Noon

160 9 1
                                    

Pov: Wardęga
To nie tak, że nie lubię konopa on po prostu jest irytujący i mam z nim złe wspomnienia, ale może się zmienił od naszego ostatniego spotkania i pokaże się z dobrej strony, mam taką nadzieję. Od kiedy z nim pisałem nie umiem przestać o nim myśleć, może to dlatego, że stresuję się spotkaniem z nim? Ale czego się tu stresować, przecież to zwykły dzieciak, który pewnie gówno umie. Okej dosyć gadania o knopersie.
Wardęga:
*ustawiono nick użytkownika Konopskyy_ jako liść konopny.*
Liść konopny:
co do chuja
Wardęga:
nie umiesz czytać?
Liść konopny:
*ustawiono nick użytkownika sawardega_wataha jako pies leśny<3*
Pies leśny<3:
Teraz to przeginasz knopersie
Liść konopny:
JA PRZEGINAM? No chyba żarty
Pies leśny<3:
Masz kija w dupie czy co
Liść konopny:
Tobie się w życiu nudzi?
Pies leśny<3:
Nie????? Relaksuje się dręcząc młodszych kolegów z branży😘
Liść konopny:
Tak? To zajebiście

Pov: Konopskyy
Ten człowiek ma coś z głową, ja nie wierzę, że to akurat go wybrałem do współpracy, ale no cóż czasu już nie cofnę. Jest 9.36 i nie wiem co mam robić, bo do spotkania zostało jeszcze kilka godzin.

Liść konopny:
I co teraz nie odpiszesz?? Fajny z ciebie kolega na prawdę

Poprzednią wiadomość wysłełem mu 10 minut temu i dalej nie odpisał, bezczelny jest, jak on tak może???
Dobra dam mu spokój pewnie dubiel go prześladuje, a no właśnie co jeżeli coś mu się stało? Napisze do niego jeszcze raz.

Liść konopny:
Dobra sylwek to już nie jest śmieszne wszystko ok?

Jak on sobie żartuję to nie ręczę za siebie przysięgam.

Pies leśny:
Aww jak słodko konopia się o kogoś martwi

Jaki jebany chuj.

Liść konopny:
Uduszę cię

Pies leśny:
Nie strasz nie strasz bo się zesrasz knopersiku

Liść konopny:
Ok pa

Pov: wardęga
Nie odpisałem Mikołajowi, bo usłyszałem pukanie do drzwi mojego mieszkania, a gdy otworzyłem okazało się, że moja ukochana mnie odwiedziła, a tak serio to przyszła zabrać swoje rzeczy.
-Kochanie pro- zacząłem mówić, ale ona mi przerwała
-Nie mów do mnie tak! Nie jesteśmy razem, zrozum, że cię nie kocham Sylwester.-
-Ale dlaczego nagle mnie nie kochasz?!- zapytałem ją, ale ona się nie odezwała.
-No powiedz, co się takiego stało?!- starałem się być opanowany, ale nie umiałem, bolało mnie to, że osoba z którą byłem tak długo nagle przestała mnie kochać.
-Mam kogoś innego, to się stało!- moje serce połamało się na milion kawałów, ona mnie zdradzała? Jak długo? Z kim?
-Od kiedy..?- zapytałem ją z nadzieją na to, że powie „od kilku dni" lub coś takiego.
-pół roku już jesteśmy razem.- nie spodziewałem się tego.
-pół roku?! Jak mogłaś tak długo to ukrywać! Jesteś okropna!!- wydarłem się na nią, wiem nie powinienem, ale każdy w mojej sytuacji zrobiłby to samo. Dziewczyna tylko się na to skrzywiła i udała się na korytarz.
-Przestałeś mi wystarczać, ciągle cię nie było, bo tylko się z tym jebanym boxdelem szlajałeś! Musiałam sobie znaleźć kogoś kto poświeci mi czas!!- odpowiedziała również krzycząc.
-wyjdź!- krzykłem, a dziewczyna to zrobiła i zostawiła mnie samego w domu.
To nie tak, że cały czas byłem z boxdelem, tylko czasami, przyjaźnimy się przecież, więc się spotykaliśmy. Nie wiem jak ona mogła mnie pól roku zdradzać, już nigdy nie spojrzę na nią tak samo. Nie będę płakał, sam zauważyłem, że od niedawna nam się nie układa, ale kochałem ją i miałem nadzieje, że jeszcze uda się to uratować, jak widać ona tak nie myślała.
Uspokoiłem się trochę i nawet nie zorientowałem się kiedy z 9.30 zrobiła się 11, dlatego też zacząłem się ogarniać na spotkanie z Mikołajem, chętnie bym to odwołał, ale sprawa jest zbyt poważna, żeby z dnia na dzień odwoływać spotkanie.
Poszedłem się umyć, a następnie spakować mojego laptopa z dowodami i usiadłem na kanapie i czekałem na odpowiednią godzinę, żeby wyjść z domu.

Pov: Konopskyy
Czas mi się tak bardzo dłużył, nie wiem z jakiego powodu, już dwie godziny siedzę przygotowany do spotkania, a dalej nie jest pora na wyjście z domu. Mógłbym sam siebie okłamać, że nie jestem podekscytowany na spotkanie, ale czy okłamywanie samego siebie ma sens? Zdecydowanie nie. Jak już dojadę na miejsce muszę udawać, że wcale, ale to wcale nie jestem bardzo podekscytowany i szczęśliwy. Czy to dziwne, że spotkanie z moim niedawnym wrogiem tak mnie cieszy? Nie wiem i się raczej nie dowiem.
-Channelko co ja mam zrobić?!!- prawie krzyknąłem do mojej kochanej kotki.
-Wiesz, czasami żałuje, że nie umiesz mówić, mogłem sobie kupić papugę i może ona by ze mną pogadała.- zaśmiałem się lekko i przytuliłem moją kicie.
-żartuje kitek, kocham cię słodziaku.- wycałowałem ją, na co ona próbowała się wyrwać, cóż widocznie nie lubi całusów.
-Jeju ty to masz charakterek.- odłożyłem channelkę na kanapę.

Wyjechałem już z domu i na mojej nawigacji pokazywało 15 minut drogi, no świetnie jeszcze jakieś 20 minut do spotkania, ciekawe czy Wardęga się spóźni.

Droga minęła mi bardzo spokojnie, no może pomijając to, że dojechałem 5 minut spóźniony, ale to nic.

———————————————————————————
Nie spodziewałam się że wyjdzie mi taki długi rozdział ale mam nadzieje że wam się spodoba i oczywiście dajcie znać czy coś poprawić!!
Wgl to jest najdłuższy rozdział prawdopodobnie z wszytskich części nawet tych jeszcze nie napisanych ale jeszcze zobaczymy
Miłego dnia/ wieczoru!!!

Midnight secrets // Konopskyy x Wardega Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz