ROZDZIAŁ 17

7.7K 249 70
                                    

Valencia.

Nakazałam chłopakowi jechać na imprezę gdzie mamy wziąć udział w wyścigach. Tam byłoby pełno ludzi i wątpiłam by cokolwiek mi tam zrobił. Declan jechał tak szybko, że aż zaczęłam się obawiać o własne życie, ale czy mogłam narzekać? Wolałam przeżyć dzisiejszy dzień i wrócić do domu cała, żeby mama wraz z Cloe nie martwiły się czy coś mi się stało. Jednak z każdym dniem przetrwanie stawało się trudniejsze, a on mi tego nie ułatwiał.

Kiedy tylko chłopak zatrzymał się przed dobrze już znanym mi budynkiem, wysiadłam z niego i ruszyłam w głąb zapijaczonych ludzi by znaleźć Catherine. Miałam nadzieję, że dzisiaj imprezowała tu, a nie z Daltonem gdzieś poza miastem. Chciałam się z nią zobaczyć i szczerze miałam nadzieję, że poprawi mi humor. Rozglądałam się dookoła wyszukując jej twarzy, kiedy poczułam brzęknięcie telefonu. Wyjęłam go sprawdzając wiadomość.

Mama:

Mówiłaś, że nie chcesz chodzić na basen gdzie stał się ten nieszczęsny wypadek, ale jeśli chcesz mogę zapisać cię gdzieś indziej. Znalazłam fajne miejsce.

Mama:

*Przesłano zdjęcie 1x

Westchnęłam ze zrezygnowaniem, bo nie miałam już ochoty na żadne pływanie. To kojarzyło mi się z Katie i gdybym znów zaczęła chodzić na basen zapewne codziennie byłabym pogrążona w rozpaczy. Musiałam znaleźć sobie inne zajęcie.

Ja:

Dobrze wiesz, że nie chcę. Nie chcę wspominać tego co się stało i proszę nie mówmy o tym.

Mama:

Dobrze, gdzie kolwiek jesteś wracaj do domu.

Przewróciłam oczami i schowałam telefon do kieszeni w tym samym czasie idąc w stronę budynku. Zderzyłam się z czyimś ciałem dlatego spojrzałam w tamtą stronę. Przed oczami pojawił mi się Rune, którego od paru dni unikałam. Kiedy tylko łapaliśmy kontakt wzrokowy od razu uciekałam i chowałam się, bo bałam się, że znów bedzie czegoś ode mnie chciał. Na jego twarzy dominował diabelski uśmiech, a ja wciąż pozostawałam niewzruszona. Zaczęłam się cofać, jednak chłopak złapał mnie za łokieć przytrzymując przy sobie.

─ Nie ładnie jest tak i uciekać komuś z łóżka nie sądzisz? ─ Zaśmiał się nieprzyjaźnie.

─ Rozmyśliłam się. Puść mnie, nie masz prawa mnie dotykać bez mojej zgody. ─ Oburzyłam się wyrywając się z jego uścisku. Zaśmiał się dźwięcznie na co się skrzywiłam.

─ Ja mogę wszystko. Nie zabronisz mi i nawet jeśli to gdzieś zgłosisz i tak nic z tym nikt nie zrobi. Policja w tym mieście jest tak chujowa, że nie zwracają uwagi na takie rzeczy. Myślisz, że dlaczego te imprezy się jeszcze nie przeniosły gdzieś indziej? Możesz mi grozić, ale ja się ciebie nie boję i pamiętaj nie zawaham się przed użyciem mojej zabawki jeśli mnie zdenerwujesz. Zresztą nie ja jedyny tu mam taki sprzęt. ─ parsknął śmiechem, a potem odszedł podchodząc do jakiejś dziewczyny. Odprowadziłam go wzrokiem, a potem znów zaczęłam się rozglądać za przyjaciółką. Dziś chyba jej nie było i nawet nie wiedziałam czy dobrze. Niby nie chciałam, żeby widziała, że wracam do wyścigów, ale jednak mogłaby mi poprawić humor. Ostatnio spędzamy mało czasu razem przez to, że jestem taka rozkojarzona i nie mam na nic czasu, a ona ma problem z chłopakiem. Colin i Mallory żyją swoim życiem nie przejmując się naszymi problemami. Nie miałam im tego za złe, bo nie powinni się zamartwiać naszymi sprawami. Niech nacieszą się sobą.

Przeszłam do kuchni gdzie alkohol wręcz przyciągał mnie do siebie, ale nie mogłam się napić przed wyścigiem. Co prawda Declan i inni czasami pili, ale nie chciałam narażać swojego życia. Declan mówił mi, że alkohol nie chciała na niego tak źle jak na innych i nie ma problemu z prowadzeniem samochodu po procentach. Ja nie chciałam, jednak ryzykować. Nie wiedziałam co miałam robić przez co strasznie się nudziłam. Zazwyczaj to alkohol dodawał mi sił. Teraz siedziałam tu z jednego powodu, a mianowicie ukrywałam się przed tym niezrównoważonym człowiekiem. Zaczęłam już rozmyślać kto mógłby to być, ale było to trudne do rozszyfrowania. Dalton wolałby bym wiedziała o jego tożsamości i chciałaby, żebym wiedziała, że to właśnie on zadaje mi ból co kompletnie go wykluczało. Cole z basenów też nasunął mi się na myśl, ale nigdy nie posunął się do takich czynów, dlatego nie wiedziałam co mam o nim sądzić. Oczywiste było to, że nie mogłam być pewna, bo przecież by się nie zdradził, prawda? Miałam jednak mętlik w głowie i wszystko mi się mieszało. Przede mną pojawił się Declan, więc uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy. Czasami zaczynało mnie już irytować to, że jest taki wysoki, a od unoszenia głowy zaczynała mnie już boleć szyja. Mogłam też patrzeć na jego klatę, ale to byłoby dość dziwne i niezręczne. Choć brunet próbował ukryć cwaniacki uśmieszek widziałam jak jego kąciki ust drgają lekko w górę.

Devilish Enemy || #1 Bad Secrets Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz