Rozdział V- mały wypadek

408 16 1
                                    

Adrien zostawił mnie w moim pokoju, a sam poszedł dogadać coś jeszcze z Charlsem. Przynajmniej tak twierdził wychodząc, ja natomiast zamknęłam drzwi na klucz i bez zastanowienia opadłam na łóżko.
Obudził mnie głośny dźwięk walenia w drzwi, natychmiast się poderwałam i ruszyłam w kierunku drzwi żeby je otworzyć. Gdy to zrobiłam odrazu zostałam ztaranowaca otwierającymi się z impetem drzwiami. Do pokoju wpadł Adrien i Charles, byli mocno poddenerwowani. Nawet w pierwszej chwili na zauważyli mnie opierającą się o szafkę, przyciskającą dłoń do skroni aby zatamować krwawienie.

- Jezus Hailie nic ci nie jest, proszę powiedz że nie ja ci to zrobiłem tymi drzwiami. - Zaczą Adrien kucając przy mnie i z kieszonki swojej marynarki wyciągną chusteczkę i przyłożył mi ją do rany. Drugą ręką przysuną moją głowę do swojej klatki piersiowej.

- Trzeba jej to opatrzyć. - Powiedział Charles przyglądając się całej sytuacji. - Musiała mocno oberwać że aż jej łuk brwiowy przecięło.

Szok po tym małym wypadku całkowicie nie uniemożliwiał mi racjonalne myślenie, ale poruszenie się sprawiało mi mały problem. Naszczęście z pomocą Adriena udało mi się podnieść i przejść chyba do czegoś na wzór pielęgniarki a może i małego skrzydła medycznego.
Gdy moją rana została opatrzona już o własnych siłach wróciłam do pokoju, spędziłam w nim już resztę wieczoru. Dzisiejsze bliskie spotkanie z drzwiami odebrało mi całkowicie apetyt.

* * *

- Hailie?! Ale co ty tu robisz?!

- Ja... ja robiłam

- Nie powinnaś tu przychodzić, zawiodłaś je i teraz zawiodłaś nas.

- Ja nie chciałam. Przepraszam. To nie tak miało być...

- Zawiodłaś nas Hailie, zawiodłaś....
(Sen )

Kolejna koszmarna noc w tym miejscu, tak kolejna siedzę już w tych murach 2 tygodnie. Cholerne 2 tygodnie pełne krwi, bólu, strachu, potu, męczących wykładów od członków organizacji i tych jebanych dziwiek Ameli i Emily. Te dwie laski sprawiają że gdy tylko je słyszę mam ochotę im przyjebać. Jakby nie było już prawie doszło do rękoczynów między nami. Co przerażające przed przyłożeniem jednej z nich powstrzymała mnie myśl jakby zareagowali moi bracia, mimo braku ich obecności ja czuję jakby obserwowali każdy mój ruch, każda decyzja jaką podjęłam była można powiedzieć weryfikowana przez pryzmat,, co oni by zrobili" lub ,, co by pomyśleli ". Może nie każdy z nich grzeszył inteligencją, ale jeśli chodzi o sprawy związane z np treningami samobrony lub innych sztuk walki byli niezastąpieni.

12.12.2023

•Rodzina Monet Ostatnia gra• cz.3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz