5 stycznia 2022
Święta, święta i po świętach, a jak po świętach, to i po nowym roku, a że po tym wszystkim, to trzeba zacząć chodzić biegać, żeby spalić to, co się przytyło.
Jechałem właśnie, w końcu, do swojego domu, tak w końcu, bo te dwa tygodnie u rodziców mnie wymęczyły.
Szczerze cieszyłem się z tego, bo w końcu zaczną się treningi w zaksie, a potem zaczną się treningi w reprezentacji, bo w tym roku mistrzostwa świata, których nie mogłem się doczekać.
Jechałem spokojnie, słuchając radia, dopóki mój telefon nie rozbrzmiał i jak się okazało dzwonił Łukasz.
W sumie od świąt w ogóle z nim nie gadałem, a jedynie to złożyliśmy siebie życzenia z okazji Świąt i Nowego Roku.
Przesunąłem zieloną słuchawkę i od razu dałem na głośno mówiący.
— No siemaa, co tam — Zacząłem, ale mój entuzjazm szybko zniknął, gdy usłyszałem jego głos.
— Siema… — Jego głos był cichy i zachrypnięty, a co dziwniejsze w ogóle nie brzmiał normalnie.
Zmarszczyłem brwi i upewniłem się, czy na pewno gadam z Łukaszem, ale nie myliłem się.
— Coś się stało? — Zapytałem niepewnie, nie wiedząc, czego się spodziewać.
Przez chwilę panowała cisza.
— Mógłbyś… Mógłbyś przyjechać do tego szpitala, w którym byliśmy kiedyś z Fornalem? — Przez chwilę analizowałem jego słowa, ale gdy do mnie dotarły, zamarłem, ale nie na długo, bo przecież kieruje samochodem.
— Tak, tak, będę za jakieś pół godziny… — Próbowałem zachwiać spokój, ale nigdy nie było to moją mocną stroną — Kurwa co się stało!? — Nie wytrzymałem wreszcie.
— Opowiem ci wszystko, tylko proszę, przyjedź — I się rozłączył.
Normalnie pomyślałbym, że to jakiś żart, ale ton jego głosu nie pokazywał tego, nie był aż takim świetnym aktorem, znam go na wylot, on by nawet nie żartował z czegoś takiego.
Z mocno bijącym sercem, pocącymi się dłońmi i łamiąc wszystkie przepisy na mieście, w końcu dotarłem pod ten nieszczęsny szpital, w którym byłem raz w życiu, ale wtedy to było nawet śmieszne, bo Fornal wkurwił swojego odwiecznego wroga, czyli Kochana, a ten mu tak jebnął, że trzeba było jechać z nim na SOR.
Nie myśląc za dużo, stanąłem i szybko wyszedłem z auta, kierując się do wejścia, a następnie do recepcji.
Szybko podszedłem do młodej kobiety.
— Dzień dobry, w czym mogę pomóc — Uśmiechnęła się przyjaźnie.
— Dzień dobry, szukam Łukasza Kaczmarka — Powiedziałem szybko, znów, ocierając ręce o spodnie, bo strasznie mi się pociły, sam nie wiem czemu.
Recepcjonistka popatrzyła w te swoje papierki i w końcu spojrzała na mnie.
— Pan do przyjaciela? — Energicznie pokiwałem głową.
Czyli zapewne nas znała, bo nie pytała oto, kim dla niego jestem.
— To będzie trzecie piętro, sala 218 — Szybko podziękowałem i ruszyłem do windy.
Ta na szczęście szybko przyjechała i szybko dostałem się na przed ostatnie piętro, jednak tak szybko nie udało mi się znaleźć odpowiedniej sali, ale w końcu udało się.
CZYTASZ
Martwię Się O Ciebie | Kaczmarek & Śliwka | ZAKOŃCZONE |
FanfictionCzasami, gdy przypadkowo się o czymś dowiemy, dopiero wtedy ta rzecz, stanie się dla nas tak jasna, że można uważać się za ślepego - Opowiadanie o Łukaszu Kaczmarku i Aleksandrze Śliwce😏