Declan.
Valencia coraz bardziej histeryzowała tym samym pogarszając sytuację. Rozumiałem, że się bała, ale musiała się uspokoić, bo to tylko zadowalało tego człowieka. Nie zamierzałem uciekać, bo to nie leży w mojej naturze, ale ona musiała, bo nie zdołam jej ochronić. Gdy ja skupiałbym się na nim, on w dowolnym momencie mógłby wycelować w nią i pociągnąć za spust, a przecież Valencia nie zasługiwała na śmierć. Miała jeszcze całe życie przed sobą, które powinna w pełni wykorzystać, a tymczasem codziennie borykała się ze strachem i nie czuła się bezpiecznie. Nie tak to powinno wyglądać.
Przysunąłem się do niej i zbliżyłem usta do jej ucha by wyszeptać jej co miała zrobić, kiedy człowiek przed którym się chowaliśmy, odliczał nam czas na ucieczkę.
Jeden...
─ Schowaj się w łazience, tam jest zamek. ─ szepnąłem odsuwając się. Dziewczyna spojrzała na mnie z wyraźnym przerażeniem. Wyglądała na nie przekonaną, ale nie miała wyjścia.
─ A co z tobą?
─ Nie trać czasu. Biegnij. ─ posłałem jej chłodne spojrzenie, bo tylko to na nią działało. Kiedy okazywałem jej brak zainteresowania, odpuszczała i tak też musiało stać się teraz.
Dwa...
Brunetka skinęła głową po czym wyjrzała zza biurka spoglądając w jego stronę. Po chwili poderwała się do biegu i przebiegła przez korytarz, a wtem rozległy się strzały. Usłyszałem krzyk dziewczyny odbijający się echem po budynku.
Jebany skurwiel blefował.
Czekał tylko na moment aż jedno z nas wyjdzie, a wtedy planował atak.Od razu podniosłam się na równe nogi i wycelowałem w niego broń, lecz ten jak na zawołanie schylił się, kiedy strzeliłem.
─ Kurwa. ─ warknąłem i schowałem się za najbliższą ścianą, łapiąc gnata w obie dłonie i przytrzymując go blisko piersi.
─ Twoja lalunia nie ucieknie. Drzwi są zamknięte, a wątpię żeby starczyło wam czasu by otworzyć je ponownie jakąś spinką. ─ usłyszałem jego śmiech i to jak zbliża się do mnie powolnym krokiem. Domyślił się. Wychyliłem się by zobaczyć gdzie dokładnie się znajduje i wtedy znów strzelił, lecz zdążyłem powrócić na poprzednie miejsce.
Musiałem go zatrzymać przy sobie by przypadkiem nie postanowił postrzelać do Valencii, która była kompletnie bezbronna i nieuzbrojona.
Wystawiłem jedną dłoń strzelając do mężczyzny po omacku. Z jego strony również rozniosły się strzały i kiedy tylko ustały, wyszedłem zza ściany i stanąłem parę metrów od tej za którą chował się on. Pociągnąłem za spust w tym samym momencie w, którym on zaczął strzelać. Przebiegłem do drugiego pokoju opierając się plecami o ścianę.
Musiałem, jednak coś zrobić, bo w innym wypadku się stąd nie wydostaniemy.
─ No dalej, poddaj się. Jeszcze nie chcę was zabijać, chcę się wami jeszcze trochę pobawić. ─ usłyszałem ponownie jego przekształcony głos, ale nie zamierzałem się poddać.
Zerknąłem czy wciąż chowa się za ścianą i widząc wolne przejście, wybiegłem strzelając ostatni raz. Za mną rozległy się trzy kolejne, ale wtedy już byłem na korytarzu, biegiem kierując się w stronę łazienki gdzie miała schować się Valencia. Zacząłem walić w drzwi, lecz nie dostawałem żadnej odpowiedzi.
─ Otwórz drzwi, Valencio. ─ po tych słowach drzwi się uchyliły, a ja wślizgnąłem się do środka, zamykając je spowtotem. Odwróciłem się do dziewczyny, podchodząc do niej w paru krokach. Brunetka zaczęła kręcić głową cała zapłakana.
CZYTASZ
Devilish Enemy || #1 Bad Secrets
RomanceValencia Briven po kłótni ze swoją najlepszą przyjaciółką, postanawia pójść do baru by zapomnieć o tym co się wydarzyło.Tam spotyka przystojnego chłopaka, który zaprasza ją na imprezę gdzie odbędą się nielegalne wyścigi samochodowe, w których będzie...