Rozdział 3

65 4 1
                                    

Przed wielkim budynkiem korporacji stała blond włosa postać. Na twarzy tej postaci widniał gniew.

Boruto pchnął drzwi wielkiego budynku i wszedł pewnym krokiem. Mijał ochroniarzy, pracowników i gabinety które go na tę chwile nie interesowały. Doszedł do drzwi z napisem magiczne kule.

Książę koronny najpierw zapukał po czym wszedł do środka.
- Wasza wysokość!? - rozległ się zaskoczony głos mężczyzny siedzącego za biurkiem.
- Co waszą wysokość tu sprowadza? - zapytał zaskoczony dyrektor działu magicznych kul.

- Kula żywiołów. - Boruto nie miał najmniejszego zamiaru owijać w bawełnę.
- Do szkoły magii? - upewnił się mężczyzna już w podeszłym wieku.
- Tak, taką która świeci się na kolory żywiołów.
- Ale wasza wysokość wy już macie jedną kule.
- Tak ale potrzebujemy nową. Chyba pan rozumie niebezpieczeństwo które wiąże się z naszą aktualną kulą.

- Mam rozumieć że wasza wysokość zamawia kule dla szkoły z powodu niebezpieczeństwa związanego z żywiołami.
- Dobrze że pan rozumie, to ułatwi nam rozmowę. Zrobi pan tę kule?

- Nie mogę sprzeciwić się waszej wysokości.
To był moment w którym skończyła się cierpliwość Boruto. Dobrze wiedział że ten człowiek nie ma najmniejszej ochoty robić tej kuli ale musi to zrobić ze względu na króla.

Boruto ze zdenerwowania walną dłońmi o biurko.
- Rozumie pan że żywioły za pare pokoleń będą za silne aby je powstrzymać i mogą przez to zniszczyć szkołę i zabić uczniów. A mimo to nie chce pan nam zrobić nowej kuli żeby do tego nie dopuścić!? - niemalże wykrzyczał całą wypowiedz niebieskooki.

- Pewnie dlatego nie chce się panu jej robić bo to zbyt męczące, prawda? Jeżeli zginą przez pana egoizm ludzie to pan zostanie poprowadzony do odpowiedzialności.

- Ja już wtedy nie...
- Nie będzie pan żył? Istnieje zaklęcie wskrzeszające. Można pana wskrzesić a wtedy pójdzie do więzienia. Rozumie pan powagę sytuacji?
- T-tak.
- To pan zrobi tę kulę?
- Tak.
- Dziękuję i życzę miłego dnia.

Po tych słowach Boruto wyszedł z gabinetu. Był naprawdę zdenerwowany na tego egoistycznego faceta.

Po wyjściu z korporacji Boruto skierował swe kroki w stronę budynku który dobrze znał.
W środku zamówił hamburgery. Natkną się na Shikadaia, Inojina i Iwabe.
Postanowił się do nich dosiąść.

- Cześć wam.
- Cześć.
Mogę się dosiąść?
Oczywiście, jak było? Załatwiłeś tę kule? - zapytał się Shikadai.
- Tak ale ten facet po prosu był okropny.
- To co się stało w takim razie?

Boruto opowiedział swoim przyjaciołom o spotkaniu z dyrektorem działu od magicznych kul.
- Brzmi okropnie. - powiedział nagle Inojin.
- Fakt, jak można być takim egoistą. - Odpowiedział Iwabe.
- Niektórzy ludzie są serio okropni. - oburzył się książę koronny.

Po zjedzeniu burgerów cała czwórka skierowała się z powrotem do szkoły. Boruto uśmiechną się złośliwie.
- Inojin, musisz być szczęśliwy prawda?
- Z czym?
- Z żywiołem Himy.
Inojin stanął jak wryty a jego twarz przybrała koloru pomidora.

- Żartuje tylko. - zaśmiał się Boruto.
- Nie żartuj tak.
- Dobra, dobra ale musisz przyznać że się cieszysz.
- Tak. - Odpowiedział po chwili ciszy Inojin.

Po dłuższej chwili doszli pod szkołę.
- nadal nie mogę się nadziwić jaki ten budynek jest wielki. - powiedział znienacka Iwabe.
- Serio? Dla mnie jest mały! - Odpowiedział zaskoczony Boruto.

- Jakiej wielkości jest twój dom? - zapytał się księcia Denki.
- Tak jakoś hmm, 10 razy większy.
- Cooooo! - wszyscy uczniowie na dziedzińcu spojżeć się na zaskoczonych uczniów.

Historia księcia Boruto (korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz