Skip Time tydzień po śmierci A.Santana
Dziś dzień pogrzebu. Ostatnie pożegnanie z Adrienem. Mój ostatni tydzień był ciężki bo po pierwsze Egbert kazał mi zostać w domu i nie iść do szkoły. Musiałam cały czas udawać że mnie to bardzo zraniło i przy okazji pocieszać Santana. Po drugie przyjechała do nas Grace i miała zostać aż do pogrzebu. Ja po prostu myślałam w pewnym momencie że uduszę tą wiedźme. Jest okropna. Pośpiesznie usiadłam na łużku i zrobiłam losowanie koła fortuny które miało zadecydować o moim wyglądzie. Tak wogule to Egbert pozwolił wrucią mi do brązowych włosów więc wyglądało to lepiej i także bardziej się wpasosowałam. Koło wylosowało taką sukienkę :
A makeup wyglądał tak
A do tego pomalowałam na czerwono usta. Z chodząc schodami na dół usłyszałam kawałek rozmowy Grace i Egberta.
- Ale dlaczego ją tu trzymasz? Przecież nie należy do rodziny. Wcześniej rozumiem bo miała wyjść za Adriena a teraz? Ona tu nie pasuje. Nie widzisz tego?
- Grace. Dobrze wiem że Yn nie pasuje do tego świata ale zrozum że jak już się czegoś podejmuje to trzeba to dokończyć. Adrien ją pokochał i nie chciał by z powodu jego siostry została wyrzucona z domu.
- Ojcze ja wszystko rozumiem ale nie mów tak o nim... Ty - zawołała widocznie zauważając że stoję na schodach - Matka Cię kurwa nie zdążyła nauczyć że się nie podsłuchuje? To przez ciebie on nie żyje! Ty mała suko...
- Grace do cholery! Nie mów takich rzeczy! Choć tu do mnie Yn. A co do ciebie córko. - zawahał się - Jak nie zmienisz swojego postępowania to przepiszę moje stanowisko w organizacji komuś innemu! Nawet może to być Yn! Bo ewidentnie ty nie będziesz się do niego nadawać!
- Wiesz co? - zapytała Grace - Pierdol się. - pokazała mu środkowy palec i wyszła. Ja i Egbert jeszcze chwilę staliśmy jak wyryci. Aż on przerwał tę ciszę.
- Choć zjemy śniadanie. - skinęłam głową i bez słowa ruszyłam za nim do kuchni. Zjedliśmy bardzo dobrze zrobione tosty francuskie a potem ruszyliśmy do garażu. - Pojedziemy czarnym Porsche bo tak bardziej wczujemy się w klimat. A poza tym to było ulubione auto Adriena. - wsiadając zauważyłam że wypowiadając te słowa uronił łzę. Co było dla mnie zdziwieniem bo nigdy nie widziałam żeby płakał. Nawet wtedy na ceremonii zachował zimną krew. Po 12 minutach dojechaliśmy na miejsce był to ogromny cmentarz. Ruszyłam za mężczyzną. Szliśmy pomiędzy wieloma grobami aż w końcu z daleka zauważyłam nagrobek z nazwiskiem "Santan" a przy nim grono osób. Wśród nich rozpoznałam członków że komej organizacji. Podszedłam do Haillie i Dylana a potem razem wpatrywałyśmy się razem w zjeżdżającą do ziemi trumnę. Potem w zakopywanę trumnę. Udało mi się nawet uronić łzę. Przytuliłam się do Dylana by dodać trochę dramatyzmu. Sądziłam że blondyn mnie odepchnie a kompletnie nie spodziewałam się że odwzajemni uścisk. Staliśmy tak dłuższą chwilę aż nie przerwał nam Vincent.
- Dylan pamiętaj o zasadach. - powiedział a chłopak od razu się ode mnie odsunął.
- Haillie mam pytanie o jaką zasadę mu chodzi? - szepnęłam do brunetki.
- Że bez zgody Santana nie może Cię dotykać. Chore nie?
- Głupie. Ale czemu mi nikt o tym nic nie mówił?
- Może ze względu na naszą przyjaźń. - przyjaźń. Ciekawie ujęła naszą relacje. Ale najlepsze było to że ja wcale nie chciałam protestować.
