Rozdział 25. Początek I Koniec

290 9 0
                                    

Na początku chcę dodać kilka słów od siebie żeby łatwiej było Ci zrozumieć sytuację z książki. Bliźniaki są i rok starsi od dziewczyn a Dylan o dwa tyle, że kiblował ostatnią klasę przez co cały zeszły powtarzał ją.

***

Minął już tydzień od wydarzeń z kawiarni, a ja do teraz tego nie rozumiem. No bo podsumujmy. Adrien jakimś cudem wiedział z kim się spotykam, a potem postanowił tą osobę przegonić. Szczerze mówiąc z dnia na dzień zaczynam nawet sądzić, że Santanowie mogli mieć coś wspólnego z tą lawiną śniegu. Ale ile o tym myślę to w głowie pojawia mi się taka żarówka, mówiąca, że nie byli by do tego zdolni. Bynajmniej obiecałam sobie, że przyjrzę, bo to jest zbyt długie i skomplikowane. Wracając do Mithela, spotykamy się regularnie, w poniedziałki, środy i soboty. I dopiero teraz zaczynam dostrzegać jak bardzo mi tego brakowało, nie mówię tu o Carterze a o moim hobby czyli łyżwiarstwie. I dopiero teraz zrozumiałam, że moja dziecięca pasja była częścią mojej duszy bez której bardzo się załamałam. Tak ogólnie to dziś miałam zacząć ostatni rok w szkole. Na moje szczęście lub nieszczęście, święta trójca już idzie do coleg'u. Co też oznacza, że ja Haillie będzie teraz jedyną osobą z rodzeństwa Monet które będzie tam chodzić. Oczami wyobraźni widziałam ten spokój.

Dziś tak jak w zeszłym roku szkolnym, ubrałam mundurek, zrobiłam lekki makijaż i włosy spięłam w wysoki kucyk. Gdy tylko skończyłam się szykować zeszłam do kuchni, w której spotkałam Haillie. Po zjedzeniu śniadania została nam jeszcze chwila do wyjazdu, w której postanowiłyśmy ustalić sobie grafik kierowania do autem do szkoły. Brunetka miała jeździć w poniedziałki, środy i piątki, natomiast ja we wtorki oraz czwartki. Zasada nie obowiązywała, gdy któryś z braci Monet miał z nami jechać, lub jak jedna z nas nie szła do szkoły. W międzyczasie mój telefon za wibrował, tym samym informując o przyjściu nowej wiadomości.

Nieznany : Do zobaczenia w któtce słodka :)

Przez chwilę poczułam jak wszystkie wnętrzności podeszły mi do gardła.

Ja : Przepraszam, ale musiał mnie Pan z kimś pomylić.

Mimo tego, że postanowiłam nie pokazywać strachu, jakieś przeczucie kazało mi od tego roku nosić ze sobą do szkoły nóż, co też postanowiłam zrobić. Po chwili namysłu, uznałam, że najlepiej będzie gdy będe wkładać ostrze do stanika ( w pokrowcu oczywiście). Gwarantowało mi to, że nikt go nie znajdzie, po czym będzie wyciągał jakieś błędne wnioski oraz poczucie bezpieczeństwa. Nie wiadomo czemu jakiś czas temu zrobiłam sobie treningi z nożem i poczytałam gdzie są mocne, a gdzie słabe - punkty u człowieka. Ku mojemu zaskoczeniu Moneci nawet tego nie zauważyli. Po tygodniu trenowania - z ręką na sercu, mogę powiedzieć, że wolę noże od pistoletów, ponieważ są mniejsze i bardziej poręczne, a dodatkowo łatwiej je schować. Jedynym minusem jest to, że najpierw musisz podejść do potencjalnej ofiary.

- Idziemy? - zapytała przyjaciółka wybudzają mnie z transu, na co ja skinęłam głową.

Droga do szkoły minęła w miarę spokojnie. Na pewno spokojniej niż z świętą trójcą. Ze spokojem zaparkowałyśmy na parkingu i ruszyłyśmy w stronę szafek. Po drodze doszedł do nas Leo.

- Hej. - powiedział, po czym pocałował brunetke.

Na chwilę stanęłam jak wryta. No bo co jak co, ale takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam.

- Jesteście razem?

- Tak. - odpowiedzieli równocześnie i bez zawahania, a ja powoli zaczęłam rozumieć fakty.

- Gratulacje. - odpowiedziałam wciąż zmieszana. Przecież jak jej bracia się dowiedzą to ziomka przez rok będą z podłogi zbierać.

