Wspomnienie, niby odległe, mające miejsce krótko przed wywróceniem się mojego życia do góry nogami. A ja, nadal traktowałam je jak zdarzenie co najmniej z ubiegłego tygodnia, choć przecież minęło tak dużo czasu. Czasu, którego mimo starań nie udało się nadrobić w należyty sposób i już raczej się nie uda.
Obraz tych chwil jak widać doskonale wyrył się w mojej pamięci, możliwe że tylko dla tego że były one tymi ostatnimi chwilami, które spędziłam z braćmi jako mała, niewinna i potulna siostrzyczka braci Monet, która uchodziła w świecie wyższych sfer za przedewszystkim żywą, a nie jako trup, którego ciała nieodnaleziono.
Tak, większość świata dalej nie wiedziała o cudownym zmartwychwstaniu Perełki Monetów i jej stosunkowo krótkim pobycie wśród żywych braci.* * *
Zaczęłam powoli otwierać oczy
i odzyskiwać świadomość, chociaż w uszach dalej słyszałam nieprzyjemne piszczenie, któremu toważyszły silne zawroty głowy. Starałam się podnieść, lecz każdy ruch nie był tak łatwy do wykonania jak przedtem
i musiałam się chwilę pomęczyć zanim udało dźwignąć mi się na łokciach, a potem kolanach do pozycji na czterech kończynach. Zobaczyłam że do okoła i na moim ciele również, znajdują się fragmenty gruzu pomieszczenia, do którego został wrzucony przez kogoś granat i niewiele myśląc podjęłam decyzję o podniesieniu się do pełnej pozycji, i zobaczeniu w jakim stanie jestem nie tylko ja, ale
i pomieszczenie, w który cała scena miała miejsce. Podpierając się rękami pozostałości gabinetu Rydera, które były dosłownie wszędzie stanęłam na równe nogi.
Niestety nie trwało to długo bo od razu nogi zaczęły uginać mi się pod ciężarem mojego własnego ciała i runęłam na zimną, zakurzoną posadzkę logując boleśnie z jękiem na już wcześniej obolałym udzie.
Nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu minęło, ale do okoła nie słyszałam już strzałów z broni a na zewnątrz niebo zmieniło swój kolor z mrocznej
i przeszywającej czerni na nieco łagodniejszy fioletowy odciń. Podjęłam próbę znowu stanięcia na dwie nogi co na moje szczęście zakończyło się pomyślnie. Tym razem. Mimo wszystko nadal nie byłam w stanie w pełni się poruszać dlatego każdy krok stawiałam ostrożnie i szukając wzrokiem czegoś w zasięgu mojej ręki, co mogło posłużyć mi za podpórkę i ułatwienie rozeznania. Gdy tak dreptałam zaczęłam również rozglądać się za być może zwłokami Rydera albo chociaż jego osobą. Nagle moją uwagę przykuła spora kupa gruzu, obok której była plama, stosunkowo świeżej krwi i pistolet. Ten sam pistolet, którym Ryder groził mojemu bratu.
Wygraliśmy? To koniec? Udało się?
Te pytania krążyły po mojej głowie jak tornado lecz nagle mój telefon zawibrował i zobaczyłam że na ekranie wyświetla się wiadomość od Santana z informacją że mają Shane'a oraz że nic mu nie jest, odetchnęłam z ulgą na te wieści wsuwając telefon spowrotem do kieszeni i olewając kolejne wibrowania zwiastujące przychodzące wiadomości. Cofnęłam się parę kroków do tyłu, a gdy moje plecy zderzyły się ze ścianą, zjechałam po niej powoli na podłogę.- Wygraliśmy... - Szepnęłam, uśmiechając się słabo do siebie. Jakiś czas temu myślałam jak to wszystko się potoczy, czy znajdę odpowiedzi na wszystkie pytania, jak będzie wyglądać moje relacja z braćmi i czy odpowiedzi będą na tyle satysfakcjonujące, że dadzą mi uczucie wewnętrznego spokoju i wiele, wiele innych. Teraz już wiedziałam, i ta wiedza nie dawała mi tego co chciałam. Mimo znalezienia odpowiedzi na kilkanaście z nich nie jestem w stanie skupić się na tym co już wiem a moje myśli dalej pędzą w stronę tego co nie było mi jeszcze znane, ale myślę że ten świat ma jeszcze w zanadrzu trochę pytań i mam nadzieję jeszcze więcej odpowiedzi czekających na mnie. Tylko czy będzie mi dane przechodzić przez nie z braćmi u boku, i może kto wie, Adrienem Santanem również?
* * *
Siedziałam na zimnej podłodze z wyciągniętymi nogami i rękami opartymi o uda, wpatrzona w krajobraz za ogromną pękniętą szybą naprzeciwko mnie. Obserwowałam jak na zewnątrz wschodzi poranne słońce i przynosi ze sobą nowy dzień, nowe przeżycia, nową historię dla każdego. Tą historię, którą chcę tworzyć z ludźmi, których kocham i tymi, dla których jestem w stanie zrobić wszystko nawet za cenę własnego nieco powalonego życia bo są dla mnie jak rodzina, a rodzina jest najważniejsza.
KONIEC CZĘŚCI TRZECIEJ
CZYTASZ
•Rodzina Monet Ostatnia gra• cz.3
Fiksi RemajaJest to kontynuacja mojej drugiej historii •Rodzina Monet dotrzeć do prawdy• Gdy dorosła już Hailie miała wróci do braci po małych wakacjach, w samolocie przed wylotem dosiada się do niej ktoś, z ofertą nie do odrzucenia. Ten ruch niestety wiąże się...