- Malutka jedziemy. - oznajmił nie długo po tym Will. Hailie posmutniała. -Malutka nie rub takich min. Jeszcze jedziemy do ich willi bo musimy obgadać kilka spraw.
- To super! - powiedziałyśmy równocześnie. Heh może jak zapytam się Egberta to pozwoli mi u niej nocować. Z racji tego żebym nie myślała o tej "tragedii". Ale co na to Vincent. Haillie poszła z braćmi a ja podeszłam do mojego prawnego opiekuna i go objęłam. Mężczyzna odwzajemnił uścisk i przytulił mnie jakby nigdy więcej miał mnie nie zobaczyć. Pomogłam mu wstać i ruszyliśmy do samochodu. Otworzyłam mu drzwi pasażera i go posadziłam. Egbert ewidentnie nic nie widział bo tak mocno zalewał się łzami że nawet nie potrafił zapiąć pasów. Zrobiłam to za niego i powtórzyłam czynność że swoimi. Odpaliłam Google maps i wyszukałam nasz adres. Odpaliłam silnik i rozpoczęłam jazdę. W pewnym momencie przedemnie wjechało auto. Ledwo zdążyłam zahamować, od razu zaczęłam trąbić a telefon zaczął mi wibrować.
- Halo? - zapytałam bo nie przywykłam do odbierania nie zapisanych numerów.
- Panno Yn to ja Conor. Jak by co to w tym samochodzie który wyjechał ci brzydko mówiąc przed ryjem jechała Grace. Chcę ostrzec że jak jest wkurwiona i smutna to z takiej mieszanki emocji robi pochopne czynności. Więc najlepiej by było gdybyś jej unikała. To wszystko. Dowidzenia.
- Adios. - pożegnałam się i skupiłam na drodze.
Po jakimś czasie zauważyłam bramę i czekające pod nią auta. Kurwa - pomyślałam. Dojechaliśmy jako ostatni. Od razu otwarłam bramę a narpierw wepchnęła się na teren posesji Grace. Szczerze wkurwią mnie ta wiedźma. Kiedy już wszyscy zaparkowali otwarłam drzwi do domu i wszyscy weszli do środka. Szybko się jednak okazało że my z Haillie także musimy zostać na tym nudnym spotkaniu. Cały czas coś pierdolili o tym co by było gdyby Egbert zmarł. Miał jeszcze spisać swój testament. Jak się okazało przypisał mi jedną trzecią swojego majątku. Nie spodziewałam się tego bo jednak jeżeli chodzi o genetykę to spokrewniona nie byłam a Adriena poślubić nie zdążyłam. Na koniec mój prawny opiekun wziął nabok Williama i Vincenta. Jak się puźniej okazało miał do nich dwie sprawy. Pierwsza to który dostanie opiekę nademną po jego śmierci, okazało się że był by to Willi. Natomiast drugą sprawą było czy mogę nocować u nich na tydzień ponieważ on chce pobyć trochę sam, bo inaczej się nie będzie potrafił pozbierać. Na to się zgodzili więc jak tylko się o tym dowiedziałam to powiedziałam to Haillie. I od razu brunetka zaciągnęła mnie do pokoju i pomógła pakować. Obie byłyśmy takie podekscytowane tym pomysłem że nawet zapytałyśmy się kiedy jedliśmy do ich domu a raczej willi. Okazało się jednak że to dopiero za dwie godziny więc poszłyśmy oglądać film a gdy się skończył czytałyśmy książki. Fajne było to że miałyśmy podobny gust czytelniczy i w stu procentach siebie zrozumiałyśmy ( jeśli chodzi o książki). Po 30 minutach czytania pożegnałam się z wszystkimi (oprócz Monetów z którymi jechałam do ich willi). Gdy już dojechaliśmy...
CZYTASZ
Na zawsze razem / Dylan Monet x Yn
Novela JuvenilYn Kane jest zwykłą 16-latką która ma dwoje kochających rodziców i starszego brata White'a. Życie dziewczyny wywraca się do góry nogami gdy dowiaduje się że jej rodzice umierają w lawinę śniegu. I właśnie wtedy pod swoje skrzydła przyjmuje ją pan Sa...