Dziś lekcje się strasznie ciągnęły. I to nie dlatego, że materiał był nudny. Powodem było PSO. Pierdolone zasady nauczania. Oczywiście nie obyło się bez radzenia nam, żebyśmy się lepiej uczyli i zaczynali wybierać przyszły zawód i takie tam duperele. Po tem był apel. Szanowny Dyrektor oznajmił wybory na przewodniczącego szkoły. Haillie kiedyś opowiedziała mi, że ten tytuł przydzielany jest osobie z najwyższego roku. Uznałam, że nie będę się w to mieszać. Ale wszystko zmieniło się gdy poprosił by wszyscy chętni podnieśli ręce. I wtedy ją zobaczyłam. Audrey podniosła rękę, a ja przypomniałam sobie, że to jest ta pseudo przyjaciółka Mony. Po chwili namysłu ogarnęłam, że ta dziewczyna zamieni życie mojej przyjaciółki w piekło. A co za tym idzie? Zrobi piekło z życia mojego i Leo. Ja bym sobie poradziła, ale on będzie miał już wystarczająco przejebane z braćmi Monet i nie trzeba mu dokładać. Dlatego ja też się zgłosiłam. I niby wcale nie choruje na dwubiegunowość.

- O! - klasnął w dłonie dyrektor. - Widzę, że będziemy tu mieli mały pojedynek. Zapraszam dziewczyny. - po tych słowach ta szmata tak wystartowała, że niemal się wyjebała. Natomiast ja na spokojnie z gracją poszłam w stronę mężczyzny. - W tym miesiącu będziecie mieli czas na wrzucanie swoich głosów do skrzynki, obok której będą leżały karteczki z imieniem i nazwiskiem kandydatki. Oczywiście na ścianie zawiesimy zdjęcia i atuty dziewczyn, żebyście nie pomylili osoby. Osoby z wolontariatu poproszę aby pilnowały żeby nikt nie głosował dwa razy. Dziękuję to wszystko. Miłego dnia.

Wszyscy gdy tylko usłyszeli te słowa biegiem rzucili się w kierunku drzwi, co trochę mnie rozśmieszyło. To będzie męczący miesiąc.

Skip Time. Miesiąc puźniej.

Dziś miało być ogłoszenie wyników, a ja chyba nigdy się tak nie stresowałam. To uczucie nawet nie równało się z tym, podczas ogłoszenia wyników testu na koniec klasy. Cały ten czas był dla mnie bardzo emocjonujący. Cały miesiąc starałam się pokazać ludzią dlaczego mają na mnie głosować. Postanowiłam, że nie będę jak Audrey i nic nie upiekłam. Uznałam, że zrobię tablicę na której pokaże jakie zmiany chcę wprowadzić w szkole. Stwierdziłam, że to będzie oryginalne i ludzie nie wybiorą mnie tylko z powodu babeczek które zjedzą raz i nigdy więcej ich nie będzie.

Weszłam na scenę i zajęłam swoje miejsce niedaleko mojej konkurentki. Sala powoli zaczęła wypełniać się uczniami, aż w końcu wszedł dyrektor. Naturalnie powitał wszystkich. A potem zaczął przemowę.

- Jak wiecie przez cały miesiąc mieciście przyjemność głosować na nową przewodniczącą szkoły. - w tym momencie serce podeszło mi do gardła. - Przy wyborze kierowaliśmy się nie tylko waszymi głosami, ale sami zweryfikowaliśmy czy kandydatka jest ambitna, pomocna, kreatywna, zaangażowana i miła... - no i zajebiście, zaczęłam się trząść. - W tym roku przewodniczącą szkoły zostaje... - ty stary chuju mów szybciej bo ja zaraz na zawał zejdę. - Yn Kane! Zapraszam. - na całej sali rozbrzmiały głośne brawa, a ja myślałam, że zaraz wyrzygam żołondek. Ja wygrałam. Ja jestem przewodniczącą szkoły nie ta suka. Zajebiście. Ze spokojem podeszłam do dyrektora. Mężczyzna ścisnął moją dłoń i podał mikrofon. Ja pierdole co ja mam tu muwić?

- Po pierwsze chce podziękować wszystkim którzy na mnie głosowali, to było bardzo miłe. Po drugie Audrey, moja wygrana nie sprawia, że jesteś gorsza. I pamiętaj o tym. Po trzecie jak ktoś będzie miał jakiś problem, nie bójcie się przyjść, a ja postaram się pomóc. Po czwarte, jak ktoś będzie miał jakieś uwagi do mojej pracy, mówcie, a ja postaram się usunąć błędy. Na koniec chce zachęcić was do zgłaszania mi swoich pomysłów, z wielką chęcią wysłucham ich i postaram wcielić w życie. Z mojej strony to wszystko. Dziękuję. - oddałam mikrofon, a dyrektor rzucił jakieś gratulacje i słowa pożegnania.

Przy wyjściu zauważyłam Haillie która mi pogratulowała. Ku mojemu zakończeniu nigdzie w pobliżu nie zauważyłam ani Conor, ani Sony'ego.

- Możemy przed wyjazdem iść do toalety? - zapytała brunetka na co ja skinęłam głową i ruszyłam w stronę łazienek.

Toaleta była pusta co mnie z lekka zaniepokoiło. Już miałyśmy wychodzić, gdy poczułam jak ktoś przykłada mi jakąś ścierkę do twarzy, a chwilę po tym odpłynęłam.

Na zawsze razem / Dylan Monet x YnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz