Rozdział VII - test

379 14 4
                                    

-Może i nie wiecie ale stworzenie tego wszystkiego podszyte jest mnóstwem wyżeczeń, pracy, łez, krwi, a nawet żyć.
- Uświadomił nas Adrien, który zajmował miejsce na przeciwko mnie, a teraz intensywnie skupiając na mnie swój wzrok.

-Zanim będziecie mogli kontynuować i ukończyć w pełni szkolenie, moim zdaniem najtrudniejszą jego część czeka was test, który zweryfikuje waszą wiedzę i zdobyte umiejętności w praktyczny sposób. -Oznajmił Charles.

- Jedna z bliskich nam osób organizuje bal charytatywny, a waszym zadaniem będzie pilnowanie aby żaden, ale to żaden z ludzi bez zaproszenia nie dostał się do budynku oraz żeby na sali panował spokój.- Wyjasnił Adrien.

-Mam nadzieję że rozumiecie powagę sytuacji i mogę liczyć na profesjonalne podejście do sprawy z waszej strony.- Zaznaczył Charles ponownie zajmując swoje miejsce.- Co jeszcze ważne bal odbędzie się jutro o 19, każdy z was dostanie odpowiedni strój pasujący do tej okazji. Macie za zadanie wtopić się w tłum i w razie potrzeby interweniować. Czy jest to jasne?

Każdy z nas pokiwał twierdząco głowami, tylko ja zamiast wykonania tego gestu pokusiłam się o pełną odpowiedź
,, oczywiscie" co nie uszło uwadze każdego z członków i momentalnie upomnieli swoich wybrańców aby oni również potwierdzili zrozumienie i przyjęcie powierzonego zadania słowami. U mnie jest już to chyba odruch z uwagi na konwersacje z moim najstarszym bratem, który wręcz ma obsesję na tym punkcie, aby każda odpowiedź ode mnie i nie tylko ode mnie była w formie słownej. Nieskromnie powiem że tym sposobem zapunktowałam sobie u Charles'a.

* * *

Na całe szczęście w dzień balu i naszej pierwszej można powiedzieć misji dostaliśmy cały dzień wolny. No może nie tak do końca wolny bo bal odbywał się w innej częście kraju, a dolecenie tam zajmie na trochę czasu. O godzinie 13⁰⁰ mieliśmy zbiórkę przed budynkiem organizacji, a potem zostaliśmy przetransportowani na lotnisko z kąd ruszyliśmy samolotem dalej. Może i samolot nie powalał, na pewno nie był aż tak luksusowy jak ten należący do mojej rodziny, ale nie odstawał nie wiadomo jak bardzo. Podczas lotu głównie czytałam książkę, nic zaskakującego, udało mi się nawet na pół godziny się zdrzemnąć. Mimo że robiłam to co lubiłam to sporo rozmyślałam nad tym jak może wyglądać ten bal i czego się spodziewać, w końcu była to pierwsza w życiu akcja tego typu w której biorę udział. Gdy tylko wylądowaliśmy i mogliśmy opuścić pokład jako pierwsza skierowałam się ku wyjściu, kiedy drzwi się otworzyłam a ja dostrzegłam pierwsze widoki tego miejsca nogi automatycznie mi się ugięty. Byliśmy na samy środku lotniska w Pensylwanii, miejscu w którym wszystko się zaczęło, cała moja przygoda z braćmi i innymi. Adrien, który stał tuż za mną chyba wiedział dlaczego moja reakcja była taka a nie inna. Czułam cholerny starach że spotkam tu któregoś z braci i będę musiała się tłumaczyć, ale byłam też wkurwiona. Adrien na pewno wiedział gdzie lecimy, dlaczego on mi nie powiedział?!
Cieszę się że w tamtej chwili powstrzymałam się przed rzuceniem się na niego bo nie minęło nawet 5 min a na końcu schodów czekał już Charles i 2 facetów w garniturach. Nie pozostało mi nic innego jak zacisniacie zębów i granie dobrej miny do złej gry, zeszłam po schodkach i kiedy byłam na ich końcu Charles podał mi i Adrienowi rękę na przywitanie i skierował nas do zaparkowanego nieopodal samochodu.
Oboje wsiedliśmy do niego i udaliśmy się do hotelu w którym wszyscy mieliśmy zarezerwowane pokoje, kiedy tam dojechaliśmy była już 16³⁰, a więc dużymi krokami zbliża się nasze zadanie do wykonania.

29.12.2023

•Rodzina Monet Ostatnia gra• cz.3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz