-A więc Hailie Monet czas żebym odrobinę rozjaśnił Ci zaistniałą sytuację.-Powiedział Adrien wstając ze swojego miejsca i podchodząc do mini barku.-Lecimy aktualnie do stanu Wirginia gdzie swoją główną siedzibę ma zapewne dobrze Ci znana organizacja, zapewne z opowieści jak mniemam.-Mówił nalewają sobie jakiś alkohol do przesadnie zdobionej kryształowej szklanki z jeszcze bardziej przesadnie wycackanej karafki.-Wybacz, ale ty nie możesz mieć ani jednego procenta we krwi moja perełko, to jest podstawowy wymóg na zbiórce.
-Jakiej zbiórce?-Zapytałam zaskoczona, nie wiem czy mową o jakiejś zbiórce, na którą mam się stawić czy może mowie o Organizacji, a może jeszcze że Adrien nazwał mnie swoją perełką.
-I o co do cholery chodzi, w co ty mnie wciągnąłeś ?!-Już spieszę z wyjaśnieniem, oczywiście więcej dowiesz się już na miejscu od Charls'a. Ten zgred co kilka lat to organizuje więc to on powinien o wszystkim powiedzieć, ale jako że cię lubię dowiesz się wpierw ode mnie kilku chyba najważniejszych informacji.
-Charles, ojciec Mai organizuje cyrk z porywaniem ludzi na jakieś zbiórki.-Powiedziałam drwiąco sama nie wierząc w taki idiotyczny pomysł. Oczywiście miałam świadomość że ten człowiek jest szalony i nigdy nie wiadomo co mu odwali, a nawet nikt chyba nie wiedział gdzie on ma jakieś granice, ale błagam takie coś już chyba przekracza wszystkie możliwe granice.
Zakryłam twarz w dłoniach i starałam się nie rozpłakać, straciłam już raz braci, Leo, Mone i wszystkich, na których mi zależało. Zrobienie tego jeszcze raz mnie przerastało, nawet jeżeli udałoby mi się jakoś wrócić przecież oni nie chcieli by mnie znać. Adrien chyba zobaczył że te informacje wystarczająco mnie dobiły i starczy mi tych rewelacji na ten moment wiec odszedł na tył samoloty tym samym dając mi przestrzeń do przetrawienia bieżących informacji.
* * *
Resztę lotu przesiedziałam tępo wpatrując się w otaczające nas za oknem puchate obłoczki, latając z chłopakami na wakacje często patrzyliśmy na nie z Shane'm i śmialiśmy się z tego co nam one przypominały. Tak cholernie mi ich brakowało, a to raptem paręnaście godzin rozłąki i braku kontaktu z nimi.
-Zbieraj się Hailie już lądujemy.-Oznajmił Adrien, który był już odpicowany w każdym calu. Miałam wrażenie że kiedy przy nim stoję to wyglądam jakbym pracowała nie wiadomo jak ciężko i długo.
Wysiedliśmy z samolotu i nie minęło nawet 5 minut, a obok nas pojawił się luksusowy czarny samochód. Nie do końca znam się na markach samochodów, ale to cacko do najtańszych na pewno nie należało. Adrien przywitał się z kierowcą i odebrał od niego kluczyki wcześniej otwierając dla mnie drzwi do miejsca pasażera, potem sam zajął miejsce obok. Już po pierwszych kilku kilometrach dało się odczuć styl jego jazdy. Był rozważny, ale nie należał do najwolniejszych. Po około trzech godzinach dojechaliśmy na miejsce, moim oczom ukazał się ogromny dom, a właściwie rezydencja. z przodu był wielki plac trawy, na którym zebrała się mała grupa osób.-Na szczęście jesteśmy na czas Hailei.-Oznajmił Adrien patrząc na zebrane tam osoby.-Wiem że nie skończyłem objaśnić Ci całej sprawy, ale w razie czego będę stał tuż za tobą.
-Dobrze, ale liczę na to że objaśnisz mi całą sytuację.-Odpowiedziałam wysiadając z samochodu i czekając aż Adrien zrobi to samo.
Ruszyliśmy razem przed siebie aby zapewne zameldować się na tą zbiórkę, jestem ciekawa jak zareagują na wieść że słynna Hailie Monet zjawiła się w siedzibie Organizacji w dodatku z Adrienem Sntanem.
29.10.2023
CZYTASZ
•Rodzina Monet Ostatnia gra• cz.3
Teen FictionJest to kontynuacja mojej drugiej historii •Rodzina Monet dotrzeć do prawdy• Gdy dorosła już Hailie miała wróci do braci po małych wakacjach, w samolocie przed wylotem dosiada się do niej ktoś, z ofertą nie do odrzucenia. Ten ruch niestety wiąże się...