym podobnych.

Po piętnastominutowym prysznicu wysuszyłam włosy, umyłam zęby i się pomalowałam jak zawsze. W końcu przebrałam się w dresy i wzięłam telefon oraz plecak i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni gdzie czekała na mnie mama z Cloe.

No dobra, przesłuchanie czas zacząć.

─ Gdzie byłaś wczoraj. ─ Rzuciłam plecak pod ścianę i usiadłam obok siostry zajmując się przyszykowanymi przez mamę tostami z serem.

Spojrzałam w stronę brunetki czekając na jej odpowiedź. Uniosła na mnie znudzony wzrok znad swojej komórki co zwiastowało, że nie była w dobrym humorze.

─ Co cię to obchodzi? ─ Syknęła posyłając mi zirytowane spojrzenie. Właśnie o tym mówię.

─ Już spokojnie, nie unoś się tak. Tylko zapytałam a ty mogłabyś się wysilić choćby na milszą odpowiedź. ─ Spojrzałam na mamę, która kątem oka spoglądała na Cloe, kiedy kładła na stół nowy talerzyk z tostami. Chyba też zauważyła, że ma dzisiaj gorszy dzień a ja zaczęłam się zastanawiać czy okresu nie dostała. To mogło być głównym powodem jej zachowania, bo ja bywałam nawet gorsza a jesteśmy do siebie dość podobne.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz